Jest po udarze i przeszczepie serca, a grozi jej eksmisja. "W baraku bez łazienki umrę"

– Wstydziłam i nadal wstydzę się tego, że dwoje dorosłych ludzi doprowadziło do sytuacji, w której ich dziecko w każdej chwili może być pozbawione dachu nad głową – mówi nam Beata Szczepanik. – Nie mogę podarować sobie tego, jak byliśmy naiwni. Co wydarzyło się w rodzinie Szczepaników?

Beata Szczepanik z córką Krysią. Kobieta jest po udarze i przeszczepie serca. Grozi jej eksmisja
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne/Beata Szczepanik
Nina Harbuz

Z balkonu ciągnącego się przez całą długość mieszkania Beata Szczepanik widzi las. Nad nim góruje komin elektrociepłowni. Kiedy na niego patrzy, wyobraża sobie, że to latarnia morska. – Może po prostu zdziecinniałam po udarze i dlatego mam takie skojarzenia? – zastanawia się.

Ten balkon, tak naprawdę, nie należy już do Beaty. Podobnie jak niebieskie ściany, niebieska podłoga i niebieskie blaty kuchenne. Wybrała niebieski kolor, bo kojarzył jej się z wodą i deską windsurfingową, na której kiedyś pływała, jeszcze przed udarem mózgu. Do Beaty nie należy też pokój z zieloną podłogą, do którego zresztą nie lubi wchodzić, bo mąż trzyma w nim dokumenty firmy, pokwitowania z banku i pisma od komornika. Kiedy na nie patrzy czuje strach i wracają wspomnienia historii, która doprowadziła do tego, że mieszkanie, w którym żyją nie należy już ani do niej, ani do męża i powinni je natychmiast opuścić.

Wszystko zaczęło się w 2003 roku. Typowo. Do tego stopnia, że mogła to być historia każdego. Wtedy razem z mężem założyła firmę transportową. Beata ukończyła logistykę na Politechnice Warszawskiej, więc miała niezbędną wiedzę. Zdobyli nawet zagranicznych kontrahentów. Układało się 6 lat. W lipcu 2009 roku włoski klient zniknął, nie płacąc należności. Inni też zalegali z płatnościami. Zbiegło się to ze szkodą samochodu, której nie uznał ubezpieczyciel. Koszty naprawy pokryli z własnej kieszeni. Podwykonawcy zaczęli upominać się o wypłaty. – A myśmy nie mieli z czego im zapłacić, bo straciliśmy płynność finansową – opowiada Paweł, mąż Beaty. Firma upadła. W tym samym miesiącu Beata dostała udaru mózgu. Czy silny stres miał na to jakiś wpływ? Niewykluczone – mówili lekarze. Od tamtej pory Beata ma niedowład lewej strony ciała. W oświadczeniu zespołu ds. orzekania o niepełnosprawności można przeczytać: "Konieczność stałej lub długotrwałej opieki lub pomocy innej osoby w związku ze znacznie ograniczoną możliwością samodzielnej egzystencji". Praca wyłącznie w warunkach chronionych.

Obraz
© Archiwum prywatne

Beata Szczepanik

Beata chciała pracować. Zatrudniła się jako portier, żeby mieć kontakt z ludźmi. – Nie chciałam czuć się jak darmozjad i roślina – mówi. Jej mąż zatrudnił się w Biedronce jako pracownik biurowy. Połowę ich wynagrodzenia i rentę Beaty zajął komornik. Po pół roku Pawła zwolniono. Codziennie wysyłał po kilka CV. Cisza. Pojawiło się załamanie i depresja. Bez pracy był przez 8 miesięcy. Beata zaczęła podupadać na zdrowiu, zrezygnowała z zatrudnienia. Dały o sobie znać problemy z sercem. Jej stan pogorszył się na tyle, że latem 2016 roku została zakwalifikowana do przeszczepu. W tym samym czasie ich mieszkanie trafiło na licytację komorniczą.

- Mieszkanie kupiliśmy na kredyt – opowiada Paweł. – I kiedy bank dowiedział się, że nasza firma upadła, a rentę Beaty i moją pensję zajął komornik, żeby spłacić długi wierzycielom, wezwał nas do natychmiastowej spłaty całego kredytu.

Na nic apele o weto. Prezydent podpisał prawo ułatwiające eksmisje

Kredytu spłacić nie mogli, bo nie mieli z czego. Mieszkanie zajął komornik. O tym, że trafiło na licytację komorniczą Paweł dowiedział się w drodze na spotkanie z klientem. – Jechałem samochodem, kiedy zadzwonił ktoś z banku z tą informacją. – wspomina. – Pamiętam, że ledwo zapanowałem nad kierownicą. Zatrzymałem się i stałem na poboczu godzinę, żeby ochłonąć - opowiada. Żonie nic nie powiedział. Czekała na kwalifikację do przeszczepu, nie chciał jej dodatkowo martwić. – Gdyby wiedziała, nic by to nie zmieniło, a każda stresująca informacja była dla niej zagrożeniem – mówi. Mieszkanie sprzedano za cenę wywoławczą na pierwszej licytacji. Nie było chętnych.

O tym, że nie mieszka w swoim mieszkaniu, Beata dowiedziała się niedługo przed przeszczepem. Płakała bez przerwy. Wyobrażała sobie siebie, męża i ich córkę Krysię pod mostem. Zaczęła bać się, że wszyscy umrą i marzyła o tym, żeby ktoś przygarnął dziewczynkę i zaopiekował się nią. – Wstydziłam i nadal wstydzę się tego, że dwoje dorosłych ludzi doprowadziło do sytuacji, w której ich dziecko w każdej chwili może być pozbawione dachu nad głową – mówi. – Nie mogę podarować sobie tego, jak byliśmy naiwni.

Obraz
© Archiwum prywatne/Beata Szczepanik

Beata Szczepanik z córką Krysią

Paweł nie wstydzi się porażki. – Nie nasza firma pierwsza upadła i nie nasza była ostatnia – mówi. Ma świadomość, że w każdej chwili cierpliwość nowego właściciela może się skończyć. – W końcu kupił to mieszkanie w jakimś celu, a nie po to, żeby obcy ludzie w nim przebywali – stwierdza. – Nie oceniam tego, że kupił mieszkanie z lokatorami. Ja bym tak nie zrobił, ale to nie jest nielegalne, więc w sumie nie dziwię mu się, że chce odzyskać lokal, którego stał się właścicielem - dodaje.

Beata i Paweł pisali do prezydenta, premier, Minister Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, Rzecznika Praw Dziecka, Rzecznika Praw Obywatelskich, do Fundacji Batorego i Fundacji Kulczyka. Odpowiedzi nadeszły z kancelarii premiera i od Rzecznika Praw Dziecka. – Obie instytucje zrzuciły obowiązek udzielenia nam pomocy na burmistrza Ząbek, gdzie znajduje się mieszkanie. Stwierdzono, że to on powinien zapewnić nam mieszkanie – powiedziała Beata.

Obraz
© Archiwum prywatne

Beata Szczepanik z córką Krysią

Poszli do burmistrza, ale gmina nie ma w tej chwili wolnych mieszkań komunalnych i socjalnych. – Poradzono nam w urzędzie, żebyśmy nie dali się wyrzucić i opóźniali eksmisję jak najdłużej – opowiada Beata. – Mogą nam zapewnić jedynie barak na obrzeżach miejscowości, ale ja nawet w zaświadczeniu lekarskim wydanym przez Instytut Kardiologii w Aninie stwierdzone mam stałe ryzyko infekcji i zakażeń, które zagrażają mojemu życiu, więc w takim baraku bez łazienki zwyczajnie umrę – żali się zrozpaczona Beata.

We wspominanym oświadczeniu lekarz napisał: "Konieczne jest zapewnienie chorej właściwych warunków socjalno-bytowych, w szczególności dobrych warunków mieszkaniowych i sanitarnych.

Wybrane dla Ciebie

Niemcy. Ciężarówka z winem uderzyła w bariery. Stanęła w ogniu
Niemcy. Ciężarówka z winem uderzyła w bariery. Stanęła w ogniu
Manewry z Rosją i Chinami podczas szczytu G20? Rząd RPA podjął decyzję
Manewry z Rosją i Chinami podczas szczytu G20? Rząd RPA podjął decyzję
Egipt wysłał 40 tysięcy żołnierzy na Synaj. "Przygotowuje się"
Egipt wysłał 40 tysięcy żołnierzy na Synaj. "Przygotowuje się"
Trump: Zaprosiłem Polskę na szczyt G20, nad Rosją muszę się zastanowić
Trump: Zaprosiłem Polskę na szczyt G20, nad Rosją muszę się zastanowić
Burze nad Polską. Zalane drogi, zerwane dachy. 421 interwencji straży
Burze nad Polską. Zalane drogi, zerwane dachy. 421 interwencji straży
Trump podpisał dekret. Pentagon jest już Ministerstwem Wojny
Trump podpisał dekret. Pentagon jest już Ministerstwem Wojny
Polak zatrzymany na Białorusi. "To kolejna prowokacja"
Polak zatrzymany na Białorusi. "To kolejna prowokacja"
Wyniki Lotto 04.09.2025 – losowania Lotto, Lotto Plus, Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Wyniki Lotto 04.09.2025 – losowania Lotto, Lotto Plus, Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Wyniki Lotto 05.09.2025 – losowania Eurojackpot, Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Wyniki Lotto 05.09.2025 – losowania Eurojackpot, Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Żądają zwrotu odznaczenia. Kancelaria prezydenta wysłała pismo
Żądają zwrotu odznaczenia. Kancelaria prezydenta wysłała pismo
Nalot na zakład Hyundai w USA. Korea Południowa reaguje
Nalot na zakład Hyundai w USA. Korea Południowa reaguje
Łukaszenka postawi Polsce żądania? Przydacz ostrzegł dyktatora
Łukaszenka postawi Polsce żądania? Przydacz ostrzegł dyktatora