PolskaJarosław Kaczyński: pojawiła się perspektywa stabilnych rządów

Jarosław Kaczyński: pojawiła się perspektywa stabilnych rządów

"Dziennik Łódzki" opublikował obszerny wywiad Anny Kulik z prezesem Prawa i Sprawiedliwości Jarosławem Kaczyńskim. Przekazujemy fragmenty wywiadu.

04.02.2006 | aktual.: 04.02.2006 01:34

"Dziennik Łódzki":- Czy po podpisaniu paktu stabilizacyjnego zniknęła perspektywa wcześniejszych wyborów?

Jarosław Kaczyński: - Jestem przekonany, że prezydent w tej sytuacji nie znajdzie podstaw, by rozwiązywać parlament. Pojawiła się perspektywa stabilnych rządów. Wydaje się, że kryzys polityczny został zażegnany. Stawiam więc bardziej na to, że mój brat to przyjmie i parlamentu nie rozwiąże.

Są przewidziane sankcje za ewentualne zerwanie paktu?

- W tego rodzaju porozumieniach sankcje są wyłącznie polityczne. Gdyby pakt został zerwany, to doszłoby do wyborów, bo rząd, który nie ma większości, musiałby się podać do dymisji. Wydaje mi się, że bez PiS-u w tym parlamencie innego rządu zgodzić się nie da. Sygnatariusze paktu wiedzą też, że przystąpienie do paktu wprowadza ich w krąg partii szerzej akceptowanych. Przywódcom LPR i Samoobrony zależy na zmianie imagu.

Jaka była prawdziwa cena paktu? Zmiana imagu chyba nie wystarczyła Andrzejowi Lepperowi i Romanowi Giertychowi?

- Nie obiecywaliśmy żadnych wicewojewodów ani stanowisk w rządzie. To był pakt stabilizacyjny, a nie koalicja rządowa. Być może jednak rozważymy jakieś poważne kandydatury do różnego rodzaju instytucji rządowych.

Skoro mowa o wojewodach, dlaczego wojewodą łódzkim nie został wiceprezydent Łodzi Włodzimierz Tomaszewski?

- Mieliśmy koncepcję powołania zewnętrznych wojewodów. Wypadło, że eksperyment będzie przeprowadzony w Łodzi. Gdyby nie to, wojewodą zostałby wiceprezydent Tomaszewski. To świetny facet z doskonałym przygotowaniem i znakomicie przeszedł próbę przed komisją. Chcemy, by w ciągu dwóch lat urzędy wojewody obejmowały osoby spoza danego terenu.

Wróćmy jeszcze do paktu. Czy transmisja z jego parafowania na wyłączność w Telewizji Trwam warta była takiej krytyki?

- Drzwi do sali, w której to się działo, były otwarte. Spora grupa dziennikarzy tam weszła. Informacje o niewpuszczeniu reporterów s? nieporozumieniem.

Czy eksperci policzyli już, ile będzie kosztować wprowadzenie pakietu ustaw socjalnych?

- Na pewno nie zrobimy niczego, co zrujnuje finanse publiczne, ale polska polityka gospodarcza będzie powoli przestawiana. Szukamy rozwiązań, które zapewnią rozwój i pozwolą na rozwiązywanie problemów społecznych. Budowanie w Polsce dwóch narodów, które - tak jak w Meksyku - zaczną się z czasem nawet fizycznie od siebie różnić, to nie nasz cel.

Niezależność Narodowego Banku Polskiego jest zagrożona?

- Nie. Jest bardzo prawdopodobne, że do jego zadań zostanie dodane dbanie o wzrost gospodarczy. W wielu krajach nie ma takich zobowiązań, ale tam istnieje wewnętrzna lojalność elit. Także wobec kraju. Niestety, elity w III RP nie były lojalne ani wobec siebie, ani wobec kraju.

Nie boi się pan, że będzie szantażowany przez sygnatariuszy paktu?

- W każdej koalicji parlamentarnej można mówić o szantażu, choć to niezbyt dobre słowo. Nacisk zawsze może być wywierany, ale ja się tego nie obawiam. Gdyby pakt się nie udał, wszyscy stracimy jednakowo. Zdaję sobie jednak sprawę, że czasami decyzje polityczne są irracjonalne. Tworzenie tej koalicji parlamentarnej było obciążone pewnym ryzykiem, ale dla porównania, okazało się, że stosunki z Platformą są stosunkami niesłychanie wysokiego ryzyka. Jan Rokita stwierdził, że jesteśmy partią opanowaną przez "służby". To oznacza, że poziom dojrzałości emocjonalnej kierownictwa Platformy Obywatelskiej jest, można rzec, chłopięcy. Powtarzam: wszędzie jest ryzyko, choć w ramach poprawności politycznej nie zawsze jest dostrzegane. Myśmy, na szczęście, nigdy nie mieli oczu zalanych poprawnością.

Czy po zapowiedzi Donalda Tuska o możliwości obywatelskiego nieposłuszeństwa jest jeszcze szansa na współpracę PiS i PO?

- Donald Tusk bez podstaw odgraża się głowie państwa. Mówi o impeachmencie, czyli o postawieniu prezydenta przed Trybunałem Stanu i zapowiada gigantyczną awanturę uliczną - bo tak należy rozumieć obywatelskie nieposłuszeństwo. Obawiam się jednak, że tak naprawdę Donaldowi Tuskowi chodzi o zatrzymanie procesu zmian, porozumienie z SLD i w przyszłości wspólne przejęcie władzy w kraju.

Platforma, ścierając się z PiS, szykuje sobie alibi dla przyszłej koalicji z SLD?

- Tak. Potencjalny sojusz Platformy z lewicą pokazuje, że w istocie jest to formacja, która chce chronić istniejący w Polsce "układ", którego podważenie byłoby krańcowym nieszczęściem dla SLD. To się składa w bardzo ponury obraz.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)