Jerzy Polaczek informatorem dziennikarzy "Rzeczpospolitej"?
"Gazeta Wyborcza" pisze, że to Jerzy Polaczek
był jednym z głównych informatorów dziennikarzy "Rzeczpospolitej"
pięć lat temu, gdy wybuchła afera Marka Kempskiego. Tymczasem
Jarosław Kaczyński twierdzi, że za publikacją stały służby specjalne
02.03.2006 | aktual.: 02.03.2006 06:31
Dziennik przypomina, że w grudniu 2000 r. w "Rzeczpospolitej" ukazał się tekst "Wojewoda w sieci". Dziennikarze napisali, że najbliżsi współpracownicy i doradcy Marka Kempskiego, ówczesnego wojewody śląskiego, wykorzystywali swoje stanowiska do osiągania prywatnych korzyści.
Śledztwo w sprawie faktów opisanych w "Rzeczpospolitej" wszczęła prokuratura. Sprawy do dziś się toczą. Jednak nikt z najbliższego otoczenia Kempskiego nigdy przed sądem nie stanął.
W grudniu 2000 r. Elżbieta Kruk, wtedy szefowa gabinetu ministra sprawiedliwości Lecha Kaczyńskiego, napisała służbową notatkę, w której stwierdziła, że dziennikarze "Rzeczpospolitej" otrzymali zlecenie wyeliminowania z życia politycznego: Marka Kempskiego, Jerzego Widzyka i Lecha Kaczyńskiego. Działania te - według Kruk - miały być prowadzone w porozumieniu z UOP.
Z informacji "Gazety Wyborczej" wynika jednak, że to nie służby specjalne, lecz Jerzy Polaczek - dziś minister transportu i budownictwa oraz lider śląskiego PiS - był jednym z głównych rozmówców dziennikarzy "Rzeczpospolitej".
Informacje potwierdził m.in. bliski współpracownik Polaczka z czasów afery Kempskiego. Jesienią 2000 r. Polaczek wysłał do premiera Buzka notatkę, która mówiła o rzekomych nieprawidłowościach w otoczeniu Kempskiego. Treść tej notatki była potem osią tekstu w "Rzeczpospolitej"- mówi anonimowy rozmówca dziennika.
Polaczek nie zaprzecza: Zrobiłem to na prośbę premiera, miałem krytyczny stosunek do pracy wojewody Kempskiego.
Jak się dowiedziała "Gazeta", w sporze między Polaczkiem a Kempskim najważniejsze nie było funkcjonowanie urzędu wojewódzkiego, ale partyjne interesy. (PAP)