Jest takie miejsce, gdzie możesz przyjść i spawać, frezować szyć, reperować...
"Zakład" to miejsce w Poznaniu, gdzie każdy może przyjść i skorzystać ze znajdujących się tu narzędzi i maszyn potrzebnych do naprawienia starego fotela, telewizora czy roweru. Podobne miejsca powstają w całej Polsce. "Nie wyrzucaj, napraw" - to ich główny cel.
16.05.2015 23:42
Właśnie minął rok, odkąd przy ul. Wawrzyniaka 39 na poznańskich Jeżycach działa "Zakład" – kilka hal warsztatowych, w których zgromadzono wiele maszyn i narzędzi niezbędnych do prac ślusarskich, stolarskich czy krawieckich. Skorzystać może z nich każdy, komu są one potrzebne do naprawienia jakiegoś sprzętu domowego czy zrobienia stołu potrzebnego np. na działkę.
- Szukaliśmy dla siebie stałego miejsca i oglądając różne lokale, trafiliśmy tutaj. Do 2010 r. znajdowały się tu Poznańskie Zakłady Graficzne – opowiada w rozmowie z Wirtualną Polską Agata Pakieła z fundacji Animatornia, która stworzyła "Zakład". – Pojawił się pomysł, aby wykorzystać tę przestrzeń właśnie jako miejsce, gdzie każdy będzie mógł coś tworzyć i majsterkować. Podobne miejsca funkcjonują z powodzeniem w Berlinie czy Łodzi, więc postanowiliśmy spróbować, a nasz pomysł szybko podchwyciło wiele osób – dodaje.
Fundacja wynajmuje obiekt od Skarbu Państwa, któremu płaci czynsz. Ale pomieszczenia to nie wszystko – trzeba było przede wszystkim zgromadzić w środku niezbędne maszyny i urządzenia.
Narzędzia i maszyny, zalegające w piwnicach, zyskały nowe życie
- Zgłosiło się do nas wiele osób, które miały w piwnicach czy garażach różne sprzęty, z których nie mogli korzystać, bo nie mieli miejsca. Przynieśli je po prostu tutaj – wyjaśnia Pakieła. – Są też osoby, które tworzą różne rzeczy od dawna i przeniosły do nas swoje pracownie – dodaje.
Jedną z takich osób jest Piotr Krzyk, który w przestrzeniach "Zakładu" stworzył studio fotograficzne z ciemnią.
- Prowadzę tutaj warsztaty z fotografii, w tym także analogowej. Mam profesjonalny skaner pozwalający skanować przezrocza i negatywy – mówi. – Wszyscy tutaj ze sobą współpracujemy, np. ludzie, którzy tworzą różne przedmioty i później je sprzedają przez Internet, potrzebują odpowiedniej jakości zdjęć i zamawiają je u mnie – dodaje.
Bębny z... butli gazowych
Z pomocy Piotra korzysta m.in. Samuel Szatkowski, który w "Zakładzie" tworzy instrumenty muzyczne ze starych butli gazowych. Poprzez wycinanie w nich odpowiednich otworów i nacięć tworzy z nich tzw. tank drumy, rodzaj bębna.
- Można w nie uderzać pałeczkami lub palcami, powodując powstanie niezwykłych dźwięków – wyjaśnia. – Kiedyś też zbudowałem wodofon - instrument, przy pomocy którego można uzyskać dźwięki przypominające te znany z horrorów – dodaje.
"Zakład" jest też miejscem, gdzie każdy może przyjść i skorzystać ze znajdujących się tu szlifierek, frezarek, lutownic, pił itd. Można tu zreperować rower, naprawić stary fotel albo zbudować coś zupełnie od podstaw.
- Najdziwniejsza rzecz, jaką ktoś tu budował, to kozły ziejące ogniem. Jedna z grup, zajmujących się pokazami fireshow, stworzyła tutaj takie coś z rowerów z myślą o festiwalu Pyrkon – opowiadają bywalcy "Zakładu".
Aby skorzystać z urządzeń w "Zakładzie", trzeba wnieść opłatę w wysokości 20 zł za jeden dzień lub przy większych pracach 100 lub 150 zł za miesiąc (w zależności od tego, czy zostawia się coś w magazynie). Można też skorzystać z pomocy specjalistów – w konkretnie dni w "Zakładzie" dyżuruje ślusarz, stolarz, krawcowa, elektronik, a nawet architekt.
Nauczą cię tu spawać i szyć sukienki
Kto nie ma smykałki do majsterkowania, ale chciałby się tego nauczyć, może zapisać się na organizowane co jakiś czas warsztaty np. tapicerskie, stolarskie, ślusarskie czy krawieckie. Opłaty z warsztatów i korzystania z narzędzi pozwalają na zapłacenie czynszu i media, a w razie potrzeby na zakup narzędzi, których jeszcze brakuje na jakimś stanowisku.
- Niestety, budynek jest w zarządzie likwidatora, który w imieniu Skarbu Państwa, próbuje go sprzedać. Na razie bez efektu, ale jeśli znajdzie się kupiec, pewnie będziemy musieli to miejsce opuścić – przyznaje Agata Pokieła.
Podobne miejsca zwane „fab labami” stają się coraz popularniejsze także w innych miastach - już działają m.in. w Łodzi, Rzeszowie, Krakowie i Warszawie.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .