Jedwabne: prawda traumatyczna, ale potrzebna
Prezes Instytutu Pamięci Narodowej profesor Leon Kieres powiedział w środę, że jest dumny z zakończenia śledztwa w sprawie Jedwabnego, które udowodniło, że Polacy są w stanie rozliczyć się z przeszłością.
Prezes IPN podkreślił, że w prowadzonych w sprawie Jedwabnego śledztwach w latach 40., 50. i 60. mimo istniejących informacji o sprawstwie pośrednim i bezpośrednim zbrodni w Jedwabnem prokuratorzy zatrzymywali się w pół drogi. Myślę, że bano się konfrontacji z prawdą - powiedział profesor.
Podkreślił, że IPN ze swej strony uczynił wszystko, aby ujawnić prawdę o tych bolesnych dla wszystkich Polaków wydarzeniach. Wszystko po to - tłumaczył profesor Kieres - by udowodnić, że antysemityzm nie jest cechą przyrodzoną Polakom i że Polacy nie są odpowiedzialni za Holocaust. Mimo pewnych przypadków antysemityzmu uważam, że jesteśmy narodem tolerancyjnym i otwartym. Rasizm, ksenofobia i antysemitzym nie powinny nas charakteryzować - powiedział profesor Kieres. Podkreślił przy tym, że opinię tę podziela, między innymi, Centrum Szymona Wiesenthala, które umieściło Polskę na bardzo wysokim, drugim miejscu na liście państw, które są zaangażowane w zwalczanie tego rodzaju postaw.
Z kolei prezydent Aleksander Kwaśniewski wyraził zadowolenie z zakończenia śledztwa Instytutu Pamięci Narodowej w sprawie zamordowania Żydów w Jedwabnem. To dobrze, że ta prawda, choć dla nas tragiczna i traumatyczna wyszła na jaw - powiedział Kwaśniewski.
Prezydent wyraził Instytutowi i jego kierownictwu uznanie za wykonaną ogromną pracę.
We wtorek IPN przedstawił wyniki śledztwa w sprawie Jedwabnego. Prokurator Radosław Ignatiew powiedział, że mordu na Żydach w lipcu 1941 roku dokonali Polacy - mieszkańcy miasteczka i okolic - z inspiracji niemieckiej. IPN planuje umorzenie śledztwa tej sprawie, gdyż zgromadzone dowody nie pozwalają na postawienie zarzutów nikomu, kto nie byłby dotąd osądzony i skazany.(ck)