Jarosław Kaczyński: równouprawnienie związków homoseksualnych jest szkodliwe

(BB3)

Jarosław Kaczyński: równouprawnienie związków homoseksualnych jest szkodliwe
Źródło zdjęć: © BB3

20.10.2003 | aktual.: 20.10.2003 15:12

Gościem Radia Zet jest Jarosław Kaczyński, lider PiS.

Dzień dobry.

Dlaczego PiS jest po tej stronie SLD, która nie chce cięć i nie popiera planu Hausnera?

Sądzę, że rzeczą decydującą w tej sprawie, czynnikiem decydującym jest całkowita niewiara w to, żeby ten rząd był w stanie przeprowadzić bardzo trudny program. To jest tak, jakby chcieć, żeby samochód przejechał jakiś bardzo trudny odcinek trasy przy wielkiej szybkości, a kierowca nawet nie ma prawa jazdy, chociaż powinien to być rajdowiec, i to dużej klasy. To po pierwsze. A po drugie my uważamy... Czy pan się, panie przewodniczący nauczył tego na pamięć, bo w "Gazecie Wyborczej" to samo pan powiedział o tym kierowcy? To jest po prostu dobre porównanie. Nie wiem, czy to mówiłem do "Gazety Wyborczej", mówiłem to wczoraj na konferencji prasowej w Łodzi. Ale jest także bardziej zasadnicze przekonanie. Mianowicie my uważamy, że jeżeli spojrzeć na ekonomię jako na część polityki odnoszącej się do narodu, do jego tej dalszej przyszłości, to uderzenie w biedniejszą część społeczeństwa jest nie tylko niesprawiedliwe i nieprzyzwoite, ale jest także skrajnie szkodliwe dla naszej przyszłości. Proszę zwrócić uwagę, że
w Polsce większość dzieci rodzi się i wychowuje w warunkach niedostatku i to będzie miało ogromny wpływ na jakość naszego narodu w przyszłości. Znów sam siebie zacytuję, tylko że z przemówienia sejmowego: Naprawdę my nie powinniśmy doprowadzać do tego, żeby Polska wyglądała jak Meksyk. Meksyk ma akurat taki dochód narodowy jak Polska i ma wspaniały, bardzo niski udział wydatków publicznych. No dobrze, czyli Jarosław Kaczyński nie chce zreformować KRUS-u, żeby premier Hausner zreformował KRUS? Co do KRUS-u oczywiście tak – takie sprawy, gdzie mamy do czynienia ze zwykłymi nadużyciami, zupełnie bezczelnymi, to tu jesteśmy jak najbardziej za, ale nie chcemy doprowadzić do dwóch narodów w Polsce. Takich, które można rozpoznać na pierwszy rzut oka, bo się już antropologicznie od siebie różnią. Otóż powtarzam, takiej polityki Polakom zafundować nie można. Ona w istocie już niestety trwa. A co pan powie na to, że mamy najwięcej rencistów w Europie, to też jest dobre? Nawet na świecie - 4 procent udziału rent w
dochodzie narodowym, podczas gdy druga w tej kategorii Norwegia ma 2,2 procent, tu rzeczywiście stało się coś dziwnego i jednocześnie niedobrego, a... A to należy zreformować czy nie? Należy tylko tyle, że to mogą zrobić tylko ci, którzy potrafią rządzić, a nie ci, którzy nie potrafią, bo mamy wielkie obawy, że ta reforma, ta weryfikacja, która jest planowana, uderzy w tych, którym się renty należą, a nie w tych, którym się nie należą. Dlaczego nie wierzy pan w Hausnera? Wierzy pan, że zabrałby tym, którym się to należy? Zostawmy profesora Hausnera... Ale to on jest autorem tych reform? Nie profesor Hausner będzie dokonywał tych wszystkich zmian w praktyce. W praktyce to jest tak, że ta formacja polityczna, która jest niesłychanie mocno związana z całym systemem złego rządzenia, także w gospodarce, różnego rodzaju nadużyć, no nie jest w stanie przeprowadzić tak delikatnej i trudnej operacji. Bo to jest operacja delikatna, niesłychanie wręcz trudna. Operacja w stosunku do tej sfery, powiedzmy rent, jest
potrzebna, ale znów używając przenośni powinien ją przeprowadzić chirurg, a nie mało trzeźwy wiedźmin. Czy uważa pan, że Polskę na to stać, żebyśmy doczekali się tego chirurga. Jak pan doskonale wie, wybory będą dopiero w 2005 roku? Polskę na to stać, jestem głęboko przekonany... Stać? Na to, żebyśmy balansowali? Nie, Polskę na to stać, żeby mieć lepszy rząd. Ale Polskę stać na to, żeby czekać jeszcze? Polska może szukać oszczędności także w innych sferach, możliwości są bardzo duże. Trzeba sobie zdawać sprawę, że ten plan założony przy tej jakości rządzenia i tym rządzie po prostu musi się skończyć niepowodzeniem. To jest całkowicie nie do uniknięcia. Skończy się niepowodzeniem, skoro PiS nie poprze, część SLD nie poprze, musi się skończyć niepowodzeniem. Jeżeli te 60%, czyli granica zadłużenia założona w Konstystucji ma być w pewnym momencie tylko o kilka dziesiątych procent, ma być niemalże dotknięta, to proszę nie mieć złudzeń. Ona zostanie przekroczona, jeśli nie przygotujemy jakiegoś innego planu i o
tym będziemy mówić. O tym mówiliśmy w czasie posiedzenia Rady Politycznej, która dyskutowała nasz program gospodarczy, który będzie 6 grudnia przedstawiony. O tym będziemy mówili jeszcze w Sejmie, ale z całą pewnością nie jest tak, że w tej chwili droga do uzdrowienia finansów publicznych prowadzi przez poparcie SLD, to jest całkowite nieporozumienie. Planu Hausnera... Planu Hausnera, czyli SLD. Bo tego planu się nie da... Czyli lepiej, żebyśmy wszyscy utonęli, tak? Nie, pani redaktor bardzo tutaj przesadza, to nie jest tak, że albo plan Hausnera, który się na pewno nie uda, albo toniemy. Niech ci, którzy rządzą, przygotują cos mniej ryzykownego, co nie jest przedsięwzięciem z jednej strony bardzo bolesnym i prowadzącym do niedobrych skutków, a z drugiej strony przedsięwzięciem wykonalnym dla tej ekipy. Zaproponowano coś, co jest dla tej ekipy niewykonalne i niech pani nie oczekuje od opozycji i to jeszcze opozycji tak zdecydowanej, tak traktowanej przez władzę jak my, że my poprzemy i weźmiemy
odpowiedzialność za coś takiego. A jak PiS jest traktowany przez władzę? Powiedzmy sobie, jest przez władzę skrajnie nielubiany, to jest bardzo łagodne określenie. Proszę powiedzieć, dlaczego państwa koledzy, czyli Platforma Obywatelska jest skłonna poprzeć plan Hausnera? To jest pytanie do PO. Może są bardziej państwowotwórczy? Są państwowcami może? Wie pani, ja bym tutaj szukał innych odpowiedzi. Ale ponieważ my uważamy, że powinniśmy w przyszłości rządzić z Platformą, chociaż nie ma co ukrywać, wolelibyśmy rządzić sami, ale rzeczywistość jest taka, jaka jest, to choć będziemy się starać być jak najsilniejsi i rządzić sami, nie możemy wchodzić w takie publiczne polemiki, ostre polemiki z Platformą. I tu jesteśmy można powiedzieć, dużo bardziej spolegliwi, bo Platformie się to zdarza. Zdarza im się mówić, że jesteśmy etatystami, co jest czymś zupełnie oderwanym od rzeczywistości i po prostu mówieniem zwykłej nieprawdy, itd. Kiedyś określono nas mianem antyeuropejczyków... A Ludwik Dorn nigdy nie mówi źle o
Platformie? Coś tam mówi od czasu do czasu... Co jest nieporozumieniem. Chociaż my chcemy rzeczywiście silnej Polski w Europie, a nie Polski zklientyzowanej i dostającej w Europie po głowie, takiej Polski rzeczywiście nie chcemy. I takiej Europy nie chcemy. Krótko mówiąc, proszę mnie tu nie zachęcać do polemik, ale my tutaj swoje zdanie i będziemy się go trzymali. Zresztą o ile mi wiadomo, o ile dobrze zrozumiałem ostatnie wypowiedzi Jana Rokity, oni też nie są tak bardzo skłonni do tego, żeby ten program poprzeć. Wczoraj w "Siódmym Dniu Tygodnia" miałam wrażenie, że Jan Rokita jest skłonny, ale mężczyźni tak jak kobiety zmienni są, więc nie wiadomo, co dzisiaj Jan Rokita uważa na temat planu Hausnera. Wczoraj miałam wrażenie, że popierał ten plan. A czy PiS poparłby wniosek SLD, żeby nałożyć podatki dla najbogatszych? Będziemy to rozważać, mamy przed sobą posiedzenie klubu, gdzie na pewno w tej sprawie będzie gorąca dyskusja. Bo jeśli jest tak, że trzeba szukać za wszelką cenę pieniędzy, żeby nie
przekroczyć tych granic, nie wprowadzić kraju w stan bardzo poważnego kryzysu – no gdyby te 60% zostało przekroczone, już nie mówię o tych poprzednich, ostrzegawczych granicach, które na pewno będą przekroczone; no to albo trzeba w istocie rozwiązać państwo, a państwo się na pewno nie rozwiąże, albo trzeba by zmienić konstytucję albo złamać. To jest rzeczywiście bardzo niedobra sytuacja. I powtarzam, będziemy robić wszystko, żeby znaleźć drogę do uniknięcia tej sytuacji. I ta droga, która została w Sejmie zaproponowana jako jedna, nie może być jedyna, też jest do rozważenia. Ale ostatecznej decyzji w tej sprawie nie mam, także... A pan, Jarosław Kaczyński, lider PiS-u jakie ma zdanie na ten temat? Czy powinien być podatek dla najbogatszych? Ja uważam, że to jest opcja, którą trzeba bardzo poważnie rozważyć, ale ją trzeba rozważyć, że tak powiem, z ołówkiem w ręku. I to nieudolne SLD będzie potrafiło sprawiedliwie wprowadzić taki podatek 50-procentowy? Wie pani, to znowu nie jest aż takie strasznie trudne.
Dużo trudniej jest ocenić, komu się należy renta, a komu nie. A poza tym takiej okropnej krzywdy nie będzie. A czy PiS będzie popierał wniosek SLD, żeby zalegalizować związki homoseksualne? Pani żartuje. Dlaczego? Sojusz Lewicy Demokratycznej chce dzisiaj osiągnąć jeden z dwóch celów albo dwa naraz. Albo chce po prostu przekupić Unię Pracy, no bo wiadomo, jakie zajęła stanowisko w tych sprawach, o których mówiłem. To jest taka próba kupienia w ostatnim momencie. Albo... Chcą kupić tak za aborcję i za związki homoseksualne? No właśnie. Albo tez chce konsolidować ten swój twardy, a jednocześnie najmniejszy elektorat, bo choćby wybory podlaskie pokazały, że pod tym względem jest z ich punktu widzenia naprawdę bardzo niedobrze i może doszli do wniosku, że może tak naprawdę trzeba się zadowolić tym, co mają na pewno. I w związku z tym iść na rękę temu elektoratowi. Albo to i to. Proszę powiedzieć, co takiego złego jest w tym, że dwóch panów stanie albo dwie panie staną przed urzędnikiem stanu cywilnego? Wie pani,
to jest po prostu naruszenie pewnego naturalnego porządku rzeczy, a państwo nie jest od tego, żeby ten naturalny porządek rzeczy naruszać. Było kiedyś tak, nie tak dawno temu, w czasach, których pani nie pamięta, ale ja pamiętam dobrze, kiedy za to karano. Od tego się odeszło... Tak, były takie czasy, kiedy do obozów wsadzano homoseksualistów? No ale ja już mówię o czasach bliższych. Karano w wielu państwach, akurat nie w Polsce, państwach cywilizowanych, demokratycznych. Od tego się odeszło, ale to nie oznacza, że mamy przeprowadzać operację apoteozowania i pełnej legalizacji, czynienia równoprawnymi z naturalnymi związkami tego rodzaju związków, bo to jest po prostu dla przyszłości społeczeństwa niesłychanie wręcz szkodliwe. Poza tym to jest taka moda. Sądzę, że to jest taka moda, ona kiedyś minie. Dzisiaj jest szaleństwo w sprawie pedofilii, tzn. pedofilię trzeba bezwzględnie zwalczać i dobrze, że się tym w końcu zajęto. Ale z drugiej strony w niektórych państwach jest tak, że ojciec nie może wziąć
12-letniej córki na kolana, bo to zaczyna od razu wzbudzać podejrzenia. Ja przypomnę, że dwadzieścia parę lat temu lewica uważała, że należy flirtować z pięcioletnimi dziewczynkami... Jaka lewica? No choćby francuska. Taka była po prostu moda idiotyczna i właśnie prowadząca do przestępstwa. Ale ja sądzę... To na inną rozmowę, może innym razem o lolitkach porozmawiamy... To, co teraz się dzieje – moda, o którą mnie pani pyta, też za kilka czy kilkanaście lat minie. Na koniec chciałam się od pana dowiedzieć, czy lepiej byłoby dla Polski, żeby Leszek Miller był silnym premierem? Myślę w kontekście tego, co się działo w Brukseli, w kontekście konstytucji europejskiej? Na pewno byłoby lepiej, żeby był innym premierem, dobrym i silnym. Ale na pewno jest tak, że w tej chwili zmiana rządu na taki, który by szedł na ustępstwa byłaby dla Polski w dłuższej perspektywie szkodliwa... A myśli pan, że Oleksy mógłby pójść na ustępstwa? Nie ukrywam, że chodzą takie słuchy. Tyle mogę w tej sprawie powiedzieć, ja bym wolał,
żeby pan Oleksy temu gwałtownie zaprzeczył, ale nie wiem, czy będzie... Czyli Jarosław Kaczyński trzyma kciuki za Leszka Millera? Trzymam kciuki za polskie interesy i powiem jedno: dobry polski premier by zawetował konstytucję europejską. Ale trzyma pan kciuki za Millera? Trzymam kciuki za kogoś, kto będzie wetował konstytucje europejską, wetował powtarzam. A wetował Jarosław Kaczyński.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)