Trwa ładowanie...
11-03-2013 06:40

Jarosław Gowin: powalczę o przywództwo w PO. Jak mnie Tusk wyrzuci...

Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której urzędujący minister startuje w wyborach przeciwko premierowi. Tak długo, jak długo będę ministrem, na pewno swojej kandydatury nie wysunę. Jeśli nie będę ministrem, to byłaby inna sytuacja. O tyle warta przemyślenia, że pojawia się koncepcja powszechnych wyborów przewodniczącego dokonywanych przez członków partii, a nie, jak dotychczas, przez partyjny aparat. Wiadomo, że politycy tacy jak ja w żadnej partii nie bywają ulubieńcami aparatu. Tak więc w sytuacji, w której wyboru dokonywaliby wszyscy członkowie partii, mógłbym rozważyć start – mówi minister sprawiedliwości Jarosław Gowin w rozmowie z dziennikiem "Fakt".

Jarosław Gowin: powalczę o przywództwo w PO. Jak mnie Tusk wyrzuci...Źródło: WP.PL, fot: Łukasz Szełemej
d27dipu
d27dipu

W oczekiwaniu na decyzje premiera o pańskim być albo nie być w rządzie napisał pan na Twitterze „Nie lubię poniedziałków”. Teraz chyba pan już lubi poniedziałki, decyzja okazała się dla pana pozytywna.

- Przede mną jeszcze niejeden poniedziałek i bez względu na to, czy w rządzie, czy poza nim będę miał wiele rzeczy do zrobienia. Oczywiście będąc nadal ministrem mogę zrealizować i dokończyć wiele projektów, które realnie ułatwią życie Polakom. Z tego punktu widzenia decyzję premiera odbieram oczywiście pozytywnie.

Czym pan przekonał premiera do tego, aby pana nie dymisjonował? Co oznaczają tajemnicze słowa premiera o tym, że przekonał go pan do tego, że wasza dalsza współpraca jest możliwa?

- Myślę, że premiera przekonał przede wszystkim mój dotychczasowy ministerialny dorobek. W ciągu tych kilkunastu miesięcy przygotowałem wiele ważnych projektów, z których niektóre już weszły w życie jak np. ułatwienia w dla osób zakładających własną firmę. To, że Polska awansowała w rankingach wolności gospodarczej to w dużej mierze zasługa reform już przeprowadzonych w wymiarze sprawiedliwości. Natomiast w poniedziałek z premierem rozmawiałem przede wszystkim o zasadach naszej dalszej współpracy.

Spór nie dotyczył pańskiej pracy jako ministra sprawiedliwości. W ostatnim czasie to nie pańską pracą w ministerstwie, ale możliwością współpracy w parlamencie zajmowała i Platforma i premier. Czy obiecał pan premierowi, że już zawsze pan i konserwatyści będziecie popierali wszystkie rządowe projekty? Że konserwatyści nie będą robić już zebrań bardziej czy mniej jawnych?

- Konserwatyści popierają wszystkie działania rządu służące poprawie warunków działania małych i średnich przedsiębiorstw, walce z bezrobociem, polepszeniu opieki zdrowotnej, ograniczeniu barier biurokratycznych itp. Osobna sprawa to problemy światopoglądowe: ochrona życia, in vitro, związki partnerskie. Podtrzymuję pogląd, że polska konstytucja wyklucza tworzenie paramałżeństw homoseksualnych. W tej sprawie moje stanowisko jest całkowicie zbieżne z opinią prezydenta Bronisława Komorowskiego. Obaj zgadzamy się bowiem co do tego, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby parze ludzi połączonych jakimś trwałym współżyciem – niekoniecznie erotycznym, bo to mogą być i dwie starsze sąsiadki, które się wzajemnie sobą opiekują – stworzyć ułatwienia np. w dostępie do informacji medycznej, czy pochówku. Innymi słowy: jeżeli projekt posła Dunina nie będzie budził zastrzeżeń konstytucyjnych, to jestem gotów głosować za skierowaniem go do komisji. Osobna sprawa to pytanie, jak będę głosował nad ostateczną wersją tego
projektu. Tu musi obowiązywać zasada wolności sumienia.

Czyli deklaracji absolutnej lojalności pan nie złożył?

- Polityka jest grą zespołową i obowiązuje w niej zasada hierarchii. Ten rodzaj podległości dotyczy dziewięćdziesięciu kilku procent spraw. Ale w sprawach sumienia nikt nie ma prawa nikomu nic dyktować. Zapewniłem pana premiera, że może być pewien mojej lojalności w zakresie tych dziewięćdziesięciu kilku procent spraw dotyczących funkcjonowania państwa, gospodarki, a także decyzji politycznych.

d27dipu

Czyli nie dał pan sobie złamać kręgosłupa w zamian za pozostanie na stanowisku?

- Czy ja wyglądam na człowieka, który przejmuje komentarzami, że jest grillowany? Nie poszedłem do polityki dla stanowisk, tylko żeby zrobić coś dobrego dla innych. To wymaga wielu kompromisów. Ale są granice kompromisów, których nie przekroczę. Polacy znają moje poglądy. Będę zawsze walczył z koteriami, usuwał bariery biurokratyczne, które utrudniają prowadzenie działalności gospodarczej, bronił rodziny. Jeżeli ktoś się z tymi celami zgadza, może na mnie głosować. Jeżeli się nie zgadza – niech głosuje na innych polityków. Na tym polega demokracja. Ale nie będę zmieniał poglądów dla stołka albo ze strachu przed naciskiem tych mediów, które zapomniały, na czym polega polska tradycja.

A propos grillowania, nie wyglądało to zbyt dobrze. Serial pt. „Wyrzucanie Gowina” trwał naprawdę długo, atmosfera gęstniała, decyzje były przekładane, ostateczne rozmowy przebiegały w dwóch turach. Nie ma pan wrażenia, że premier tutaj trochę przesadził z tym grillowaniem?

- Słyszałem takie komentarze, ale to nie mój problem. Czy rozważał pan podanie się do dymisji?

- Nie.

Ani przez moment?

- Nie widziałem żadnego powodu, żeby podawać się do dymisji. Nie jest nim na pewno obrona polskiej konstytucji i walka o prawo do głosowania w zgodzie z własnym sumieniem. Co innego, gdyby były do mnie jakieś zastrzeżenia merytoryczne... Ale takich zastrzeżeń pan premier wobec mnie nie sformułował.

d27dipu

A gdyby premier powiedział, że nie zostawi panu i pańskim ludziom tego jednego procenta, jeżeli chodzi o wolność głosowania i postawił ultimatum, że albo we wszystkich sprawach, także światopoglądowych głosuje pan z rządem, albo traci stanowisko, to co by pan zrobił?

- Wykluczam możliwość, by Donald Tusk chciał komukolwiek stawiać takie ultimatum. Byłoby to sprzeczne z istotą Platformy.

Czy będzie się pan ubiegał o przywództwo w Platformie?

- Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której urzędujący minister startuje w wyborach przeciwko premierowi. Tak długo, jak długo będę ministrem, na pewno swojej kandydatury nie wysunę.

A jeżeli nie będzie pan ministrem?

- To byłaby inna sytuacja. O tyle warta przemyślenia, że pojawia się koncepcja powszechnych wyborów przewodniczącego dokonywanych przez członków partii, a nie, jak dotychczas, przez partyjny aparat. Wiadomo, że politycy tacy jak ja w żadnej partii nie bywają ulubieńcami aparatu. Tak więc w sytuacji, w której wyboru dokonywaliby wszyscy członkowie partii, mógłbym rozważyć start. Jestem bardzo przywiązany do idei założycielskich Platformy, ostatnio przeczytałem na nowo deklarację założycielską Platformy i jej pierwszy program. To mądre i aktualne dokumenty.

d27dipu

Wielu twórców tej deklaracji już nie ma w Platformie. Nie ma pan takiego wrażenia, ze to już jest trochę inna Platforma niż wtedy?

- Praktyka rządzenia zmusza do wielu kompromisów, to nie dotyczy tylko Platformy. Proszę sobie przypomnieć rządy PiS-u, które siłą rzeczy też były odległe od programu tej partii. Zwłaszcza że wszystkie rządy w Polsce po roku 1989 miały charakter koalicyjny.

Podczas oczekiwania na decyzję premiera politycy PiS bardzo ciepło się o panu wypowiadali. Prezes Jarosław Kaczyński otwarcie deklarował, że mógłby z panem współpracować.

- Mnie cieszy każda deklaracja współpracy, ale jestem i zamierzam zostać politykiem Platformy.

Nastąpił długo oczekiwany powrót Aleksandra Kwaśniewskiego do polityki. Czy uważa pan, że "lista Kwaśniewskiego" odniesie sukces w wyborach do parlamentu Europejskiego, a co za tym idzie zagospodaruje lewą stronę sceny politycznej? Czy jest to zagrożenie dla Platformy?

- Nie ukrywam, że jestem zaskoczony, że Aleksander Kwaśniewski po latach hamletyzowania w końcu zdecydował się położyć karty na stół i otwarcie wrócić do polityki. Na razie jednak ten come back nie wygląda imponująco. Notowania Ruchu Palikota nie drgnęły, a kolejni ważni politycy lewicowi dają prezydentowi Kwaśniewskiemu czarną polewkę. Aleksander Kwaśniewski miałby szanse zmienić polską scenę polityczną, gdyby udało mu się porozumieć przede wszystkim z Leszkiem Millerem, a dzisiaj ta współpraca wydaje się niemożliwa. Dlatego sądzę, że ewentualna lista Kwaśniewskiego będzie miała w wyborach do PE w najlepszym razie poparcie porównywalne do tego, jakie osiągnął Ruch Palikota w wyborach do Sejmu, czyli w okolicach 10 procent.

d27dipu

W ostatnich dniach kreślono taki scenariusz: pan wraz z kilkoma posłami wychodzi z Platformy, rząd traci większość, w to miejsce przychodzi kilku posłów z Ruchu Palikota, albo premier zaprasza Leszka Millera do koalicji. Czy taki scenariusz był możliwy, czy absolutnie nie?

- Żaden z posłów Platformy nie nosi się z zamiarem odejścia. Oczywiście droga do Platformy dla umiarkowanych posłów Ruchu Palikota jest otwarta. Ale sytuacja w ostatnich dniach się zmieniła: oni tak naprawdę nie są już w Ruchu Palikota, ale w Ruchu Kwaśniewskiego. To osłabi tę odśrodkowa tendencje odchodzenia z Ruchu Palikota. Natomiast ewentualna koalicja z SLD byłaby rzeczą niezwykle trudną nie tylko dla mnie, ale także dla wielu innych posłów Platformy, nie mówiąc już o tym, że nie spodobałaby się Polskiemu Stronnictwu Ludowemu.

Polskie Stronnictwo Ludowe też jakoś „rozgląda się” po scenie politycznej. Wicepremier Janusz Piechociński zaczyna współpracę z PJN, widzi na listach wyborczych miejsca dla byłych polityków z PiS, mówi o budowaniu wokół PSL czegoś szerszego.

- Z uwagą obserwuję działania premiera Piechocińskiego i oceniam je jako bardzo mądre. One jeszcze nie znajdują odzwierciedlenia w sondażach, ale nie wykluczam, że uda mu się poszerzyć elektorat swojej partii i PSL przestanie być partia kojarzoną tylko ze wsią.

Znowu mamy do czynienia z tragiczna śmiercią dziecka, któremu nie udzielono pomocy medycznej. Z drugiej strony mamy doniesienia o tragediach związanych z przemocą wobec dzieci. Także z tragicznymi śmierciami w wyniku przemocy. Czy cały system szeroko pojętej opieki państwa nad dziećmi w Polsce jeszcze w ogóle działa?

- To są dwie odrębne sprawy. Jeżeli chodzi o działanie służby zdrowia, to w przypadku śmierci dziewczynki pan minister Arłukowicz natychmiast bardzo głęboko zaangażował się nie tylko w wyjaśnienie przyczyn i wyciągnięcie ewentualnych konsekwencji wobec winnych jej śmierci, ale również przystąpił do szybkich prac nad rozwiązaniami systemowymi. Jestem przekonany, że pan minister w najbliższym czasie przedstawi propozycje zmian. Jeśli chodzi o sądy rodzinne, sytuacja jest bardziej złożona. Z jednej strony są bowiem takie przypadki jak w Hipolitowie, czy wcześniej w Pucku, gdzie doszło do zamordowania dzieci, a z drugiej strony mamy niepokojące zjawisko zbyt pochopnego odbierania dzieci spod władzy rodzicielskiej. Dlatego tutaj trzeba szukać złotego środka.

d27dipu

Przygotowałem rozwiązanie, które ma zapobiec sytuacji zbyt pochopnego odbierania dzieci rodzicom. Oczywiście, żadne przepisy nie dadzą gwarancji, że sąd nie popełni błędu, albo że w jakiejś patologicznej rodzinie nie dojdzie do tragedii i przemocy wobec dziecka. Tak naprawdę najlepszym lekarstwem na zło pojawiające się w rodzinie jest obrona rodziny. Wzmacnianie więzi, lepsza edukacja, walka z bezrobociem. Bo to bezrobocie i bieda są często źródłem alkoholizmu, który z kolei rodzi przemoc w rodzinie. Trzeba zatem wzmacniać więzi społeczne, bo tylko dzięki nim ograniczymy skalę tragicznych wydarzeń. Uratowanie każdego ludzkiego życia jest wielkim sukcesem.

Polecamy wydanie internetowe Fakt.pl:
Koniec z bełkotem? ZUS uczy się pisać po ludzku

d27dipu
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d27dipu
Więcej tematów