"Jeśli raport MAK byłby niepełny, możemy przesłać własny"
Gdyby końcowy raport Międzynarodowego Komitetu Lotniczego (MAK) nt. katastrofy smoleńskiej okazał się niepełny, Polska może m.in. przesłać własny raport do Międzynarodowej Organizacji Lotnictwa Cywilnego ICAO - powiedział minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski. MAK ma opublikować dokument o godz. 10.
Kwiatkowski w rozmowie z radiową Trójką podkreślał, że z ostatecznymi ocenami raportu należy jeszcze się wstrzymać. Dodał, że Polska nigdy nie będzie usatysfakcjonowana, jeśli raport, "który miał oddać rzeczywiste, wszystkie i pełne przyczyny katastrofy, takim pełnym raportem nie będzie".
- Gdyby tak się stało - mówimy o procedurze prawnej - to oczywiście, że polska strona swój raport może przesłać do Międzynarodowej Organizacji Lotnictwa Cywilnego (ICAO) jako tego podmiotu, który na płaszczyźnie międzynarodowej jest tym ciałem właściwym - powiedział minister sprawiedliwości. - Od strony formalnej to ta organizacja ewentualnie mogłaby wejść w jakiś spór z Rosjanami - dodał.
Minister sprawiedliwości powiedział, że istnieje jeszcze procedura powołania wspólnej polsko-rosyjskiej komisji badawczej, "która by rozstrzygała co do faktów, w przypadku różnicy zdań między stroną polską i rosyjską".
Podkreślił jednak, że nie wiadomo, czy Rosjanie zgodziliby się na taką formułę, ponieważ MAK nie jest rosyjską "sensu stricto agendą rządową". Zdaniem Kwiatkowskiego statut MAK jest niejasno sformułowany. - To niestety może być wygodna formuła dla Rosjan - ocenił minister.
Kwiatkowski był również pytany, czy Polska może skorzystać z możliwości jakie daje rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady UE o powołaniu międzynarodowych komisji wyjaśniających okoliczności katastrofy z 2 grudnia 2010 r. Odpowiedział jednak, że w tym przypadku Rosja mogłaby się zasłaniać zarówno statutem MAK, jak i tym, że nie jest członkiem UE.
- Gdyby się okazało, że raport nie będzie raportem pełnym to uważam, że wszystkie instrumenty, które przepisy prawa międzynarodowego nam umożliwiają, powinny zostać wykorzystane. Decyzje w tym zakresie oczywiście będzie przedstawiał pan minister Miller - podsumował Kwiatkowski.
W rozmowie z Kwiatkowskim padło też pytanie, kto podpowiedział premierowi, by przy badaniu katastrofy skorzystać z konwencji chicagowskiej, dotyczącej lotnictwa cywilnego, a polski Tu-154M był samolotem wojskowym. Kwiatkowski wskazał na płk. Edmunda Klicha, szefa Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.
- On był osobą, która jednoznacznie wskazywała - jako ta osoba, która była najważniejszą w sensie formalnym, bo przewodniczyła polskiej komisji badania wypadków lotniczych - że podstawą, na której powinna polska strona opierać się w wyjaśnianiu przyczyn katastrofy jest konwencja chicagowska - powiedział Kwiatkowski.
Jak relacjonował minister, zdaniem płk. Klicha konwencja chicagowska "z uwagi na swój poziom szczegółowości umożliwiła rozpoczęcie pracy od razu, a inne procedury wymagałyby wcześniejszych konsultacji i uzgodnień".