Jelfa wznawia produkcję
Główny Inspektor Farmaceutyczny podjął
decyzję o uruchomieniu produkcji ampułek w Jelfie. Corhydron wciąż
jednak nie będzie wytwarzany. Przedstawiciele fabryki informują,
że pracownicy działu ampułek rozpoczną pracę we wtorek o 6 rano.
Tymczasem policja dotarła do ponad 20 tys. osób, którym przepisano corhydron i bada przypadki zgonów pacjentów, którzy byli leczeni tym lekiem.
Z kolei prokuratura w Jeleniej Górze sprawdza, czy urzędnicy instytucji, podlegających Ministerstwu Zdrowia, popełnili błędy proceduralne w sprawie pomyłki.
Główna Inspektor Farmaceutyczna Zofia Ulz spotkała się w poniedziałek z przedstawicielami Jelfy w celu omówienia kolejnych harmonogramów działań naprawczych, jakie fabryka dostarczyła do resortu zdrowia. GIF wysłał już do Jelfy decyzję o uruchomieniu produkcji ampułek, ale - bez corhydronu.
Rzeczniczka Jelfy Iga Niewiadomska poinformowała, że pracownicy działu ampułek przyjdą do pracy we wtorek o godz. 6 rano. Nie wiadomo jednak, kiedy corhydron będzie znów produkowany.
Dyrektor generalny Jelfy Marek Wójcikowski powiedział dziennikarzom, że przedstawiciele fabryki są bardzo zadowoleni z poniedziałkowej decyzji GIF.
Wśród tych 20 tys. osób, do których dotarli policjanci, są osoby, które leku w ogóle nie wykupiły, albo wykupiły i go nie brały. Są także osoby, za które ktoś inny wykupił receptę. Funkcjonariusze zbierają też informacje o pacjentach, którzy zmarli i których bliscy łączą tę śmierć z podaniem corhydronu. Dotychczas takich spraw ustalono kilkanaście.
Wiceminister zdrowia Bolesław Piecha powiedział, że jeśli informacje o zgonach w wyniku pomyłki potwierdzą się, to Jelfa będzie musiała płacić wysokie odszkodowania. Pytany o to Wójcikowski oświadczył, że firma nie zamierza uchylać się od żadnej odpowiedzialności.
Przypadki nieprawidłowego działania corhydronu, a także - możliwe zgony w efekcie podania tego leku - badają w różnych miejscach kraju prokuratury. Lubelska prokuratura chce jednoznacznie ustalić, przy pomocy biegłych, w jakich sytuacjach można mówić o nieprawidłowym działaniu leku. Prokuratorzy nie wykluczają potrzeby ekshumacji zwłok.
Ale według specjalistów w dziedzinie anestezjologii, substancja, która mogła być podana pacjentom zamiast corhydronu (scolina) całkowicie znika z organizmu już po kilku minutach, dlatego ekshumacje byłyby całkowicie bezcelowe.
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro powiedział, że w śledztwie w sprawie corhydronu prowadzonym przez Prokuraturę Okręgową w Jeleniej Górze badane są błędy urzędników instytucji podlegających Ministerstwu Zdrowia - GIF, Urzędu Rejestracji Leków i Narodowego Instytutu Zdrowia.
Szef Prokuratury Apelacyjnej we Wrocławiu, Mieczysław Śledź powiedział, że prokuratorów z Jeleniej Góry i Wrocławia czeka bardzo poważne i skomplikowane postępowanie, bowiem prawdopodobnie trzeba będzie poddać badaniu kilkadziesiąt tysięcy ampułek corhydronu.
W ub. tygodniu GIF zdecydował o wznowieniu produkcji w czterech działach, m.in. maści i tabletek. Harmonogram dotyczący działu ampułek nie został zaakceptowany, bo GIF nie został przekonany, iż proponowane działania dają stuprocentową pewność, że do pomyłki nie dojdzie. Jelfa dosłała nowe harmonogramy.
Jelfa została zamknięta prawie dwa tygodnie temu decyzją GIF po tym, jak wyszło na jaw, że w fabryce panuje bałagan. W jego efekcie doszło do zamiany składu dwóch leków. Dotychczas potwierdzono, że w ampułce jednej z partii corhydronu, zamiast niego znalazł się inny, silny specyfik stosowany do znieczulania podczas operacji - chlorek suksametoniowy (scolina).
(sm)
Więcej na ten temat w serwisie Wydarzenia.wp.pl