"Jemen i Somalia to nowe bazy Al‑Kaidy"
Nieudana próba wysadzenia w powietrze samolotu na trasie Amsterdam-Detroit sugeruje nie tylko, że Al-Kaida jest wciąż groźna, ale także i to, że niektóre jej ogniwa mogły przenieść się do Jemenu i Somalii - pisze brytyjski tygodnik "The Observer", powołując się na brytyjskie i amerykańskie źródła wywiadowcze.
27.12.2009 | aktual.: 15.01.2010 14:47
Niedoszły zamachowiec, 23-letni Nigeryjczyk Umar Faruk Abdulmutallab, spędził - jak wynika z doniesień - pewien czas w Jemenie, gdzie władza centralna jest słaba, a społeczeństwo oparte na strukturach plemiennych. Niektórzy działacze Al-Kaidy ukrywali się już w Jemenie zaraz po obaleniu rządów talibów w Afganistanie w 2001 roku.
"The Observer" zauważa, iż grupy islamistyczne przyznające się do związków z Al-Kaidą działają też od dawna w Afryce. Niektóre posługują się szyldem Al-Kaidy dla zamaskowania zwykłej przestępczej działalności, inne ponoszą odpowiedzialność za głośne zamachy terrorystyczne m.in. w Tanzanii, Kenii i Tunezji.
Ostatnio jednak nastąpiła jakościowa zmiana - twierdzi brytyjski tygodnik. "W ostatnich dwóch latach w Somalii zaszło kilka istotnych zmian prowadzących do zwiększenia zasięgu działania ideologii dżihadu, uczynienia jej bardziej spójną i ściślej powiązaną z Al-Kaidą" - zaznacza "Observer".
Według tygodnika za radykalizację Somalii odpowiadają po części sami Amerykanie. Ich interwencja z 2006 roku przy pomocy sąsiedniej Etiopii obaliła rządy sprawowane przez związek islamskich trybunałów i wyłonienia radykalnej milicji al-Szabab, uchodzącej za sojuszników Al-Kaidy.
Cytowane anonimowo amerykańskie źródła wywiadowcze oceniają, iż przegrupowanie Al-Kaidy w Somalii i Jemenie ma związek z przebiegiem działań wojennych w Afganistanie i Pakistanie. Skutkiem natowskiej i amerykańskiej ofensywy było - ich zdaniem - zastąpienie dotychczasowego kierownictwa Al-Kaidy, złożonego głównie z zahartowanych w bojach Arabów, przez nowych bojowników z Azji Centralnej, którzy zostali przeniesieni do Jemenu i Somalii pod kierownictwem jednego z szefów Al-Kaidy, Saleta al-Somaliego. Al-Somali poległ w grudniu w pakistańskiej prowincji Waziristan.
"W ostatnich miesiącach dobrze udokumentowano istnienie aktywnego systemu werbunku młodych Somalijczyków posiadających paszporty europejskie, amerykańskie i australijskie do nowo powstałych obozów szkoleniowych, zwłaszcza w Somalii" - twierdzi "Observer".
W Jemenie za rejon operacyjny grup przyznających się do lojalności wobec Al-Kaidy uchodzi prowincja Szabwa. Jak zaznacza "Observer", niewiadomą jest, jak dobrze zorganizowane są grupy przyznające się do powiązań z Al-Kaidą w Somalii i Jemenie, jaki jest ich zasięg i cele.
"Jeśli zagrożenie (terroryzmem) jest realne, na co wskazuje próba zamachu na samolot linii Northwest, to zachodnie służby bezpieczeństwa będą musiały uzupełnić braki w swojej wiedzy" - konkluduje brytyjski tygodnik.