PolitykaJarosław Gowin: chrzanię to!

Jarosław Gowin: chrzanię to!

Pomimo groźby zawieszenia w prawach członka, trzech posłów PO jeszcze nie wie, jak zagłosuje podczas jutrzejszego głosowania nad rządowym projektem dotyczącym zawieszenia pierwszego progu ostrożnościowego. - Jeśli nie pojawią się przekonujące argumenty, będę przeciw. I chrzanię to jak w płynie moja decyzja na wynik wewnętrznych wyborów w PO, przede wszystkim liczy się interes milinów Polaków – mówi Jarosław Gowin.

Jarosław Gowin: chrzanię to!
Źródło zdjęć: © WP.PL | Łukasz Szełemej

Po tym jak Jarosław Gowin, John Godson i Jacek Żalek nie poparli dalszych prac nad projektem nowelizacji ustawy o finansach publicznych pojawiły się pod ich adresem groźby. - Oczekuję, że w piątkowych głosowaniach cała trójka posłów zagłosuje zgodnie z klubem PO. Jeśli będzie - mówiąc językiem prawniczym - recydywa w zachowaniu trzech posłów, to w piątek będziemy podejmować decyzję w gronie prezydium klubu PO - zapowiedział szef klubu PO. - Najdalej idącą karą, jaką możemy zastosować, jest czasowe zawieszenie w prawach członków klubu - podkreślił.

Czy Jarosław Gowin przestraszył się zapowiedzi przewodniczącego Grupińskiego? - Ja się boję tylko jednej rzeczy, czyli błędnych i szkodliwych decyzji dla Polski - odpowiada stanowczo Gowin. Tłumaczy, że wstrzymując się od poparcia likwidacji progów ostrożnościowych, podjął właściwą decyzję. Ale nie głosował przeciwko, czy to oznacza, że jeszcze nie wie, jak zagłosuje w piątek? - Jeżeli nie pojawią się nowe argumenty, to ponownie nie poprę tego projektu – zapowiada. Groźbę kary przyjmuje ze spokojem i również ze spokojem czeka na decyzję. Jeszcze nie wie, co zrobi, jeśli dotknie go zawieszenie w prawach członka, ale wyklucza sugestie opozycji, jakoby miał wtedy nastąpić początek formowania nowego bytu politycznego.

Sprzeciw wobec rządowej koncepcji nie podoba się władzom Klubu, ale może podoba się 40 tysiącom członków PO, czy to element strategii Gowina w walce o przywództwo? Gowin zaprzecza, to nie jest część planu, ale zdradza, że odzew ze strony członków już jest, bardzo pozytywny. Już dzisiaj otrzymał telefon z zapewnieniem poparcia przez kilku radnych jednego z miast wojewódzkich. - Nie kierowałem się jednak taktyką wyborczą, głosowałem tak, jak pojmuję interes Polski - podkreśla. Jaki efekt przyniesie Gowinowi taka postawa w kontekście trwającego głosowania na szefa PO, to się okaże. - Może przynieść zły efekt, ale mówiąc wprost, chrzanię to, ważne jest żeby działać w sposób, który służy interesom milionów Polaków - mówi Gowin.

Jacek Żalek również jeszcze nie podjął decyzji co do jutrzejszego głosowania. Jak na razie wskazuje tylko, że Klub nie miał okazji zapoznać się z żadnymi argumentami, a posłowie w środowym głosowaniu nie byli świadomi konsekwencji przyjęcia propozycji rządu. - Trudno mówić tu o odpowiedzialnej postawie władz Klubu - zauważa poseł. Jednocześnie podkreśla, że wciąż jest otwarty na argumenty, ale zaznacza: „jesteśmy za tym by portfele Polaków były bezpieczne i by nikt ani dzisiaj, ani w przyszłości nie mógł bezkarnie zadłużać Polaków”.

Jak Żalek odbiera groźby? - Ktoś kto wysuwa groźby zawieszenia w prawach członka, pomylił partię obywatelską z partią autorytarną i powinien to przemyśleć - mówi. A jeśli taka kara stanie się faktem? - Nie bawmy się w takie dywagacje, myślę, że koledzy groźbami chcą zatuszować to, że nie przygotowali się do tej debaty i liczę, że jak skończy się ta agresja personalna, to usłyszymy jakieś argumenty - odpowiada poseł. Ale jeśli nie usłyszycie, to będziecie "recydywistami", będzie kara i co? - To trudno, da się z tym żyć – mówi po prostu Żalek. Ale w Platformie? - Czemu nie - słyszymy.

Dla Johna Godsona w takiej sytuacji nie byłoby już miejsca w PO. - Jeżeli zostanę zawieszony, odejdę i zostanę posłem niezrzeszonym - zapowiada poseł. Podobnie jednak jak Żalek czeka na argumenty, pokazujące, że finanse publiczne nie są zagrożone. Jeśli jednak nie zostanie przekonany, to wstrzyma się od głosu, albo zagłosuje przeciwko.

Czy wśród dziewięciu nieobecnych posłów PO podczas środowego głosowania, można dopatrywać się więcej potencjalnych przeciwników omawianego projektu? - Nie, jak najbardziej popieram to rozwiązanie - mówi jeden z nich, Robert Kropiwinicki. Swoją nieobecność na glosowaniu tłumaczy względami osobistymi. I nie brakuje mu argumentów? Koledzy skarżą się na zaniechania Klubu w tej sprawie. - To bzdura, ilość materiałów była wystarczająca, pomimo braku posiedzenia Klubu, można było zapoznać się ze wszelkimi skutkami i prognozami - odpowiada poseł i uważa, że decyzja oportunistów była "pochopna".

Koalicyjnego posła Stanisława Żelichowskiego (PSL) wprawdzie groźba władz Klubu PO już nie sięga, ale i on nie stawił się na środowe głosowanie, celowo? - Utknąłem w korku - tłumaczy się Żelichowski. Dodaje, że oczywiście zagłosowałby za rządową propozycją i tak też zrobi w piątek. O zaistniałej sytuacji w PO, mówi krótko: „okazało się, że król jest nagi”. - Harcownicy chcieli pokazać, że istnieją, ale okazało się, że jest ich tylko trzech - zauważa poseł.

Można powiedzieć, że tylko trzech albo aż trzech, bo trzech posłów mniej w kontekście większości parlamentarnej już zbliża koalicję do granicy ryzyka. Czy tego nie obawia się Platforma? - Jakie ma to znaczenie w sytuacji, gdy ktoś i tak głosuje przeciwko? - pyta retorycznie Paweł Olszewski. - Większość jest niewielka - przyznaje z kolei Andrzej Halicki, ale również pyta: „jaka jest różnica między tym, że formalnie ma się członka Klubu a w praktyce głosuje on wraz z opozycją?”. - Wierzę jednak w rozsądek kolegów – dodaje Halicki.

Jeśli jutro okaże się, że Andrzej Halicki będzie musiał stracić tę wiarę, to jaka kara spotka "recydywistów"? Jeśli zagłosują przeciwko, to Paweł Olszewski nie wyobraża sobie by takie postawy tolerować i skłania się ku zawieszeniu ich w prawach członka. Nawet Jarosława Gowina, który kandyduje w wyborach wewnętrznych? Sam Grupiński przyznał, że chroni go pewnego rodzaju immunitet. - Tym bardziej musi ponieść karę – odpowiada Olszewski. - Jeśli ktoś ubiega się o funkcję szefa partii, a atakuje tę partię i rząd, musi ponieść tego konsekwencje. Ale decyzję będziemy podejmować jutro - mówi.

Zdaniem Dariusza Jońskiego (SLD) skończy się tylko na groźbach. - Nawet jeśli tych trzech posłów się wyłamie, to nic się nie stanie - przewiduje. Uważa, że Platformie zależy na tym „by harcownicy biegali po sejmie i rozbijali Platformę, a tym samym odwracali uwagę od obecnej sytuacji gospodarczej”. - W rezultacie Donald Tusk zapłaci za to największą cenę, bo kto jeszcze będzie mógł poważnie traktować partię, która sama siebie tak nie traktuje? Jaki szef partii pozwoliłby trzem osobom rozbijać partię? Tyle razy łamali dyscyplinę, że w żadnej innej partii już by ich nie było – podkreśla poseł opozycji, ale o tym, kto na co sobie i innym pozwoli, dowiemy się jutro.

Dominika Leonowicz, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (437)