Jarosław Gowin: brak podstaw, by uznać zdjęcia za "świadomą wrzutkę" Rosji
Na razie nie ma podstaw, by publikację zdjęć ofiar katastrofy smoleńskiej na rosyjskich stronach w internecie uznać za "świadomą wrzutkę Rosji wobec Polski" - uważa minister sprawiedliwości Jarosław Gowin. Zapowiedział rozmowę z ministrem sprawiedliwości Rosji.
17.10.2012 | aktual.: 17.10.2012 11:26
Spytany w TVN24, czy zdjęcia mogą być "świadomą wrzutką Rosji wobec Polski", Gowin odpowiedział, że "na razie nie ma podstaw do tego, żeby sugerować tutaj jakiś element gry".
- Ja akurat nie należę do tych polityków, którzy byliby szczególnie optymistyczni w ocenie relacji polsko-rosyjskich, albo którzy by szczególnie wysoko oceniali postawę rządu rosyjskiego po katastrofie smoleńskiej, ale powstrzymajmy się przed takimi daleko idącymi sugestiami - dodał.
Zarazem podkreślił, że trzeba odpowiedzieć na pytanie, jak zdjęcia dotarły na rosyjski portal. Dodał, że "wszystkie odpowiednie organy państwa działają w tej sprawie". Zapowiedział, że jeszcze dziś chce rozmawiać telefonicznie o sprawie z ministrem sprawiedliwości Federacji Rosyjskiej.
Pytany, czy jest pewność, że zdjęcia pochodzą z akt rosyjskiego śledztwa ws. Smoleńska, minister odparł: "pewności nie mamy, ale prawdopodobieństwo jest bardzo wysokie".
- To bardzo smutne wydarzenie; ktoś albo ze względów komercyjnych, albo ze względu na jakąś zapiekłość, zacietrzewienie ideologiczne (...) zrobił rzecz, która musi wstrząsnąć zwłaszcza rodzinami ofiar - powiedział Gowin.
We wtorek polskie media ujawniły, że na rosyjskich stronach internetowych znajdują się drastyczne zdjęcia ofiar katastrofy smoleńskiej, w tym prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Według Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego zdjęcia niektórych ofiar pojawiły się na rosyjskich stronach internetowych 28 września. Szef ABW Krzysztof Bondaryk już 1 października skierował do szefa Rosyjskiej Służby Bezpieczeństwa (FSB)
pismo o wyjaśnienie sprawy.
Prokurator generalny Andrzej Seremet ma zwrócić się do szefa Komitetu Śledczego Rosji Aleksandra Bastrykina w tej sprawie. Prokuratura podkreśla, że zdjęcia na pewno nie pochodzą z akt polskiego śledztwa w sprawie katastrofy.