Jarosław Kaczyński bałby się, że jedzenie będzie zatrute?
Jarosław Kaczyński nie przyjął zaproszenia od Donalda Tuska ani na wspólny obiad byłych premierów 4 czerwca, ani na wspólne oglądanie meczu na Stadionie Narodowym. Czy to "dziwactwo" prezesa PiS-u, czy zagrywka PR-owa Donalda Tuska, na którą nie chce reagować Kaczyński, czy też obawa, że jedzenie będzie zatrute?
- Ja się nie dziwię Jarosławowi Kaczyńskiemu, trudno go sobie wyobrazić z Janem Olszewskim przy jednym stole, a pewnie obawiałby się również, że chcą go otruć, to po co miałby się męczyć - mówi Stanisław Żelichowski (PSL). - Ta nienawiść skończy się ogólnym zatruciem całego PiS-u - dodaje Robert BiedrońBiedroń (RP) i apeluje do Jarosława Kaczyńskiego o zdrowszą dietę, bo dotychczasowa mu szkodzi.
PiS tylko uśmiecha się, zarówno na kąśliwe komentarze przeciwników politycznych, jak i na wykręty samego Kaczyńskiego, który mówi, że "za dużo jeść nie może". A tak naprawdę to traktuje gest Tuska jako zagrywkę PR-ową.
- Każde zaproszenie dla PiS to zagrywka PR-owa, a w cywilizowanym kraju ludzie się zapraszają, to normalne - odpiera zarzuty Małgorzata Kidawa-Błońska (PO).
W szczerość intencji premiera nie wierzy jednak Beata Kempa (SP). - Donald Tusk nie jest szczerą osobą. Jeśli PO będzie nadal zabetonowana i zafiksowana wyłącznie na swoich racjach, to niech się nie dziwi, że ta nie do końca szczera ręka będzie odtrącana - mówi posłanka.
Reporter: Dominika Leonowicz, Zdjęcia: Tomek Górski