Jarosław Kaczyński: nie będziemy głosować za odwołaniem Hausnera
(RadioZet)
12.11.2003 | aktual.: 12.11.2003 10:50
Panie prezesie, czy w listopadzie miesiącu strajków potrzebna jest awantura wokół wicepremiera Hausnera? Myślę o wniosku Ligi Polskich Rodzin o odwołaniu wicepremiera Hausnera. Każda partia ma prawo złożyć wniosek o wotum nieufności wobec ministra. Tak przewiduje konstytucja, niektórzy to rozwiązanie krytykowali, ale skoro ono jest to wolno z niego korzystać. Plan Hausera, to jest w tej chwili najbardziej omawiane wydarzenie, czy zamiar polityczno-gospodarczy, który budzi różne wątpliwości. No i Liga doszła do wniosku, że te wątpliwości są tak ostre, tak daleko posunięte, że należy złożyć ten wniosek. Tyle mogę w tej sprawie powiedzieć. Ale ja pytam lidera Prawa i Sprawiedliwości, czy PiS poprze ten wniosek? PiS wstrzyma się od głosu. My mamy duże zastrzeżenia wobec planu wiceministra Hausnera. Przede wszystkim z tego względu, że on powtarza posunięcie, które u nas można powiedzieć weszło już do tradycji, złej tradycji. To znaczy jeśli trzeba oszczędzać, to się oszczędza kosztem tej biedniejszej części
społeczeństwa. Ale z drugiej strony, ponieważ premier Hausner ma, jak nam się wydaje opinię zasłużoną, człowieka kompetentnego, wobec tego nie będziemy głosować za. Ale chce oszczędzać na biedniejszych, czyli na kim chce oszczędzać według pana? Łatwo to sprawdzić, jeśli spojrzy się na plan budżetu. Tam największy spadek wydatków to jest sfera socjalna. Wobec tego odpowiedź jest jasna. No tak, ale premier Hausner proponuje różne reformy. Na przykład reformę rent, proponuje zrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn , czy to też dla PiSu jest za dużo? Jeśli chodzi o to, żeby odebrać renty tym, którzy biorą je w sposób nieuzasadniony, często na zasadzie wymuszenia, czy oszustwa, to oczywiście zgoda. Jest tylko pytanie, czy formacja polityczna, która dzisiaj rządzi jest w stanie tą operacje przeprowadzić. Ona jest bardzo uwikłana w bardzo niedobre, różnego rodzaju układy. To właśnie te układy tworzą układy w których renty można wyłudzać. I jest wątpliwe, czy nie będzie tutaj wielkiej ilości krzywd, czy to
nie będzie tak, że renty zostaną zabrane tym, którym się należą, z zachowają ci którym się nie należy . Ale sam pan przyznaje że trzeba zrobić porządek w rentach. Jest takie pytanie: czy aby SLD jest formacją, która jest w stanie zrobic porządek nawet jeżeli w jednym wypadku ma niezłego członka rządu, człowieka który myśli, który chce coś zrobić. No, ale są też zastrzeżenia dotyczące tego projektu. Łącznie biorąc jest to projekt, który budzi wątpliwości. No dobrze, ale co pan proponuje? Żeby nic nie robić do wyborów, które będą za dwa lata? Przede wszystkim proponujemy, żeby wprowadzić prawdziwą reformę finansów publicznych. Jeśli reżim objął by także te bardzo poważne środki, które w tej chwili są wydawane przez różnego rodzaju fundusze i agencje o charakterze komercyjne, które po prostu funkcjonują na rynku. To wtedy ta pula pieniędzy , którą by można było gospodarować bardzo poważnie się zwiększy i zwiększy się możliwość przesuwania tych środków i i oszczędzania. Tylko, że takie posunięcie byłoby potężnym
uderzenie w zaplecze polityczne SLD? Dlaczego? Dlatego, że ta gospodarka przybudżetowa, która jest prowadzona wokół funduszy; tam bywają takie stałe, rodzinne, widoczne na pierwszy rzut oka układy, które tymi pieniędzmi posługują się. To jest gospodarka w wielkiej mierze, nie powiem, że wyłącznie, ale w wielkiej mierze związana z ludźmi, którzy w ten czy inny sposób związani są z tą formacją. Może podać Pan nazwiska familii związanych z tymi układami? Nie, nie mogę podać nazwisk. Pani w tej chwili wchodzi na drogę, która kiedyś, na początku lat 90. Była bardzo często wykorzystywana. Kiedy mówiliśmy, że nomenklatura przejmuje gospodarkę, to pytano się nas o nazwiska. Jeszcze pamiętam, że w czasie kampanii wyborczej prezydenckiej w 1995 roku, kiedy brat był kandydatem na prezydenta – wtedy bez szans – to go ciągle o to pytano. On z resztą jako były szef NIK potrafił niejedno na ten temat powiedzieć. W tej chwili nazwisk pani nie wymienię . MO: Ale zna Pan te nazwiska? Nie znam. Po prostu wiem, że tak jest, że
tak to po prostu w wielu przypadkach wygląda i, że to musi być zmienione. To jest metoda prosta, proponowana choćby w projektach pani Gilowskiej, wtedy kiedy nie była jeszcze posłem, jeszcze w poprzedniej kadencji. Jakoś nikt nie chce po tą metodę ciągnąć. A ponieważ ja nie wierzę w cuda, tylko wierzę w to, że w polityce ogromna role odgrywają układy interesów, to tłumaczę to sobie porostu. Po prostu SLD nie jest w stanie uderzyć w swoje bliskie zaplecze. Czy wytłumaczy pan to, że Platforma jest na pierwszym miejscu w rankingu popularności, ma 20%, na drugim miejscu jest SLD? Wie pani, to jest tak, że po pierwsze, ja bym nie przywiązywał do tego takiej wielkiej wagi, bo te rankingi wyglądają różnie. Równolegle został opublikowany inny ranking, dotyczący wyborów europejskich, gdzie z kolei PiS jest na pierwszym miejscu. Ale z drugiej strony trzeba pamiętać, że w tej chwili Platforma jest niesłychanie eksponowana przez media, przede wszystkim dzięki temu, co czyni Rokita w komisji śledczej. I że to z jednej
strony ma uzasadnienie merytoryczne, bo rzeczywiście jest dobry i trudno temu zaprzeczyć, ale z drugiej strony wydaje się, że znaczna część masmediów, gdyby je o to zapytać, co by wolała na rok 2005: czy sukces PiS i rząd PiS-u, czy sukces Platformy i rząd z przewagą Po, bo tak czy owak to będzie pewnie wspólnie, to by pewnie wybrała tą przewagę Platformy. To znaczy dlatego, że PiS jest formacją, można powiedzieć, całkowicie nietowarzyską, całkowicie odrębną od towarzystwa, no i z tego punktu widzenia troszkę nieprzewidywalną, natomiast... Panie prezesie, pan ma jakieś kompleksy? Ja nie mam kompleksów, wręcz przeciwnie, uważam, że to jest powód wyższości, jeżeli mam tutaj kompleks, to to jest kompleks wyższości. A co to znaczy, że PiS nie jest towarzyski, a PO jest? Jak pani wie, użycie w tej chwili terminu towarzystwa, w tym kontekście stworzonym przez prace komisji śledczej, jest zupełnie oczywiste i zrozumiałe. To chodzi o tą grupę, która w Polsce w sposób formalny, a często nieformalny wywiera zasadniczy
wpływ na procesy rządzenia, a już w szczególności zasadniczy wpływ na to wszystko, co wiąże się z rządzeniem, ale co konkretnie polega na podziale różnego rodzaju wartości przy prywatyzacjach, przy podziale środków budżetowych.. Czy dobrze pana zrozumiałam? Czy Platforma jest z kimś zblatowana, używając kolokwializmu, to chyba pan prezydent użył po raz pierwszy publicznie? Ja sądzę, że to już dawno używano tego określenia... Ale publicznie? Publicznie sobie tego nie przypominam, ale słowo jest z języka potocznego i jest słowem zrozumiałym. Ja nie twierdzę, że jest zblatowana, ale na pewno bliżej naszym kolegom z PO, przynajmniej niektórym do tego towarzystwa niż nam. Na pewno są tam traktowani jako ludzie bardziej przewidywalni, żeby to już ująć tak spokojnie. To może PiS jest partią zbyt radykalną czy należy do ekstremum i dlatego jest nieprzewidywalne, tak? Nie jesteśmy zbyt radykalni, aczkolwiek w pewnym stopniu jesteśmy radykalni, bo Polska pewnego radykalizmu, jeżeli chodzi o zmiany, o oczyszczenie
potrzebuje. A poza tym powtarzam. Nie utrzymujemy swego rodzaju stosunków towarzyskich i nie chcemy ich utrzymywać i jeśli będziemy rządzić, a mam nadzieję, że będziemy, to pewni ludzie, którzy dotąd mieli bardzo łatwy dostęp do władzy, wystarczyło sięgnąć po telefon, nie będą mieli takiego dostępu. A wyobraża pan sobie rząd, w którym premierem będzie Jan Rokita, a pan będzie ministrem? Wyobrażam sobie taki rząd, bo jeżeli Platforma wygra te wybory, to będzie miała prawo do wysunięcia premiera. Tutaj trzeba zastosować reguły proste, bo jeżeli zastosujemy jakieś skomplikowane gry, to to po prostu skończy się awanturą i kompromitacją. Natomiast czy ja bym chciał być ministrem w tym rządzie? Są także i inne stanowiska i jeśli będzie taki wynik, że PO wygrywa, a my mamy trochę mniej, to na przykład jest stanowisko marszałka sejmu, bardzo pociągające. Są inne pozycje. Ale ja ciągle wierzę i uważam, że są ku temu dobre przesłanki np.: w wyborach warszawskich czy białostockich, że możemy te wybory wygrać i to nawet
dość wyraźnie. A czy PiS wystawi swojego kandydata w wyborach prezydenckich? Sądzimy, że tak. Czy to będzie pana brat? Jest to bardzo prawdopodobne. I czy będzie miał szanse z Jolantą Kwaśniewską? Pani Jolanta Kwaśniewska w ostatnich sondażach, także tych przed „Polityką”, zwykle zajmowała pierwsze miejsce. Ale to jest osoba spoza sfery politycznej, ze sfery specyficznego rodzaju, ja nie mówię że złych, ale mediów, tej prasy kolorowej. Jak ta osoba będzie funkcjonowała w prawdziwej polityce... Mąż mówi, że świetnie. Trzeba na pewno będzie odpierać różnego rodzaju ciosy, odpowiadać na trudne pytania, gdzie życiorys będzie poddawany bardzo ścisłej kontroli, żeby to tak określić, no to jeszcze zobaczymy, może dobrze... A coś jest w życiorysie pani Kwaśniewskiej dziwnego? Nie, ja nic takiego nie mówię, ja tylko wiem, że obecność w tej polityce naprawdę, a nie tylko tam, gdzie się prowadzi skądinąd bardzo pożyteczną i chwalebną działalność charytatywną czy pokazuje się na różnego rodzaju towarzyskich imprezach,
to są zupełnie dwie różne rzeczy. To jest tak, jak być na zawodach sportowych, ale na widowni i oglądać sobie a co innego... Rzucać młotem? ...być na arenie i podlegać wszystkim wielkim przeciążeniom, które się z tym wiążą. Tym bardziej, że polityka to jest sport walki, także te przeciążenia tam są zupełnie bezpośrednie. I na koniec chciałam pana jako prawnika zapytać. Czy według pana proces Lwa Rywina powinien być transmitowany na żywo przez radio i telewizję? W procesie Lwa Rywina przede wszystkim trzeba się zastanowić, czy postawiono właściwy zarzut, bo wszystko wskazuje na to, że postawiono zarzut najłagodniejszy z możliwych, co bardzo poprawiło sytuację podejrzanego czy już oskarżonego. I to budzi różnego rodzaju wątpliwości. A w sprawie transmisji? To jest zawsze decyzja sądu, który sprawę prowadzi i ja nie chciałbym sądowi niczego sugerować, nie uważałbym tego za coś złego, gdyby ta transmisja była. Dziękuję bardzo.