Jarosława Gowina już nie ma - może walczyć tylko o to, żeby zostać do wakacji
O losie Jarosława Gowina rozstrzygnie jego spotkanie z premierem. Teoretycznie. W praktyce przyszłość ministra sprawiedliwości jest przesądzona - czytamy w "Polsce The Times".
Według informacji z PO scenariusze są dwa: albo straci stanowisko w poniedziałek, albo Tusk pozwoli mu dokończyć rozpoczęte prace i przedstawi jego następcę podczas rekonstrukcji rządu zaplanowanej na wakacje. - Pozamiatane, Gowina już nie ma - mówi nam inny poseł PO.
Na giełdzie nazwisk potencjalnych następców przewijają się trzy kandydatury: Krzysztof Kwiatkowski, który pełnił funkcję ministra sprawiedliwości przed Gowinem. - Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki - powiedział "Polsce". Druga kandydatura, to Jerzy Kozdroń, poseł PO cieszący się w Sejmie opinią świetnego prawnika. - Lubię to, co robię, i nie palę się do ministerstwa - tak skomentował Kozdroń pytanie o ministerialne przymiarki. Trzeci typ na ministerialnej giełdzie to Marek Biernacki, poseł, minister spraw wewnętrznych i administracji w rządzie Jerzego Buzka. Niestety, nie udało się z nim wczoraj skontaktować.
Nie można wykluczyć sytuacji, że premier pozwoli jednak zostać Gowinowi na stanowisku. - Ale tylko pod warunkiem, że ten się ukorzy i obieca zejść z pierwszej linii frontu. A i wtedy dostanie czas tylko do wakacji, by w tym czasie dokończyć rozpoczęte projekty - mówi jeden z rozmówców dziennika.