Jenkins w amerykańskiej bazie wojskowej
Charles Robert Jenkins - były
żołnierz USA, oskarżony o ucieczkę 40 lat temu do Korei Północnej
i popieranie komunistycznego reżimu - udał się wraz z
rodziną do amerykańskiej bazy wojskowej w Japonii, gdzie ma
odpowiadać za dezercję - podały agencje.
W sobotę 64-letni Jenkins opuścił szpital w Tokio, w którym przebywał od lipca i przyjechał do amerykańskiej bazy wojskowej Camp Zama na zachód od stolicy Japonii.
W styczniu 1965 r. Jenkins odbywał służbę wojskową na granicy między dwoma państwami koreańskimi. Pewnej nocy nie wrócił z nocnego patrolu. USA oskarżyły go o dezercję, ale jego krewni utrzymują, że został porwany do Korei Północnej i poddany praniu mózgu.
Żona Jenkinsa, Japonka Hitomi Soga, jako niespełna 20-latka została w 1978 r. uprowadzona przez północnokoreańskie służby specjalne. W korei Północnej Soga poznała Jenkinsa, który uczył ją angielskiego. Pobrali się w 1980 r. Mają dwie córki.
Soga, wraz z czworgiem innych porwanych, wróciła do Japonii dopiero w maju 2002 r., ale jej mąż i córki zostali w Korei Płn. Do uwolnienia uprowadzonych Japończyków doprowadził premier Japonii Junichiro Koizumi w czasie swej przełomowej wizyty w Korei Północnej przed dwoma laty.
Rząd USA chce postawić Jenkinsa przed sądem wojskowym pod zarzutem dezercji i współpracy z obcymi służbami. Jednak większość Japończyków domaga się połączenia rodziny i objęcia dezertera amerykańską amnestią.
Jenkinsowi grozi nawet dożywotnie więzienie.
Najprawdopodobniej jednak - pisze agencja Reutera - zawarta zostanie ugoda, w myśl której Jenkins przyzna się do winy i przekaże informacje na temat północnokoreańskiego reżimu, dzięki czemu otrzyma łagodniejszy wymiar kary.
Mam nadzieję, że cała nasza czwórka będzie mogła udać się na (japońską) wyspę Sado i zamieszkać razem tak szybko jak to możliwe - powiedział Jenkins dziennikarzom.