Jarosław Kalinowski: zgoda buduje, niezgoda rujnuje
Monika Olejnik rozmawia z Jarosławem Kalinowskim - szefem PSL
Prezydent Aleksander Kwaśniewski oczekuje dymisji premiera. Czy według pana tak się powinno stać, czy premier powinien się zachować honorowo? Nie będę stawał w tym konflikcie ani po stronie prezydenta, ani po stronie pana premiera. Na początek stare polskie przysłowie: zgoda buduje, niezgoda rujnuje. I nie martwiłbym się, gdyby to dotyczyło wojny między dwoma panami stojącymi na szczycie, którzy w mojej ocenie, no cóż, walczą o przywództwo w największym ugrupowaniu politycznym w Polsce, ale tym samym walczą o przywództwo w Polsce. A to już się bardzo negatywnie odbija na sytuacji kraju. Przecież jesteśmy w sytuacji bardzo poważnego konfliktu światowego. Nie wiadomo, czym to się skończy. A przecież my mamy jakieś odniesienia do tej sprawy. Dwa i pół miesiąca pozostało nam do referendum, do referendum, które zdecyduje, czy Polska będzie członkiem Unii Europejskiej, gospodarka jest w bardzo fatalnym stanie i w tej sytuacji czołowi politycy lewicy decydują się na taki konflikt... To jest w pewnym sensie
konflikt, w którym zapomniano o najważniejszych sprawach dla Polski. Właśnie. O ludziach, o bezrobociu, o najważniejszych problemach. Panie Prezesie, czy dla dobra Polski byłoby dobre, żeby premier Leszek Miller przestał być premierem w tej sytuacji? Jeszcze niedawno, dwa tygodnie temu premier Oleksy w „Trybunie” pisał, że efektu rządzenia brak, że SLD, zamiast zająć się rozwiązywaniem właśnie najważniejszych problemów, posuwa się też... Nie zacytuję dokładnie, ale mowa jest tam o jakichś interesikach, a minister Hausner mówi, że program gospodarczy rządu legł w gruzach. Są pozytywne efekty negocjacji, tego nie można negować rzeczywiście. Dobrze, ale to nie jest odpowiedź na moje pytanie. To nie jest odpowiedź na pani pytanie. Uważam, że mamy kryzys zaufania społeczeństwa do instytucji państwa, mieliśmy go już wcześniej, ale w tej chwili jesteśmy w sytuacji kulminacyjnej. Odpowiem pani w ten sposób: premier Miller jest znany również z takiego powiedzenia: nie ważne, jak mężczyzna zaczyna, ważne jak kończy.
Tak więc zobaczymy. Gdyby było wotum nieufności wobec premiera, czy PSL podniosłoby rękę na „tak”? Było głosowanie w Sejmie o rozszerzenie porządku dziennego, żeby odbyć debatę na temat stanu państwa. Ale jesteśmy teraz trochę w innej sytuacji. Ale nie będzie takiego wniosku. Jestem zawsze przeciwnikiem mówienia, żeby mówić o czymś, co może być, a nie będzie, bo nie będzie takiego wniosku, o tym wiemy. Decyzja w sprawie powołania nowego rządu leży de facto w gestii samego SLD i też, powiedzmy sobie szczerze, premiera. Jestem przekonany, że potrzebny jest jakiś taki nowy oddech. Nie może być realizowana taka strategia, że doczołgamy się do Unii Europejskiej, a potem jakoś tam będzie. Uważam, że jest to niedobre rozwiązanie. Dobrze, ale czy powinniśmy się doczołgać do Unii Europejskiej razem z premierem Leszkiem Millerem, czy według pana powinna nastąpić zmiana jeszcze przed referendum, czy to jest zbyt ryzykowne? Nie wiem, trudno mi w tej chwili powiedzieć jednoznacznie – aczkolwiek, jak mówię, potrzebna jest
zmiana sposobu rządzenia. I podejrzewam, że trudno będzie ten sposób rządzenia zmienić bez zmiany rządu. Jest natomiast potrzebna, bo dzisiaj występuje pewien marazm. I dotyczy to problemów gospodarczych, ale również dotyczy to problemów zewnętrznych Polski: Unia Europejska, Stany Zjednoczone... Ale zaskakuje pana ta walka między prezydentem a premierem? Walka, w której dochodzi do tego, że premier donosi na prezydenta, że ten był w posiadaniu kartki, którą otrzymał od Lwa Rywina już w lipcu, czyli de facto prezydent wiedział o wszystkim pod koniec lipca i prezydent, niestety, nie przekazał tej kartki prokuraturze. Jestem przekonany, że jeśli chodzi o sprawę Rywina i tego, co się z tym wiąże, w Polsce jest kilka osób, które wiedzą naprawdę dużo, albo nawet bardzo dużo w tej sprawie. Znają tło, rzeczywiste tło - na pewno do grona tych osób należy i pan prezydent, i pan premier. Jestem o tym przekonany. Ja do tych osób nie należę. Wiem. Natomiast to, że komisja śledcza obraduje, prokuratura pracuje... Nie znam
tego dokumentu, ale z tego, co słychać, ten dokument ma jakieś duże znaczenie. Ten dokument był w rękach pana prezydenta i wcześniej nie był przekazany ani prokuraturze, ani komisji śledczej. Sądzę, że to chyba źle albo na pewno źle. Ale czy głowa państwa powinna być chroniona, czy głowa państwa powinna stanąć przed komisją śledczą? Sądzę, że to nie jest tak, że jeżeli ktoś wie w tej sprawie dużo, to nawet będąc głową państwa nie powinien stanąć przed taką komisją. To jest w tej chwili taki proces, gdzie bronimy fundamentów demokracji. Różnie można odnosić się do prac komisji, że to jednak powinna prokuratura się zająć, ale jednak parlament sprawuje kontrolę nad władzą wykonawczą. Komisja pracuje i jeżeli dojdzie do wniosku, że pan prezydent posiada informacje, które są istotne dla sprawy, to dlaczegóż miałby nie podzielić się tymi informacjami z komisją? Pan prezydent na łamach „Rzeczpospolitej” powiedział również, że należy wymienić Krajową Radę Radiofonii i Telewizji. Czy Polskie Stronnictwo Ludowe opowie
się za odrzuceniem sprawozdania Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji? Jeszcze raz wrócę do tezy związanej z panem prezydentem, który od siedmiu lat, bo tyle lat już sprawuje urząd prezydenta, bardzo dobrze orientował się – jestem o tym przekonany - kto jest członkiem Krajowej Rady i jakie działania są tam podejmowane. I dzisiaj pan prezydent mówi o dymisji czy rozwiązaniu Krajowej Rady. To jest, póki co, ciało konstytucyjne - konstytucyjne w taki sam sposób jak Rada Polityki Pieniężnej. No tak, ale gdyby nie zostało przyjęte sprawozdanie, to byłby możliwy nowy ruch, czyli wymiana członków Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Czy PSL będzie za, czy przeciw? Dobrze, ale przecież tam są trzy osoby, które osobiście desygnował pan prezydent. Przecież - jeszcze idąc dalej - mówiło się, myślęże nie bez przyczyny, że na przykład prezes telewizji jest osobą bliską panu prezydentowi. Podobnie mówiło się o sekretarzu Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Tak więc dla mnie jest tylko zaskoczeniem to, że w prezydent w
tej chwili jest zaskoczony, że coś się źle działo. Ale PSL przyjmie czy odrzuci sprawozdanie? Nie wiem, dzisiaj nie potrafię odpowiedzieć, czy przyjmiemy, czy odrzucimy. My desygnowaliśmy tam swego czasu swoich przedstawicieli i tutaj nie ma się czego wstydzić i nie wstydzimy się. Jestem przekonany, że obydwaj przedstawiciele naszego stronnictwa, którzy byli desygnowani, wybrani wcześniej przez Senat czy przez Sejm, przez opozycję również byli wybierani, nie mają sobie nic do zarzucenia. Aleksander Łuczak, czyli przedstawiciel PSL mówi, że Juliusz Braun powinien się podać do dymisji. Zgadza się pan z tym poglądem? Ale pan profesor Łuczak jest członkiem Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, uczestniczy w posiedzeniach i ma własną ocenę na temat pracy przewodniczącego, tak więc nie będę polemizował z tą decyzją i nie będę dyskutował na temat przyczyn wypowiedzenia takiej opinii. To są osoby, owszem, desygnowane, ale dzisiaj kierują się własnymi ocenami. Czyli dalej powinno być tak, jak jest, w Krajowej Radzie,
tak pan uważa. Myślę, że nie może być stosowania - i nie tylko w tym obszarze, ale w każdym innym – czegoś, co nazywamy odpowiedzialnością zbiorową. Jeżeli są osoby, które nie sprostały wyzwaniom, jeżeli są to osoby, co tu dużo mówić, z kręgu lewicy czy z kręgu prezydenta, to trzeba te osoby ewentualnie wymienić i niech w piersi uderzą się ci, którzy te osoby desygnowali. Czy Robert Kwiatkowski powinien pełnić funkcję prezesa telewizji, czy sprostał zadaniom? Profesor Tomasz Nałęcz, szef sejmowej komisji śledczej, powiedział wczoraj, że w świetle tej notatki, którą miał pan prezydent, Robert Kwiatkowski powinien się podać do dymisji. Ale pan profesor Nałęcz zna tę notatkę? Ale pan też chyba ją zna. Nie znam tej notatki. Tutaj jest, we wszystkich gazetach. Nie zdążyłem jeszcze dzisiaj przeczytać treści tego listu, po prostu nie zdążyłem i nie mogę się wypowiedzieć odpowiedzialnie. Jeśli natomiast pan profesor Nałęcz, zapoznawszy się z tą notatką, tak twierdzi, to pewnie coś w tym jest. Zresztą słyszałem
dzisiaj wypowiedź pana prezesa Kwiatkowskiego, że on już sam nie wie, o co chodzi, i że Rada Nadzorcza ma o tym zdecydować. A z tego, co wiem, Rada Nadzorcza zbiera się dzisiaj i pewnie będzie dyskusja na ten temat, ma być wręcz wniosek postawiony o zdymisjonowanie prezesa Kwiatkowskiego. Czy PSL opowie się za odwołaniem wicepremiera Marka Pola? My jesteśmy ugrupowaniem opozycyjnym. Ten wniosek jest nam znany i sądzę, że klub zagłosuje za odwołaniem pana premiera Pola. Będzie następny wniosek o odwołanie ministra spraw wewnętrznych Krzysztofa Janika. Czy tutaj PSL jako ugrupowanie opozycyjne też powie tak? Jako ugrupowanie opozycyjne również w tej sprawie - z tego, co już w tej chwili mogę powiedzieć - też opowie się za tym wnioskiem. A dlaczego? No cóż, przyczyn jest wiele, chociażby zarzuty kierowane ostatnio w sprawie Magdalenki, ale także w sprawach dróg, użycia siły w taki sposób, w jaki została użyta.