PolitykaJarosław Kaczyński: wyobrażam sobie, że polski rząd nie poprze Donalda Tuska na drugą kadencję szefa Rady Europejskiej

Jarosław Kaczyński: wyobrażam sobie, że polski rząd nie poprze Donalda Tuska na drugą kadencję szefa Rady Europejskiej

• Jarosław Kaczyński: wyobrażam sobie, że polski rząd nie poprze Donalda Tuska na drugą kadencję w Radzie Europejskiej
• Prezes PiS: Tusk to jest wielki problem, mogą mu zostać postawione zarzuty
• Powinniśmy ostrzec UE przed problemami - mówi Kaczyński
• Jego zdaniem Polska nie ma nic z tego, że Tusk stoi na czele Rady
• Szydło: też mogę sobie to wyobrazić (że rząd nie poprze Tuska - przyp. red.)

Jarosław Kaczyński: wyobrażam sobie, że polski rząd nie poprze Donalda Tuska na drugą kadencję szefa Rady Europejskiej
Źródło zdjęć: © AFP | Janek Skarzynski

04.10.2016 | aktual.: 04.10.2016 19:03

- W Polsce toczą się postępowania i w Sejmie, i w prokuraturze, które mogą doprowadzić do tego, że zostaną mu postawione jakieś zarzuty. Czy taka osoba powinna stać na czele Rady Europejskiej? Mam daleko idące wątpliwości - powiedział Jarosław Kaczyński w rozmowie z dziennikiem "Polska", zapytany dlaczego ekipa rządząca nie zamierza wspierać w Brukseli byłego polskiego premiera.

Zdaniem prezesa PiS, głos Polski w głosowaniu nie musi być decydujący, gdyż nie przysługuje nam prawo weta (wybór jest dokonywany większością kwalifikowaną przez wszystkich członków Rady Europejskiej). Kaczyński podkreśla jednak, że rolą Polski jest przedstawić sprawę kandydatury Donalda Tuska w pełnym świetle. - Jego dalszy pobyt w Brukseli jest bardzo ryzykowny, przede wszystkim dla Unii Europejskiej. Powinniśmy UE ostrzec przed ewentualnymi problemami - zaznacza Jarosław Kaczyński w wywiadzie z "Polską". Jak podkreśla, nasz kraj nie zyskuje nic na tym, że Tusk stoi na czele Rady.

Premier Beata Szydło, pytana na konferencji prasowej o słowa prezesa PiS, który "wyobraża sobie, że polski rząd nie poprze Donalda Tuska na drugą kadencję w Radzie Europejskiej" powiedziała, że "też może sobie to wyobrazić". Dopytywana przez dziennikarzy szefowa rządu nie chciała rozwijać myśli. - Myślę, że mój komentarz jest w tej sprawie wystarczający - dodała.

"Warszawa jest jedyną stolicą w Europie, która podnosi krzyk "wyrzucić Tuska"

W lipcu w wywiadzie dla tygodnika "Polityka" Donald Tusk mówił m.in., że "Polacy są wyczuleni na punkcie międzynarodowej reputacji i PiS bardzo trudno, chociaż starają się, będzie wytłumaczyć rodakom, że w naszym interesie jest pozbawić Polskę jedynego dzisiaj istotnego stanowiska na scenie międzynarodowej". - Po drugie jest w tym coś bardzo dwuznacznego, ocierającego się o kompromitację, że dzisiaj jedyną stolicą w Europie, która raz na jakiś czas podnosi okrzyk "wyrzucić Tuska", jest Warszawa - ocenił szef Rady Europejskiej.

PiS już wcześniej sceptyczny

Wypowiedź ta było szeroko komentowana, a politycy PiS już wtedy sceptycznie odnosili się do pomysłu pozostania Donalda Tuska w fotelu szefa Rady Europejskiej na kolejną kadencję.

Marszałek Senatu Stanisław Karczewski mówił, że jego zdaniem misja Tuska na stanowisku szefa Rady Europejskiej powinna się zakończyć. - Uważam, że Donald Tusk był bardzo złym premierem. Czy w tej chwili było widać jego aktywność? Ja nie widziałem, nie był aktywny. Nie był aktywny chociażby w obliczu Brexitu, w tej sytuacji, do której doszło, też nie widziałem jego aktywności. Tak że myślę, że jego misja powinna się zakończyć i to jest moje osobiste zdanie - podkreślał Karczewski.

Podobnego zdania był wiceszef MSZ Jan Dziedziczak. Jego zdaniem z rozmów w Brukseli wynika, że Tusk nie będzie miał większych szans na przedłużenie swojej misji. - I to nie z powodu ingerencji polskiego rządu czy polityków Prawa i Sprawiedliwości, tylko z powodu pewnej kompromitacji polityki europejskiej - wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej - podkreślał Dziedziczak.

Pytany o przytoczone już słowa Tuska, Dziedziczak powiedział: "Rozumiem, że Donald Tusk będzie próbował budować legendę, że to jakiś spisek, że ingerencja PiS-u spowoduje, że on będzie musiał odejść".

Tusk został wybrany na przewodniczącego Rady Europejskiej w 2014 r. - na dwa i pół roku. Jego kadencja upływa z końcem maja 2017 r., ale zgodnie z unijnym traktatem może być wybrany na drugą kadencję. Nieoficjalnie dyplomaci przyznawali, że wstępne ustalenia przywódców zakładały, iż były polski premier miałby kierować Radą Europejską przez pięć lat jak jego poprzednik Belg Herman Van Rompuy.

Ponowny wybór wymagać będzie jednak formalnej decyzji przywódców państw UE. Zgodnie z traktatem Rada Europejska wybiera przewodniczącego kwalifikowaną większością głosów. W praktyce jednak dąży się do konsensusu, by nie osłabiać już na starcie pozycji szefa tej instytucji.

Warunkiem ponownego wyboru Tuska będzie zarówno jego zgoda, jak i poparcie przywódców państw Wspólnoty. Sondowanie szans na to poparcie albo ewentualne poszukiwania nowego kandydata odbywać się będzie zakulisowo, w drodze nieformalnych konsultacji, których poprowadzenie może wziąć na siebie przywódca kraju pełniącego akurat przewodnictwo w UE.

Źródło artykułu:PAP
głosowanierada europejskadonald tusk
Zobacz także
Komentarze (587)