Jarosław Kaczyński: wybory tylko jesienią
Luty to zły termin na wybory. Termin dobry to jesień, wczesna jesień Wcześniejsze wybory dają szansę na to, że postkomunizm w Polsce zacznie zmierzać ku końcowi, że rozpocznie się zmierzch postkomunizmu – powiedział w „Sygnałach Dnia Jarosław Kaczyński, prezes Prawa i Sprawiedliwości .
18.05.2004 | aktual.: 18.05.2004 13:47
Krzysztof Grzesiowski: Dzień dobry, panie pośle. Może zanim o poszukiwaniu premiera, nowym rządzie i przedterminowych wyborach, to gdyby to od pana zależało, czy nakazałby pan powtórkę z matur dla abiturientów z Opolszczyzny?
Jarosław Kaczyński: Słyszałem przed chwilą to, co mówił minister Sawicki i to mnie przekonuje. Skoro doszło do jakiegoś nadużycia, skoro jedni mogli na tym zyskać, inni stracić, to trzeba powtórzyć.
Krzysztof Grzesiowski: A czy rozumie pan też to, że młodzi ludzie się buntują i nie chcą pisać?
Jarosław Kaczyński: No, to też jest zrozumiałe, ale trudno, to nie jest tak, żeby młodzi ludzie w takich sprawach mogli decydować. Tutaj muszą decydować pewne zasady i wydaje mi się, że minister Sawicki je właściwie interpretuje.
Krzysztof Grzesiowski: Czyli prawo jest prawem w tym przypadku.
Jarosław Kaczyński: Prawo jest prawem, tak.
Krzysztof Grzesiowski: Luty. Dobry termin na wybory wcześniejsze? To ostatnia propozycja Aleksandra Kwaśniewskiego.
Jarosław Kaczyński: Zły termin. Termin dobry to jesień, wczesna jesień. Ten Parlament na pewno już niczego dobrego uczynić nie jest w stanie. Potrzebny jest rząd przejściowy, potrzebne są wybory i po wyborach rząd, który będzie załatwiał, mam nadzieję, na zupełnie innych zasadach, w zupełnie inny sposób niż rządy dotychczasowe, szczególnie z tych ostatnich dwóch i pół lat. Polskie sprawy rzeczywiście są dzisiaj bardzo trudne, ale są też i wielkie szanse. I zmarnujemy je, jeżeli będziemy podtrzymywać obecny stan polityczny w Polsce.
Krzysztof Grzesiowski: A ten pomysł związany z zimowymi wyborami, żeby w październiku poddać pod głosowanie jeszcze raz wotum zaufania dla Marka Belki? Jeśli nie, to jesień, a jeśli tak, to wtedy zima. Też bez sensu?
Jarosław Kaczyński: To są pewnego rodzaju chwyty, które mają doprowadzić do takiego efektu, żeby ten rząd, nie mający tak naprawdę już legitymacji demokratycznej, mógł podjąć bardzo ważne decyzje dotyczące przyszłości Polski w Europie, dotyczące konstytucji europejskiej. I też bardzo ważne decyzje, choć innej natury, dotyczące prywatyzacji ostatnich ważnych fragmentów majątku narodowego, które jeszcze znajdują się w tej chwili w ręku państwa. Te decyzje muszą być podjęte, ale muszą być podjęte przez rząd, który ma legitymację demokratyczną, który jest wyłoniony przez nowe wybory. To, co było dotychczas, się wyczerpało.
Poza tym ja się, niestety, obawiam, że ten rząd ma jeszcze jedno zadanie. W tej chwili jest tak, że ta kurtyna, która zasłania kulisy polskiego życia publicznego i polskiego życia gospodarczego, została nieco odsłonięta i w tej chwili jest niebezpieczeństwo, że ona w ogóle opadnie. Gdyby powstała komisja, która będzie badała sprawę Orlenu i badała także tzw. wątek gospodarczy, no to mogłoby dojść właśnie do takiej sytuacji. Niektórzy się tego straszliwie obawiają. I można domniemywać, że podtrzymywanie obecnego stanu, brak wyborów, no i właśnie rządy profesora Belki mają służyć temu, żeby to się nie stało, żeby ten układ, który jest w Polsce w gruncie rzeczy od kilkunastu lat i który Polsce potwornie szkodzi, postkomunizm po prostu, bo ten układ to jest właśnie postkomunizm, żeby to trwało. Te wybory dają szansę na to, że postkomunizm w Polsce zacznie zmierzać ku końcowi, że rozpocznie się zmierzch postkomunizmu. Najlepsza rzecz, jaka się może w Polsce zdarzyć.
Krzysztof Grzesiowski: No tak, tylko jak do tych wyborów doprowadzić wcześniejszych, panie prezesie?
Jarosław Kaczyński: No, można. Tutaj nie ukrywam, że dziwi mnie postawa części, które mówią: my chcemy wyborów, a z drugiej strony mówią: my nie chcemy żadnego rządu przejściowego. Bo rzeczywiście jeżeli przyjąć takie założenie, to tych wyborów nie będzie i prawdopodobnie rząd profesora Belki w końcu uzyska akceptację. Trzeba mieć na to jakiś pomysł i to jest pomysł prosty i stosowany w świecie — rządy techniczne, pozaparlamentarne (różnie się to nazywa) powstają, funkcjonują, nie ma w tym nic dziwnego, to, można powiedzieć, stara instytucja demokracji parlamentarnej. Można w Polsce taki rząd powołać, a w każdym razie można spróbować, jeśli się ma jakiegoś kandydata, który jest ponadpartyjny, nie podejrzany o jakieś związki, o stronniczość partyjną. I sądzę, że tego rodzaju kandydat jest do znalezienia. Co prawda nie ten, o którym pisze dzisiejsza prasa jako o tajnej broni...
Krzysztof Grzesiowski: Profesor Andrzej Zoll.
Jarosław Kaczyński: ...bo nikt tego rodzaju kandydatury nie rozważał, przynajmniej my nic o tym nie wiemy, natomiast padały inne nazwiska i sądzę, że rzecz jest do podjęcia. Ale musi nastąpić zmiana postawy, w szczególności Platformy Obywatelskiej.
Krzysztof Grzesiowski: Czy w tej chwili jest taki kandydat?
Jarosław Kaczyński: Dwa nazwiska są brane pod uwagę.