PolskaJarosław Kaczyński jak Zeus, Donald Tusk jak zwykły człowiek

Jarosław Kaczyński jak Zeus, Donald Tusk jak zwykły człowiek

Kto w polskiej polityce jest herosem, amantem, idolem, ojcem, błaznem, szarakiem albo zwykłym człowiekiem? Jaki typ reprezentują liderzy partyjni? Wirtualna Polska postanowiła to sprawdzić.

01.08.2013 | aktual.: 01.08.2013 12:21

Politycy PiS najczęściej jako herosa wskazują prezesa swojej partii. - Heros jest tylko jeden – mówi Marcin Mastalerek z PiS. Z definicji polityka-herosa cechuje charyzma, zdecydowanie i pasja w działaniu. Ma on poczucie misji, jest jednak konfliktowy, a metody jego działania są autorytarne.

- Jarosław Kaczyński jest jak Pan Wołodyjowski, może nie za wysoki i gigant w sensie fizycznym, ale gigant ducha, od lat twardy zawodnik, na herosa pasuje jak znalazł – uważa europoseł Ryszard Czarnecki. – Kaczyński to nie heros, to Zeus – mówi z kolei poseł Tomasz Kaczmarek, znany jako „Agent Tomek” - Heros to Andrzej Duda, zawsze waleczny i przygotowany. Do tego jest bardzo silny, zresztą można to stwierdzić po samej posturze - zaznacza.

Rzecznik PSL Krzysztof Kosiński za herosa uznaje ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza. – O tym, że jest herosem świadczy jego postawa i walka z osobami o poglądach nacjonalistycznych i skrajnie prawicowych – mówi. Z kolei Grzegorz Napieralski (SLD) bez wahania wskazuje Bronisława Komorowskiego. – Prezydent jest postawny i silny. Można go też określić mianem ojca, ale bardziej pasuje do herosa - zaznacza.

Polityczny ojciec ma opiekuńcze wizje i protekcjonalnie traktuje społeczeństwo. Z tego względu jednoznacznie do tego typu wizerunku Małgorzata Kidawa-Błońska (PO) nie zakwalifikowała Donalda Tuska. - Premier ma charyzmę herosa i daje poczucie opieki jak ojciec, ale nie traktuje nikogo protekcjonalnie - przekonuje.

Amant natomiast ma przyciągać nie tylko atrakcyjną powierzchownością, ale i świeżością, romantyzmem i dynamizmem jednocześnie. Jego zadaniem jest pozyskanie dla partii poparcia młodych ludzi. Okazuje się, że według posłów i senatorów w polskim parlamencie całkiem sporo osób aspiruje do roli politycznego Casanovy. - Amantem mogę określić Jarosława Gowina, jest atrakcyjny i wydaje mi się, że jest też trochę romantykiem. Gowin właściwie łączy ekscentryka z amantem - mówi Kidawa-Błońska.

Najczęściej do roli amanta wskazywana była trójka posłów: Robert Biedroń, Sławomir Nowak i Tomasz Kaczmarek. - Robert Biedroń to na pewno amant. Na początku kadencji zabłysnął tym, że opowiadał kto jest ładny, a kto brzydki – podkreśla Mastalerek. Z kolei minister Nowak, znany ze swojego upodobania do zegarków, przez senatora Bolesława Piechę (PiS) nazywany jest amantem-gadżeciarzem. - Jest szarmancki i roztacza bardzo dużo czaru, ale brak mu merytoryki – podsumowuje.

- Amantów jest dużo na Wiejskiej. W każdym klubie sporo się takich znajdzie. Z byłych posłów typuję Pawła Poncyliusza, z SLD Grzegorza Napieralskiego, z PSL na pewno nie Jana Burego, a z PO Sławomira Nowka, chociaż jego arogancja może niweczyć delikatną urodę. PiS ma ich sporo, wiele kobiet wskazuje Tomasza Kaczmarka, nie mnie, co przyznaję z zazdrością – mówi Czarnecki.

Sam poseł Kaczmarek nie uważa się za amanta. - Wszystko, co wcześniej robiłem, było związane z moim zawodem, wykonywałem zadania w granicach prawa i moralności – mówi. - Amantem jest Biedroń, a Tomasz Kaczmarek to luzak – śmieje się.

Definicyjny luzak stoi w centrum politycznej rywalizacji, ale podchodzi do rzeczywistości w bardzo zdystansowany i odpowiedzialny sposób. Nieco ironiczny, pozwala sobie na złośliwe uwagi, które jednak mieszczą się w granicach politycznej poprawności.

- Bardzo poważnie traktuję pracę parlamentarną, ale do wielu rzeczy mam dystans, na przykład do zaczepek ze strony dziennikarzy czy przeciwników politycznych – mówi Kaczmarek. - Do wszystkiego podchodzę z uśmiechem na ustach, jestem wyluzowany, nie zacietrzewiam się w walce politycznej. Nawet teraz to po mnie widać, w okresie wakacji przychodzę bez marynarki, w sportowych butach, jeansach i mam ogromny luz – dodaje.

Dariusz Joński (SLD) mówi natomiast, że luzaków jest w sejmie najwięcej, więc trudno wskazać jedną osobę. Podziela tę opinię Czarnecki, twierdząc, że w parlamencie jest setka, może pięćdziesiątka posłów luzaków, która „wykazuje się” brakiem obecności w sejmie. - Nie kwapią się do przemówień, a jeżeli już mówią, to pytają się o to, czy można otworzyć okno - zaznacza Czarnecki.

Ekscentryk z kolei zachowuje się niekonwencjonalnie, aby skupić na sobie uwagę mediów i opinii publicznej. Ma zdobyć dla partii nowych zwolenników, prowadząc przemyślną politykę prowokacji. Joński wskazuje jednoznacznie sejmowego ekscentryka. – To Gowin. Świetnie do niego pasuje, bo on teraz robi się coraz bardziej bezpartyjny – mówi.

- Ekscentryk to Niesiołowski, nieprzewidywalny, ma zmienne nastroje, od wesołego do bardzo nieprzyjemnego, często wręcz agresywnego – uważa Napieralski. Rzecznik PSL przypisuje do tej roli Antoniego Macierewicza, argumentując wybór skrajnymi zachowaniami posła. Czarnecki podaje natomiast Ryszarda Kalisza. – Ekscentryk to Kalisz, uparcie noszący swoje wielkie ego niczym brzuszek z przodu – mówi.

Największym problemem okazało się wskazanie przez polityków, kto wśród nich pełni rolę błazna, czyli osoby cechującej się brakiem odpowiedzialności i zbyt dużą swobodą. Z drugiej jednak strony jej zadaniem jest rozładowywanie napięcia, co później pozwala na prowadzenie poważnej polityki w bezkompromisowy sposób. Przez swoją śmieszność daje obserwatorom życia politycznego wytchnienie od poważnych problemów, pełni więc rolę politycznego „wentyla bezpieczeństwa”.

- Tu może być ostra konkurencja, jest ich więcej niż amantów i luzaków. W rządzie także, począwszy od ministra Boniego, przez panie Szumilas i Muchę – mówi Czarnecki. - Błazen jest jeden, z Biłgoraja. Błazen, winiarz i milioner: Palikot, wszystko pasuje – ironizuje Mastalerek. - Janusz Palikot gra na politycznych emocjach, często zmienia pozę, poglądy, w zależności od sytuacji, lubi polityczne happeningi – dodaje rzecznik PSL. Z kolei Bolesław Piecha nie podziela tej opinii. - Na błazna pewnie większość wskazuje Palikota, ale błazen ma pewnie cechy psychopatyczne, więc jest to Niesiołowski – mówi. Poseł Kaczmarek to potwierdza: - Wystarczy codziennie obserwować Niesiołowskiego. Na sali plenarnej widać, kto pajacuje i potrzebuje wziąć pigułkę, żeby się uspokoić.

W politycznym cyrku niektórzy odnajdują idoli. Jak mówi Bolesław Piecha, wielu do tej roli aspiruje, on sam uważa, że takiej osoby nie ma w polityce. Są jednak tacy, którzy potrafią ich wskazać. Podobny do herosa idol jest nieco bardziej niedostępny. Stosuje autokratyczne metody prowadzenia polityki, ale jest kompetentny i rzeczowy oraz stara się realizować swoje wizje polityki za pomocą dostępnych środków.

- Idolką jest pani prof. Pawłowicz. Polityk bardzo wyrazisty i odważny, poza tym jest wzorcem dla wielu młodych osób o poglądach konserwatywnych. Dla mnie jednak niedościgniony jest Antoni Macierewicz – mówi poseł Kaczmarek. Małgorzata Kidawa-Błońska podaje Radosława Sikorskiego. - Jest dobrze postrzegany, robi swoje, ale ma też trochę dystansu. Mógłby być idolem – zaznacza.

Politolodzy wyróżniają wiele typów wizerunków politycznych, zaznaczając, że każdy w partii odgrywa jakąś rolę, niczym aktor w teatrze. Sęk w tym, żeby nie pomylić swojej kwestii.

Tekst: Gabriela Jelonek. Wideo: Dominika Leonowicz, Tomek Górski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (155)