Jarucka pozwała MSZ o mobbing
Anna Jarucka pozwała MSZ o rzekomy mobbing, żądając za to 50 tys. złotych zadośćuczynienia. Sąd Okręgowy w Warszawie wkrótce wyznaczy termin procesu, ale zapewne ruszy on dopiero pod koniec roku - poinformowano w tym sądzie.
Według czwartkowego "Super Expressu", była asystentka b. szefa MSZ Włodzimierza Cimoszewicza zarzuca resortowi - którego pracownicą formalnie pozostaje, przebywając na długotrwałym zwolnieniu - że miał w nim powstać spisek "w celu pozbawienia jej środków do życia".
Monika Brzozowska z biura prasowego sądu powiedziała, że pozew z lipca tego roku istotnie zawiera zarzut mobbingu, ale odmówiła podania jakichkolwiek szczegółów. Powiedziała jedynie, że niedawno wpłynęła odpowiedź na pozew. W najbliższych dniach ma być wyznaczony termin procesu, który może być niejawny.
O Jaruckiej zrobiło się głośno w lipcu 2005 r., gdy zeznający przed komisją śledczą ds. PKN Orlen Włodzimierz Cimoszewicz powiedział, że pomylił się przy wypełnianiu oświadczenia majątkowego za 2001 rok, nie ujmując w nim wartości posiadanych akcji. Od Jaruckiej komisja otrzymała wtedy oświadczenie, w którym określiła ona słowa swego przełożonego jako nieprawdziwe i poinformowała, że to ona, na jego prośbę, usunęła z oświadczenia informacje na temat akcji PKN Orlen. Z tego powodu Jarucka została przesłuchana przez komisję.
We wrześniu 2005 r. Cimoszewicz zrezygnował z kandydowania na prezydenta. "Zmasowana akcja czarnej propagandy skierowana przeciwko mnie przyniosła zamierzony skutek" - oświadczył.
W styczniu 2006 r. warszawska Prokuratura Okręgowa oskarżyła Jarucką o posłużenie się sfałszowanym dokumentem i składanie fałszywych zeznań przed komisją śledczą. Grozi jej za to do 5 lat więzienia. Proces w tej sprawie nie ma jeszcze wyznaczonego terminu.
Według ustaleń prokuratury, motywem działania b. asystentki Cimoszewicza była chęć zemsty. Kobieta wielokrotnie zwracała się bowiem do b. szefa MSZ, a później marszałka Sejmu, o "załatwienie" dla niej i dla jej męża placówki dyplomatycznej we Włoszech - czego Cimoszewicz odmówił.
Jarucka, która nie przyznaje się do winy, wiele razy zapewniała, że nie działała na niczyje zlecenie i że nie było jej celem "obciążanie kogokolwiek, ani branie udziału w kampanii prezydenckiej".
W sierpniu tego roku Jarucka przegrała proces cywilny z redaktorem naczelnym "Gazety Wyborczej" Adamem Michnikiem. Na mocy wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie Jarucka ma przeprosić Michnika za to, że przed komisją śledczą powiedziała, iż był członkiem "grupy trzymającej władzę".