Jarosław Gowin: poważnie rozważam start w wyborach na prezydenta Krakowa
- Spodziewałem się tej decyzji od wielu miesięcy – powiedział Jarosław Gowin w Radiu ZET, komentując decyzję premiera Donalda Tuska o odebraniu mu teki ministra sprawiedliwości. Z kolei w programie "Jeden na jeden" w TVN24 Gowin ujawnił swoje przyszłe polityczne plany. Jak powiedział wiele miesięcy temu podjął decyzję ws. startu w wyborach na szefa PO. - O moich planach poinformuję opinię publiczną wkrótce. Bardzo poważnie natomiast rozważam start w wyborach na prezydenta Krakowa. Kraków wart jest tego, by poświęcić mu się w całości – powiedział Gowin.
30.04.2013 | aktual.: 30.04.2013 11:23
Zapewnił, że swoją przyszłość lokuje w Platformie Obywatelskiej. - Jestem politykiem PO, ale rzeczywiście jestem dzisiaj w miejscu innym niż Donald Tusk, bo ja wpisywałem się do Platformy, która była partią konserwatywno-liberalną, a dzisiaj ta Platforma pod wpływem Donalda Tuska gdzieś dryfuje w centrum, ale generalnie rzecz biorąc na lewo - mówił Gowin. Nawiązał w ten sposób słów premiera, który powiedział, że czasami, gdy patrzył w oczy Gowinowi, miał wrażenie, że jest on gdzieś indziej.
Gowin, dopytywany czy Platforma skręca na lewo, odparł: "Wiele działań z ostatniego półtorarocza budzi mój niepokój, a wiele mój sprzeciw". - Jeżeli nie będzie wewnętrznych debat, a taką będę chciał zainicjować, to oczywiście każdej partii, także Platformie Obywatelskiej grozi przerodzenie się w taką bezideową partię władzy - ocenił.
Pytany czy Tusk jest atutem czy balastem Platformy Obywatelskiej, odparł, że premier "jest z całą pewnością dzisiaj ciągle jeszcze jedynym politykiem, który scala tak wewnętrznie różnorodną partię".
Gowin odniósł się też do słów Jana Rokity, że Tusk jest jednowładcą. Podkreślił, że on sam nie nadaje się na członka partii wodzowskiej, więc fakt, iż swobodnie rozmawia o różnicach dzielących go z Donaldem Tuskiem, to najlepszy dowód na to, że Platforma, przynajmniej na razie, partią wodzowską nie jest.
Monika Olejnik pytała także o słowa dotyczące importowania zarodków przez Niemcy, w celu prowadzenia eksperymentów, które były bezpośrednią przyczyną dymisji. – Ja podtrzymuję tezę, że moje słowa zostały przeinaczone. Nie przekonałem o tym premiera – opowiedział Jarosław Gowin.
Gowin podtrzymał swoje stanowisko, że niemieckie prawo umożliwia eksperymenty na embrionach. – O tym, że dochodzi do handlu zarodkami, w tym sprzedaży za granicę, informowali mnie kilka lat temu lekarze z klinik in vitro. Kompletnie nie rozumiem zarzutu o jakąkolwiek antyniemieckość – argumentował.
- To dlaczego nie przekonał premiera? – zapytała Monika Olejnik
- Różnica zdań w tej sprawie nałożyła się na inne różnice, dużo głębsze – odpowiedział Gowin. – Mamy różnicę co do tego, jak powinna wyglądać polityka. Premier opowiada się za polityką ciepłej wody w kranach, a ja uważam, że Polska wymaga dużo głębszych reform. Mamy inną koncepcję tego, jak najlepiej służyć Polsce – podsumował.
Pytany o Marka Biernackiego przyznał, że bardzo cieszy się, że został jego następcą. - Nie potrafiłbym wskazać nikogo lepszego. Wierzę, że on będzie kontynuował te zmiany, które ja rozpocząłem - powiedział.
Gowin: Jestem za in vitro
Gowin podkreślił, że nie zgadza się z polskim Episkopatem, który apeluje o całkowity zakaz stosowania metody in vitro w Polsce. - Dobrze by było, żeby ci, którzy przypisują mi gębę katolickiego taliba, wreszcie dostrzegli, że opowiadam się za dopuszczalnością metody in vitro. Choć sam bym z niej nie skorzystał – powiedział w rozmowie z Moniką Olejnik.
Dodał, że jako minister sprawiedliwości przygotował przepisy niezbędne do ratyfikacji konwencji bioetycznej. – Rząd podjął decyzję, że konwencja będzie ratyfikowana. Moja rola polegała na przygotowaniu przepisów karnych. Marek Biernacki znajdzie te przepisy na biurku. Czy będzie chciał z nich skorzystać, to jest jego suwerenna decyzja – powiedział.
Przypomniał, że Komisja Europejska grozi Polsce karami za niedostosowanie prawa do wymagań UE. – 270 tys. euro dziennie to nie są małe kwoty. Komisja grozi nam słusznie, nie za to, że nie mamy ustawy bioetycznej, a za to, że nie wdrożyliśmy dyrektyw unijnych. Termin minął w kwietniu 2004 roku – mówił.
Dymisja Jarosława Gowina
Premier zdymisjonował Gowina ze stanowiska ministra sprawiedliwości. Nowym szefem resortu sprawiedliwości ma zostać b. szef MSWiA Marek Biernacki. Uzasadniając decyzję o zdymisjonowaniu Gowina, Tusk powiedział, że sytuacja powstała w związku z niedawną wypowiedzią ministra dotyczącą zarodków, pokazała, że Gowin "koncentruje swą uwagę bardziej na politycznych aspektach swej aktywności". Szef rządu dodał, że "kroplą goryczy" był "brak precyzji" w wyjaśnianiu tej kwestii przez Gowina na posiedzeniu rządu.
Mówiąc o powodach swego odwołania z funkcji ministra sprawiedliwości Gowin ocenił, że premier ma rację, gdy mówi, iż nie zdymisjonował go za poglądy, "jeżeli rozumieć przez to tę wąską sferę zagadnień takich jak bioetyka, jak związki partnerskie". - W rzeczywistości przyczyną jest rozchodzenie się naszych poglądów i postaw politycznych na poziomie dużo bardziej fundamentalnym, chodzi o to jaka ma być polityka, jaka ma być Polska, czy mamy uprawiać politykę ciepłej wody w kranie, czy politykę zdecydowanych reform - mówił Gowin.
Dodał, że premier jest wrażliwy na sygnały z "salonów medialnych". - Chyba nikt nie ma wątpliwości, że tą ostatnią kroplą, która przelała czarę był atak na mnie ze strony mediów, ale ja się nie skarżę, bo taka jest natura współczesnej debaty politycznej - powiedział.