Japończycy zostaną w Iraku
Japoński gabinet zaaprobował plan przedłużenia misji kontyngentu Japonii w Iraku o maksimum dwanaście miesięcy.
09.12.2004 | aktual.: 09.12.2004 11:03
W wystąpieniu radiowo-telewizyjnym premier Junichiro Koizumi, który był inicjatorem przedłużenia misji, wyjaśniał społeczeństwu, że świat nie może ugiąć się pod naciskiem terrorystów i winien zdecydowanie poprzeć działania Irakijczyków, tworzących swój własny rząd. Tu właśnie potrzebna jest pomoc japońskiego kontyngentu - podkreślił premier.
Koizumi starał się też rozwiewać obawy społeczeństwa co do niebezpiecznego charakteru misji. Wskazywał, iż miejsce stacjonowania japońskiego kontyngentu na południu Iraku nie leży w strefie walk, a mieszkańcy tych terenów są wdzięczni Japończykom za wykonywaną przez nich pracę.
Premier Japonii powtórzył też, że Tokio zdecydowane jest wspierać wysiłki swego sojusznika - USA. Nie wolno nam izolować Stanów Zjednoczonych. Musimy tworzyć warunki współpracy Ameryki ze światem - mówił, podkreślając znaczenie dla Japonii sojuszu z USA.
Większość Japończyków jest przeciwna udziałowi Japonii w irackiej misji.
Japonia utrzymuje od stycznia-lutego 550-osobowy kontyngent wojskowy w południowym Iraku w bazie w pobliżu miasta Samawa. Termin misji upływał 14 grudnia. Nowy mandat japońskiego kontyngentu - jak wynika z informacji, podanych w czwartek w Tokio - wygaśnie 14 grudnia 2005 roku z zastrzeżeniem, że jeśli sytuacja na miejscu pogorszy się, Japończycy wrócą do domu.
Japońscy żołnierze nie biorą udziału w działaniach wojskowych, a ich misja ma na celu jedynie dopomożenie ludności irackiej w odbudowie i rozbudowie infrastruktury, w tym urządzeń do uzdatniania wody.