Jest wyrok dla byłego ministra transportu Sławomira Nowaka
Były minister transportu Sławomir Nowak został skazany w sprawie zegarka, czyli złożenia pięciu nieprawdziwych oświadczeń majątkowych. Polityk został uznany winnym i musi zapłacić grzywnę. Łącznie to 20 tys. zł. Został też obciążony kosztami procesu.
Na ogłoszeniu nieprawomocnego wyroku zabrakło Sławomira Nowaka.
- Zarzucane oskarżonemu przestępstwa popełnić można jedynie umyślnie z zamiarem bezpośrednim bądź ewentualnym. Według sądu oskarżony dopuścił się przestępstw z zamiarem ewentualnym, czyli przewidując możliwość przestępstwa godził się na jego popełnienie" - mówiła w uzasadnieniu wyroku sędzia Dorota Radlińska z Sądu Rejonowego Warszawa-Śródmieście.
- Niniejsza sprawa zapoczątkowana została przez media, ale także przez przedstawicieli mediów została zakończona, gdyż to właśnie zeznania dziennikarzy były ostatnimi dowodami przeprowadzonymi przez sąd w tym postępowaniu, a które to dowody miały istotne znaczenie dla jego rozstrzygnięcia - powiedziała sędzia.
Sąd przychylił się do wszystkich żądań śledczych. W mowach końcowych prokurator domagał się grzywny w wysokości 20 tysięcy złotych, obrona chciał uniewinnienia. Śledczy zarzucali politykowi PO, że w latach 2011-13 złożył pięć nieprawdziwych oświadczeń majątkowych. Nie wpisał do nich cennego zegarka wartego powyżej 10 tysięcy złotych. On sam tłumaczył że nie zrobił tego z premedytacją. Ale prokuratura miała w tej sprawie inne zdanie.
Oskarżający Przemysław Nowak przekonywał, że w tym konkretnym przypadku doszło do przestępstwa urzędniczego. - Wiedział, że ma zegarek, codziennie miał go na ręku. Godził się z tym, że zegarek jest wart powyżej 10 tys. zł. I mając tę świadomość, pięciokrotnie złożył nieprawdziwe oświadczenie majątkowe - podkreślił oskarżyciel.
Obrońca polityka, mecenas Małgorzata Dąbrowska-Kardas, wskazując na możliwości różnych interpretacji prawa, przekonywała jednak, że jeśli np. prokurator lub sędzia nie złoży oświadczenia majątkowego bądź poda nieprawdę popełnia tylko wykroczenie dyscyplinarne, a nie przestępstwo. - Tak skomplikowany jest system - przyznała. Dodała jednak, że Nowak nie jest prawnikiem dlatego pytała: - Czy można mu zarzucić że prawidłowo rozpoznał bezprawność i w tej sytuacji przypisać mu przestępstwo?.
Z kolei Sam Sławomir Nowak prosił by sąd osądził go jako człowieka, a nie jako polityka. Mówił, że jest przekonany o swojej uczciwości. Tłumaczył też, że żył w przekonaniu, potwierdzonym przez współpracowników i instytucje kontrolne, że wszystko jest w porządku i nie musi zegarka wpisywać do oświadczenia majątkowego.
O sprawie zrobiło się głośno gdy w 2013 roku opisał ją jeden z tygodników. W czasie procesu okazało się, że już wcześniej, latem 2012 r., sprawą interesował się jeden z tabloidów. Sławomir Nowak przez cały proces utrzymywał, że zegarek był prezentem od rodziców i żony na 35. urodziny.