ŚwiatJarosław Pietras: Europa ma kaca porozszerzeniowego

Jarosław Pietras: Europa ma kaca porozszerzeniowego

Chodzi o coś zdecydowanie więcej niż pieniądze, ponieważ mamy do czynienia z pytaniem o to, w jakim kierunku Unia się będzie rozwijać i kto w tej Unii będzie odgrywał dominujące znaczenie. W tym tandemie francusko-niemieckim coś zazgrzytało i jednocześnie okazało się, że projekty, takie jak konstytucja czy takie jak dotychczasowa polityka Unii i ten kierunek, który został narzucony, zaczynają w rozszerzonej Unii nie do końca się sprawdzać. Unia ma rzeczywiście chyba takiego kaca porozszerzeniowego.

20.06.2005 | aktual.: 20.06.2005 10:37

Sygnały Dnia: Tytuły z dzisiejszych gazet: „Fala pesymizmu w Unii Europejskiej”, „Triumfujący pesymizm w Unii”, „Unia podzielona jak nigdy”. To, oczywiście, tytuły artykułów odnoszących się do ostatniego szczytu przywódców państw Dwudziestki Piątki w Brukseli. Czy tytuły adekwatne do tego, co się wydarzyło?

Minister ds. Europejskich Jarosław Pietras w naszym studiu. Dzień dobry, panie ministrze.

Jarosław Pietras: Dzień dobry. Myślę, że tylko częściowo są adekwatne, dlatego że mamy do czynienia z kryzysem nie tyle teraźniejszości, co kryzysem dotyczącym wyobrażeń o przyszłości. Przecież konstytucja to miał być projekt dotyczący przyszłości Unii Europejskiej. Perspektywa finansowa to miał być projekt dotyczący lat 2007–2013, też przyszłości Unii Europejskiej. I do tego nie było nie było porozumienia. Unia funkcjonuje normalnie dalej według zasad takich, jakie kierowały nas od przynajmniej początku naszego członkostwa. Czyli nie ma tutaj żadnej zmiany. Natomiast jeśli nie ma wizji przyszłości, jeśli nie wiadomo, w jakim kierunku to będzie zmierzać, to, oczywiście, jest problem. I w tym sensie właściwe są tytuły.

Sygnały Dnia: No tak, ale nie po to weszliśmy do Unii Europejskiej, by żyć teraźniejszością, tylko liczyliśmy na przyszłość, na te profity, które mieliśmy zyskiwać co roku, by modernizować polską gospodarkę i kraj w ogóle.

Jarosław Pietras: Myślę, że liczyliśmy na dużo więcej... Tak, ale myślę, że nam, oczywiście, jest potrzebna Unia, która wesprze wysiłek modernizacyjny w Polsce w bardzo szerokim rozumieniu. I nie chodzi tylko o bezpośredni transfer funduszy. Gdyby chodziło tylko o fundusze, tutaj trzeba byłoby negocjować pewnie jeszcze bardziej (...). Natomiast myślę, że chodzi o coś zdecydowanie więcej, ponieważ mamy do czynienia z pytaniem o to, w jakim kierunku Unia się będzie rozwijać i kto w tej Unii będzie odgrywał dominujące znaczenie. W tym tandemie francusko-niemieckim coś zazgrzytało i jednocześnie okazało się, że projekty, takie jak konstytucja czy takie jak dotychczasowa polityka Unii i ten kierunek, który został narzucony, zaczynają w rozszerzonej Unii nie do końca się sprawdzać. Unia ma rzeczywiście chyba takiego kaca porozszerzeniowego. Wiąże się to z tym, że społeczeństwa właściwie dopiero teraz zauważyły, że dopiero teraz nastąpiło rozszerzenie, a na horyzoncie zaczęły dostrzegać jeszcze kolejne państwa
i stąd to zaniepokojenie co do przyszłości Unii, ale wśród tych, którzy tą Unię kiedyś utworzyli i z tej Unii uczynili część historii swego kraju.

Sygnały Dnia: Mówi pan, panie ministrze, że coś zazgrzytało w relacjach niemiecko-francuskich, ale chyba coś pękło w relacjach brytyjsko-niemiecko-francuskich.

Jarosław Pietras: One zawsze były podporządkowane bardzo różnym interesom, także były spory. Pamiętajmy, że Margaret Thatcher, kiedy domagała się rabatu brytyjskiego, to weszła w bardzo ostry spór. Brytyjczycy mieli zawsze pewien specyficzny stosunek do Unii Europejskiej i zawsze kontestowali na przykład zbyt daleko idącą Europę socjalną lub też zbyt wielki nacisk na rolnictwo. Spór, np. o ten rabat brytyjski, wiązał się z faktem, że Brytyjczycy nie korzystali tak wiele ze wspólnej polityki rolnej, a musieli na nią łożyć kiedyś, kiedy to było prawie 75% budżetu unijnego.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)