Jedyny uratowany z katastrofy: zrozumiałem, że spadamy
Jedyny ocalały z katastrofy Jak-42 pod Jarosławiem w Rosji opowiedział o ostatnich chwilach przed katastrofą. Samolot rozbił się 7 września. Na pokładzie zginęła cała drużyna hokejowego klubu Lokomotiw Jarosław. - Zrozumiałem, że zaraz się rozbijemy - opowiada Aleksandr Sizow.
13.10.2011 | aktual.: 13.10.2011 10:33
- Pasażerowie zaczęli się niepokoić, dlaczego się nie wznosimy. Poczułem, że samolot wyjechał za pas startowy. Oderwaliśmy się od ziemi i zrozumiałem, że spadamy i zaraz się rozbijemy - relacjonuje 50-letni Sizow.
Sizow był inżynierem obsługi naziemnej, przygotowywał Jaka-42 do lotu. Jego zdaniem samolot był w idealnym stanie. Był całkowicie sprawny.
- Siedziałem razem z pasażerami, a nie w kabinie pilotów, nie miałem zapiętych pasów. Nie wiem, co było powodem katastrofy, ale od razu poczułem, że coś idzie nie tak - opowiada w rozmowie z państwową telewizją Kanał 1. W chwili uderzenia wszystko poleciało i coś mnie silnie uderzyło, całą prawą stronę ciała mam połamaną. W wodzie niczego nie widziałem, ani pożaru, ani samolotu - wspomina.
Sizow mówi, że prawdopodobnie nie będzie już nigdy latał.