Jarosław Kaczyński: chciałbym, aby jedynym "prezydentem Kaczyńskim" w historii Polski był mój brat
- Chciałbym, aby jedynym "prezydentem Kaczyńskim" w historii Polski był mój brat - mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą" prezes PiS Jarosław Kaczyński. Pytany m.in. jaką rolę w jego planie rządzenia odgrywa Smoleńsk i czy jako premier chciałby wyjaśnić katastrofę, przyznaje, że na pewno nie będzie się tym zajmował jako premier.
04.09.2013 | aktual.: 04.09.2013 11:34
Kaczyński pytany, czy w razie dojścia do władzy, przeprowadzi fundamentalne zmiany w państwie, jak to zrobił na Węgrzech Viktor Orban, odpowiada, że PiS chce mieć większość konstytucyjną, aby móc przebudować państwo. Jednocześnie przyznaje, że zdaje sobie sprawę, że wygranie wyborów z tak znaczną przewagą nad Platformą będzie niebywale trudne.
- Możemy być skazani na koalicjanta. Jeśli nasi partnerzy koalicyjni uznają, że warto podjąć się wspólnego wysiłku, to będziemy chcieli pójść bardzo daleko. Jeśli takiej woli nie będzie, to konstytucja tworzy pewne ramy, które są nie do przekroczenia. Ale jestem przekonany, że nawet drogą ustawową albo poprzez decyzje niższego szczebla, można zrobić wiele dobrego - mówi Kaczyński.
Dopytywany, czy rzuci rękawicę Bronisławowi Komorowskiemu, z którym dziś nikt nie jest w stanie wygrać wyborów prezydenckich, odpowiada, że nie chciałby kandydować na prezydenta. Od razu tłumaczy, że jest tak nie dlatego, że boi się Komorowskiego. Chciałby, aby jedynym "prezydentem Kaczyńskim" w historii Polski był jego brat. - Ja wolę być premierem - zaznacza.
"Rz" zwraca m.in. uwagę, że układ Kaczyński-Komorowski byłby paraliżujący dla rządu PiS. - To kwestia oceny sytuacji przez Komorowskiego. Jeśli wygramy przekonująco, to Komorowski będzie sobie zdawał sprawę, że zaszła poważna zmiana nastrojów społecznych i nie będzie szedł z nami na zwarcie. Oczywiście, najlepiej byłoby, aby wybory prezydenckie wygrał nasz kandydat prof. Piotr Gliński. Pytanie, jakie ma szanse - mówi Kaczyński.
Pytany również jaką rolę w jego planie rządzenia odgrywa Smoleńsk i czy jako premier chciałby wyjaśnić katastrofę, tłumaczy: - Na pewno nie będę się tym zajmował jako premier. Może powołamy sejmową komisję śledczą, może będziemy działali w ramach istniejących instytucji. (...) Będziemy się starali dowiedzieć, co się stało w Smoleńsku i kto odpowiada za błędy w śledztwie. Chcemy się też dowiedzieć, co oznaczały różne wcześniejsze wypowiedzi polityków PO, w stylu, że „prezydent gdzieś pojedzie i się wszystko zmieni", lub o „ślepym snajperze", który strzelał do mojego brata, a nie trafił.