PolskaJest odpowiedź ws. ekspertyzy z USA dot. katastrofy smoleńskiej

Jest odpowiedź ws. ekspertyzy z USA dot. katastrofy smoleńskiej

Przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Maciej Lasek odpowiada Antoniemu Macierewiczowi w sprawie ekspertyzy z USA, którą - zdaniem posła PiS - eksperci Jerzego Millera dostali już w sierpniu 2010 roku, a która miała być zatytułowana "miejsce wybuchów". - Nic nie wskazuje na to, żeby jakikolwiek wybuch był przyczyną katastrofy Tu-154M w Smoleńsku. Przyczyną było zejście poniżej wysokości bezpiecznej i zderzenie z przeszkodą terenową - powiedział Lasek w programie Gość Radia Zet.

Jest odpowiedź ws. ekspertyzy z USA dot. katastrofy smoleńskiej
Źródło zdjęć: © AFP | Maxim Malinovsky

19.12.2012 | aktual.: 19.12.2012 09:59

- Materiał, na który powołuje się poseł Macierewicz, dotyczy miejsca zderzenia z ziemią, czyli tego obszaru, na którym samolot po zderzeniu z ziemią został i się zapalił. Tego dotyczyła ta ekspertyza - wyjaśniła Lasek.

Dodał, że „ekspertyza była znana komisji od samego początku”. - Pracowali na niej nasi specjaliści, którzy byli na miejscu wypadku. Oni ocenili na podstawie tej ekspertyzy, czy ślady zabezpieczone na miejscu wypadku odpowiadają temu co zostało opracowane na podstawie zdjęć satelitarnych - wyjaśniał przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.

Lasek stwierdził, także „nie jest w stanie dyskutować z teorią” o tym, że samolot nie zderzył się z brzozą, a „żadne dowody nie wskazują na - Wszystkie dowody wskazują na to, że ten samolot zderzył się z brzozą. Były w nią wbite szczątki samolotu, pod nią leżały elementy samolotu, które od niego odpadły po kolizji – wyjaśniał ekspert komisji Jerzego Millera.

Dodał, że brzoza miała średnicę ok. 35 centymetrów, więc jej obwód wynosił ok. 110 centymetrów. Monika Olejnik zapytała również, czy eksperci pobrali próbki z powłoki samolotu. - - Nie, oglądali charakter przełomów, oceniali charakter niszczenia konstrukcji po zderzeniu z ziemią oraz o to, jak ta ostatnia trajektoria lotu została odwzorowana na uszkodzeniach. drzewostanu, który znajdował się przed lotniskiem w Smoleńsku – odpowiedział Lasek.

Pod koniec października parlamentarny zespół ds. zbadania katastrofy smoleńskiej zaprezentował wstępną ekspertyzę z laboratorium w USA, która - według bliskich jednej z ofiar - potwierdza obecność trotylu w pasie bezpieczeństwa pochodzącym z samolotu Tu-154M. Wyniki tej ekspertyzy przedstawił Stanisław Zagrodzki, kuzyn Ewy Bąkowskiej, która zginęła w katastrofie smoleńskiej.

Zagrodzki - jak relacjonował - przywiózł ze Smoleńska do Polski pozostałości garsonki kuzynki, w których znajdował się nadpalony fragment pasa bezpieczeństwa z klamrą do zapinania. Krewny ofiary zaznaczył, że zwrócił się do prokuratury z prośbą o przebadanie materiału i włączenie go do dowodów w śledztwie, ale ta - według niego - nie wykazała zainteresowania. Wobec tego - jak mówił - zdecydował się na badania laboratoryjne w jednej z placówek uniwersyteckich w USA.

Zagrodzki poinformował, że badania trwały trzy tygodnie i były przeprowadzone na "specjalnym zestawie odczynników do wykrywania materiałów wybuchowych". Do analiz zostały pobrane dwie próbki o wymiarze cal na cal, z ubrania i pasa. - Ekstrakt z próbki rękawa koszuli nie wykazał obecności materiałów wybuchowych, ekstrakty z pasa bezpieczeństwa wykazały obecność trotylu. Test został powtórzony po 24 godzinach, dokonano dokumentacji fotograficznej. Wyniki wskazują na możliwość kontaktu pasa bezpieczeństwa z materiałem wybuchowym - podkreślił.

Mówimy o ilościach, których nie jesteśmy w stanie określić, ponieważ nie była to analiza ilościowa, tylko analiza jakościowa, czyli określenie typu związku chemicznego - dodał Zagrodzki.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (83)