Jest wyrok Trybunału Konstytucyjnego ws. wysokości mandatów
Rozporządzenie premiera z 2003 r. ws. wysokości mandatów co do zasady nie jest niekonstytucyjne - orzekł Trybunał Konstytucyjny. Uchylił tylko kilkanaście szczegółowych jego zapisów.
30.09.2014 | aktual.: 30.09.2014 12:57
TK nie uwzględnił wniosku prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta, że niezgodne z konstytucją jest całe rozporządzenie premiera Leszka Millera z 2003 r. w sprawie wysokości mandatów za wykroczenia.
Seremet kwestionował m.in. sztywną wysokość mandatów za ponad 300 wykroczeń - co nie pozwala np. na ich łagodzenie w zależności od okoliczności sprawy. Seremet podkreślał, że sankcje za nie określono w sposób sztywny, co oznacza, że wszyscy sprawcy danego wykroczenia otrzymują takie same mandaty.
Premier Donald Tusk oceniał, że rozporządzenie jako całość jest zgodne z konstytucją, a ustawa nie wyklucza możliwości ustalenia sztywnej stawki za konkretne wykroczenie.
TK uznał niekonstytucyjność tylko kilkunastu szczegółowych zapisów załącznika do rozporządzenia, m.in. co do wykroczeń związanych z ruchem i transportem drogowym. Te zapisy stracą moc obowiązującą po pół roku od ogłoszenia wyroku w Dzienniku Ustaw.
Andrzej Seremet w 2013 r. zaskarżył do TK jako niekonstytucyjne rozporządzenie premiera Leszka Millera z 2003 r. w sprawie wysokości mandatów za wykroczenia, które mogą nakładać na obywateli funkcjonariusze piętnastu podmiotów, m.in. policji czy straży gminnej, pożarnej lub leśnej.
Załącznikiem do rozporządzenia jest spis 377 wykroczeń z przypisaną im wysokością mandatów. Seremet podkreśla, że sankcje za 318 z nich określono w sposób sztywny, co oznacza że wszyscy sprawcy danego wykroczenia otrzymują takie same mandaty (np. za picie alkoholu w miejscach objętych zakazem ustawa przewiduje mandat od 20 do 500 zł; taryfikator - tylko karę l00 zł).
Według szefa PG sztywna wysokość mandatów jest sprzeczna z ustawowym wymogiem, aby przy wymiarze kary brać pod uwagę stopień społecznej szkodliwości czynu, rozmiar szkody, stopień winy, niekaralność sprawcy, jego pobudki, warunki osobiste i majątkowe, stosunek do pokrzywdzonego, itp. "Elementarne poczucie sprawiedliwości nakazuje karać surowiej za czyny cięższe, a łagodniej - za lżejsze" - napisał.
Zarzucił też rozporządzeniu, że zaostrza ustawową odpowiedzialność za część wykroczeń, podnosząc dolną granicę grzywien. Dodał, że Kodeks wykroczeń stanowi, iż najniższą grzywną jest 20 zł, a taryfikator za najniższą uznaje 50 zł. Seremet podkreślił także, że rozporządzenie nakazuje karanie mandatami sprawców czynów, których ustawa wprost nie zakazuje - powołał się np. na karanie mandatem za "chodzenie lub przebywanie na wydmach", choć Kodeks wykroczeń mówi tylko o ich "niszczeniu".
Podczas rozprawy w TK przedstawiciel PG prok. Wojciech Sadrakuła podkreślał, że rozporządzenie nie może zmieniać zapisów ustawy - orzecznictwo TK w tej kwestii jest jednolite. - Taryfikator należy do segmentu prawa represyjnego, a wtedy sankcje może ustanawiać tylko ustawa - dodał. Tymczasem prawo zmieniono "w zaciszu gabinetu", a rząd mógł przecież wnieść do sejmu odpowiednią inicjatywę legislacyjną - podkreślił.
Premier Donald Tusk w stanowisku do TK ze stycznia br. przekonywał, że rozporządzenie jako całość jest zgodne z konstytucją, a ustawa nie wyklucza możliwości ustalenia sztywnej stawki za konkretne wykroczenie. Przyznał niekonstytucyjność kilku szczegółowych zapisów załącznika jako rozszerzających zakres karalności. Według niego jednak już samo chodzenie po wydmach może być ich niszczeniem.
Premier przypomniał, że funkcjonariusz nakłada grzywnę bezpośrednio po wykroczeniu i nie może analizować pobudek działania sprawcy, warunków osobistych i majątkowych itp. Te zasady nie odnoszą się do mandatów, lecz do kar orzekanych przez sądy - uznał premier. Jego zdaniem zasada "indywidualizacji kary" dotyczy tylko czynu popełnionego przez kilku sprawców i odnosi się tylko do sądu - nie ma zaś zastosowania do mandatów.
Reprezentujący w TK urząd premiera prawnik z MSW Krzysztof Staeven podtrzymał pisemne stanowisko ówczesnego szefa rządu. Podkreślał, że postępowanie mandatowe nie jest tożsame z orzekaniem przez sąd. Argumentował, że według PG jedyne co mógł zrobić premier, to powtórzyć w rozporządzeniu regulacje ustawowe, podczas gdy - jego zdaniem - premier miał za zadanie "ujednolicić sposób reakcji organów uprawnionych do nakładania mandatów".
Sprawę badało troje sędziów TK. Składowi przewodniczy Mirosław Granat, sprawozdawcą był Leon Kieres.