Jarosław Gowin o zmianach wg Zbigniewa Ziobry: nie ma zagrożenia dla niezależności KRS
- W mojej ocenie nie ma żadnego zagrożenia dla niezależności sądownictwa w takiej konstrukcji wyboru KRS, jaką przewidział minister Ziobro (...) Sam fakt, że parlament wybiera członków jakiegoś gremium, nie oznacza, że to gremium staje się politycznie zależne - ocenił Jarosław Gowin na antenie TVN24. Wicepremier odniósł się w do projektu nowelizacji ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa, przygotowanego przez resort sprawiedliwości.
W poniedziałek odbędzie się nadzwyczajne posiedzenie Krajowej Rady Sądownictwa, podczas którego sędziowie mają oficjalnie ocenić rządowy projekt zmian.
Obecnie KRS - konstytucyjny organ stojący na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziów - liczy 25 członków. Sędziów do Rady wybierają zgromadzenia sędziowskie z apelacji; z urzędu należą do niej I prezes Sądu Najwyższego, prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego, minister sprawiedliwości, a także posłowie i senatorowie oraz przedstawiciel prezydenta. Rada opiniuje kandydatów na sędziów (oraz do awansu do sądu wyższego szczebla) i przedstawia ich do powołania prezydentowi.
Proponowana zmiana ma polegać na utworzeniu dwóch nowych organów KRS: Pierwszego i Drugiego Zgromadzenia Rady. W skład pierwszego wejdą: I Prezes SN, MS, prezes NSA, osoba powołana przez prezydenta, czterech posłów i dwóch senatorów, a także "sędziowie piastujący szczególne funkcje w systemie władzy sądowniczej i cieszący się z tego względu wyjątkowym autorytetem". Drugie Zgromadzenie ma tworzyć 15 sędziów wszystkich szczebli, zgłaszanych przez kluby poselskie i Marszałka Sejmu, a rekomendowanych przez stowarzyszenia sędziowskie.
Do proponowanych zmian w wyborze sędziów - członków KRS - krytycznie odniosły się m.in. stowarzyszenia sędziowskie. Według nich, planowane reformy zmierzają do podporządkowania sądów politykom.
Gowin ma plan. Przekona Kaczyńskiego i Ziobrę?
- Dzisiaj jest tak, że o połowie składu KRS decydują politycy, bo politycy z własnego grona wybierają takich ludzi, jak były pan minister Jan Bury. (...) To jest zarzut wobec dotychczasowej konstrukcji KRS. Jako były minister sprawiedliwości mogę powiedzieć, że KRS w obecnym składzie jest połączeniem związku zawodowego prezesów dużych sądów i - w tej drugiej części dobieranej przez polityków - jest ciałem w gruncie rzeczy fikcyjnym. Chyba, że któryś z tych polityków ma ambicję, aby wpływać na nominacje personalne w polskich sądach - mówił Gowin w TVN24.
- Jestem zwolennikiem tego, aby w mechanizmy demokratyczne wbudowywać pewne bezpieczniki. Dobrym bezpiecznikiem przed nadmierną kumulacją władzy byłby np. wybór (...) członków KRS większością trzech piątych. Co oznacza w polskich realiach, że każda większość rządowa musi się porozumiewać z opozycją - dodał wicepremier.
- Rozpoczynamy dopiero dyskusję nad tym projektem. Wydaje mi się, że jest to rozwiązanie, które uśmierzyłoby te obawy (przed upolitycznieniem KRS - przyp. red.) - odpowiedział, pytany, czy jest w stanie przekonać do tego rozwiązania ministra Ziobrę i prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.
Sprawa Wałęsy. Co na to Gowin?
Podczas wywiadu, Gowina zapytano również o to, czy jeśli potwierdzą się informacje PAP o tym, że to Lech Wałęsa podpisywał się pod donosami do Służby Bezpieczeństwa jako "Bolek", to historię Polski będzie trzeba pisać na nowo. Wicepremier odpowiedział: - Nie, od wielu lat wszyscy ci, którzy nie upierają się, aby mieć oczy szeroko zamknięte, wiedzą, kim był "Bolek".
Według Gowina nie zmienia to oceny całej działalności Wałęsy. - Miał okres heroiczny pod koniec lat 70., w całych latach 80. Natomiast nie potrafi się do dzisiaj - i chyba nigdy nie będzie potrafił - zmierzyć się ze swoją przeszłością z lat 70. A osobna sprawa - wielkie pytanie o rolę Lecha Wałęsy po roku '89 - dodał.