Janusz Wojciechowski: dopłaty są rekompensatą za wejście do Unii
Ludzie są nieufni wtedy, kiedy ktoś im coś za darmo daje. To jest taki zdrowy odruch — jak coś za darmo otrzymuje, to coś w tym jest podejrzanego. Tylko należałoby powiedzieć, że to, co się nazywa dopłatami, nie jest żadnym darmowym przywilejem. To jest po prostu rekompensata za różne konsekwencje związane z wejściem do Unii, przede wszystkim za to, że polska wieś, polskie rolnictwo staje do nierównej ciągle jeszcze konkurencji z rolnictwem zachodniej Europy. I trzeba przekonywać. To jest wielkie zadanie nas wszystkich, także mediów, żeby te lęki rozwiewać. My to czynimy, Polskie Stronnictwo Ludowe to robi.
08.06.2004 | aktual.: 08.06.2004 12:04
Sygnały Dnia — Zgodnie z zapowiedzią w naszym studiu Prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego Janusz Wojciechowski. Dzień dobry, witamy.
Janusz Wojciechowski — Dzień dobry panom, dzień dobry państwu.
Sygnały Dnia — Panie marszałku, także zwrócił pan przed chwilą uwagę na tytuł z pierwszej strony dzisiejszej "Rzeczpospolitej": "Boom na polskiej wsi". To dobra wiadomość. Okazuje się, że można wykorzystać środki unijne, na razie w takim stopniu, w jakim one nadchodzą, ale ma być tego dużo, dużo więcej.
Janusz Wojciechowski — Tak, dobra wiadomość i myślę, że Unia stwarza szanse dla polskiej wsi. I oczywiście dobrze byłoby, żeby polska wieś to wykorzystała. Na razie wszystko wskazuje na to, że tak będzie.
Sygnały Dnia — Dobrze byłoby jeszcze przekonać tych niezdecydowanych, że jest taka możliwość i że trzeba z niej skorzystać, bo to przynosi korzyść.
Janusz Wojciechowski — Myśli pan pewnie o rolnikach, którzy jeszcze nie złożyli wniosków o dopłaty.
Sygnały Dnia — Także.
Janusz Wojciechowski — Rzeczywiście trochę jest zwłoki z tym składaniem wniosków. My tu w Polskim Stronnictwie Ludowym robimy wszystko, żeby rolników do tego namówić, żeby pomóc konkretnie, bo to czasem jest pewna trudność związana z wypełnianiem tych wniosków. Stąd mieliśmy 5 czerwca "zieloną sobotę", we wszystkich lokalach Polskiego Stronnictwa Ludowego, a także poza nimi udzielana była pomoc rolnikom w wypełnianiu tych wniosków. Bardzo wielu rolników z tego skorzystało. No, ale są jeszcze ostatnie dni, należy po prostu apelować, żeby ci, którzy tego nie zrobili jeszcze do tej pory, zrobili to jak najszybciej.
Sygnały Dnia — Pytaliśmy wczoraj prezesa Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa pana Wojciecha Pomajdę, dlaczego tak opornie idzie. A pana zdaniem, dlaczego duża grupa rolników... duża, no, większość rolników w tej chwili, bo około 40% tylko złożyło, nie bardzo jakoś ma ochotę złożyć te wnioski?
Janusz Wojciechowski — Jest to pewien kłopot. Pewnie są różne motywacje u różnych rolników. Sądzę, że jest to okres teraz pracy dość intensywnej, rolnicy koszą łąki, zbierają siano. To są takie prace, które trzeba najpierw wykonać, a potem zająć się tą papierkową robotą. Rolnicy nigdy nie przepadali za tą właśnie biurokracją, taką, która związana jest z prowadzeniem gospodarstwa, i to chyba jest jedna z przyczyn. Ale ja wierzę, że te ostatnie dni zostaną intensywnie wykorzystane na to, żeby te wnioski złożyć.
Sygnały Dnia — Cytowaliśmy to w przeglądzie prasy za Gazetą Wyborczą: "Brać albo nie brać". Tu o pracy nie ma ani słowa. "Bo pieniędzy i tak nie dadzą, a jak dadzą, to opodatkują, córce zabiorą stypendium, a chłopa ukarzą za błędy w wypełnianiu wniosku".
Janusz Wojciechowski — Ta wypowiedź dotyka pewnych obaw, które na wsi polskiej są rzeczywiście...
Sygnały Dnia — Ale, panie prezesie, jakich obaw? Przecież wszyscy mówią, że tak: nie będzie opodatkowania, że dadzą te pieniądze...
Janusz Wojciechowski — Ale polska wieś była wiele razy oszukiwana w tych sprawach i gdzieś tam wisi w perspektywie sprawa podwyżki składek na KRUS, gdzieś tam podatek ryczałtowy od dochodów w rolnictwie. Jest sporo zamieszania rzeczywiście takiego związanego z dezinformacją w wielu sprawach i to jest na pewno przyczyna.
Sygnały Dnia — Ale to wszystko jest czarno na białym przecież, panie prezesie.
Janusz Wojciechowski — No tak, no to trzeba wyjaśniać. My to robimy, wyjaśniamy. Trudno, żebym ja tutaj za wszystkie lęki na polskiej wsi odpowiadał. Mogę powiedzieć, że Polskie Stronnictwo Ludowe robi wszystko, żeby polska wieś jak najwięcej skorzystała na wejściu do Unii Europejskiej. To, że dopłaty są, że jest w ogóle na co składać te wnioski, to jest zasługą Polskiego Stronnictwa Ludowego, a dzisiaj trzeba indywidualnie do każdego docierać. Myślę, że nawet to, że to się nazywa dopłatą, jakby jakąś taką... że to było tak medialnie też często pokazywane jako taki przywilej, który nagle spotyka rolników. Ludzie są nieufni wtedy, kiedy ktoś im coś za darmo daje. To jest taki zdrowy odruch — jak coś za darmo otrzymuje, to coś w tym jest podejrzanego. Tylko należałoby powiedzieć, że to, co się nazywa dopłatami, nie jest żadnym darmowym przywilejem. To jest po prostu rekompensata za różne konsekwencje związane z wejściem do Unii, przede wszystkim za to, że polska wieś, polskie rolnictwo staje do nierównej
ciągle jeszcze konkurencji z rolnictwem zachodniej Europy. I trzeba przekonywać. To jest wielkie zadanie nas wszystkich, także mediów, żeby te lęki rozwiewać. My to czynimy, Polskie Stronnictwo Ludowe to robi.
Sygnały Dnia — My też, panie prezesie, jak pan wie.
Janusz Wojciechowski — Też, tak, wiem, słyszałem wczorajszy wywiad. I bardzo dobrze.
Sygnały Dnia — Codziennie praktycznie ma miejsce informacja o tym, jak przebiega składanie wniosków.
Janusz Wojciechowski — Popieram i dziękuję, że tak panowie czynicie.
Sygnały Dnia — Tak sobie czasami myślimy, jak to będzie wyglądało. Taki temat dyżurny od czasu do czasu — dwa sąsiadujące gospodarstwa, jeden rolnik zdecydował się i złożył wniosek i dostał pieniądze, a drugi nie wierzył, nie złożył i pieniędzy nie dostanie. Ciekawe, jak będą się układały między nimi stosunki.
Janusz Wojciechowski — Ten, który nie złożył, będzie żałował, oczywiście. Słyszałem i wiem, że i kościół się w to angażuje. Może przekonamy tych, którzy wątpią. Polska wieś ma powody, naprawdę ma głębokie, nawet historyczne powody, żeby być nieufna do nowych rzeczy, bo bardzo często na tych nowych rzeczach źle wychodziła. A tym razem nie wyjdzie źle, więc trzeba po prostu każdego przekonywać razem i z osobna.
Sygnały Dnia — Panie marszałku, teraz Wiejska, Sejm. Bracia Kaczyńscy, Prawo i Sprawiedliwość, zaproponowali wczoraj, by jeśli rząd Marka Belki nie uzyska w tzw. trzecim kroku wotum zaufania, kluby powinny przyjąć uchwałę o samorozwiązaniu Sejmu, ale z vacatio legis, czyli odroczonym terminem wejścia w życie.
Janusz Wojciechowski — Ale po cóż to robić, kiedy...
Sygnały Dnia — Po to, żeby wybory odbyły się w drugiej połowie września.
Janusz Wojciechowski — Jeżeli rząd Marka Belki nie uzyska wotum zaufania, to Konstytucja jest jasna w tej kwestii. Prezydent następnego dnia skraca kadencję Sejmu i wybory odbywają się nie później, niż w ciągu 45 dni od tej daty, czyli w sierpniu. Nie ma innego wyjścia konstytucyjnego, więc wszelkie kombinowanie terminem wyborów jest wbrew Konstytucji. Mam takie wrażenie, że niektóre ugrupowania, niektóre środowiska polityczne w Polsce liczyły na to, że Polskie Stronnictwo Ludowe poprze rząd Marka Belki, że przy okazji się trochę ponarzeka na PSL, że to tak oni zawsze na te posady się rzucają chętnie, jak jest tylko taka możliwość...
Sygnały Dnia — Obrotowi.
Janusz Wojciechowski — Tak. Więc wszyscy, oczywiście, chcieli wcześniejszych wyborów, jak najszybciej. Wtedy, kiedy nawet rozmawialiśmy z Platformą Obywatelską choćby, z Prawem i Sprawiedliwością też, były rozmowy z opozycją szeroko rozumianą, tą, która powiedziała nie Markowi Belce w pierwszym głosowaniu sejmowym, no to raczej była odpowiedź taka, może nie od Prawa i Sprawiedliwości, bo PiS chciał z nami rozmawiać o tworzeniu rządu w tym układzie obecnej opozycji, natomiast Platforma Obywatelska mówiła stanowczo: nie, nas interesują tylko szybkie wybory, jak najszybsze. Więc teraz, kiedy PSL nie poparło rządu Belki i perspektywa szybkich wyborów rzeczywiście zagląda wszystkim w oczy sierpniowych, no to zaczyna się kombinowanie terminami: może przesunąć to na wrzesień, a może na 7 listopada — słyszałem taką datę, Socjaldemokracja Polska proponuje — już o lutym słyszałem, najróżniejsze kombinowanie terminami.
Ja proszę i apeluję: nie kombinujmy terminami wyborczymi, nie dopasowujmy terminów wyborczych do interesów tej czy innej partii, tylko przestrzegajmy Konstytucji, przestrzegajmy prawa. A Konstytucja mówi tak: powstaje rząd, to rządzi; nie ma rządu, trzeba przeprowadzać nowe, wcześniejsze wybory w takim terminie, w jakim to przewiduje Konstytucja. I trudno, jeśli to jest sierpień, pewnie, że to nie jest najlepszy czas, ale Konstytucji naciągać nie można, bo jak zaczniemy przeciągać do września, do października, to ktoś kiedyś przeciągnie to nie o miesiąc, dwa, tylko o pół roku, a następny przeciągnie o dwa lata i w ogóle przestaniemy być państwem prawa, państwem konstytucyjnym.
Sygnały Dnia — Czyli w razie czego PSL pogodziło się z datą 8 sierpnia, jeśli taka będzie data wyborów.
Janusz Wojciechowski — A jakież jest inne wyjście? Konstytucja jest tu nieubłagana. My rządu Marka Belki nie poprzemy, bo to jest rząd daleko różny od tego, jaki my chcielibyśmy w Polsce widzieć, i jeśli ten rząd nie uzyska większości, a nie słychać, żeby ktoś poza SLD i Unią Pracy chciał ten rząd poprzeć, no więc wcześniejsze wybory — i to sierpniowe — są absolutną koniecznością konstytucyjną. Tu się niczego innego nie wymyśli. Więc ja z pełnym szacunkiem podchodzę do pomysłów Prawa i Sprawiedliwości, ale tego się konstytucyjnie nie da wykonać.
Sygnały Dnia — Jeszcze jedna inicjatywa Prawa i Sprawiedliwości, mianowicie ustawa o lustracji majątkowej polityków i urzędników państwowych na kierowniczych stanowiskach. Nie dość, że będą musieli ujawniać swoje zasoby materialne, to także będą musieli poinformować, skąd mieli na to środki. Czy PSL poprze taki pomysł, taką inicjatywę?
Janusz Wojciechowski — Generalnie popieramy wszystkie inicjatywy. Zresztą sami również wnosimy inicjatywy, które zmierzają do większej jawności w polskim życiu publicznym. Prawo i Sprawiedliwość celuje w tych inicjatywach dotyczących jawności oświadczeń majątkowych funkcjonariuszy publicznych. Popieramy te inicjatywy. My ze swej strony walczymy o jawność skuteczniej już, bo na przykład jawność umów o zamówieniach publicznych jest wynikiem działań PSL, naszych inicjatyw. Walczymy o to, żeby umowy prywatyzacyjne były jawne, żeby była większa jawność w procedurach właśnie podejmowania różnych rozstrzygnięć dotyczących majątku państwowego. Więc w tym zakresie nasze działania są całkowicie zbieżne. Jawność jest sposobem na walkę z korupcją i w życiu publicznym tej jawności powinno być jak najwięcej, włącznie ze stanem majątkowym osób pełniących funkcje publiczne. Kto pełnił funkcję publiczną, powinien się umieć wytłumaczyć ze swojego majątku.
Sygnały Dnia — Czy także miałoby to dotyczyć małżonków tych osób, żon, mężów...?
Janusz Wojciechowski — Jeśli to ma być realna kontrola, rzeczywista, to, oczywiście, tak.
Sygnały Dnia — No i, oczywiście, za tym wszystkim idzie kara. Jak ktoś nie ujawni, to do trzech lat więzienia za przekroczenie terminu lub złożenie fałszywego oświadczenia. To za dużo, za mało, czy w sam raz?
Janusz Wojciechowski — To jest radykalny projekt, ale oczywiście, że wszystkie tego typu rozwiązania prawne muszą być obarczone sankcją, opatrzone sankcją, bo inaczej są nieskuteczne. Przypomnę, że jeszcze jako prezes NIK, wtedy, kiedy to była jedna z moich ostatnich kontroli jako prezesa NIK, która dotyczyła przestrzegania tzw. ustawy antykorupcyjnej, składania oświadczeń majątkowych przez osoby pełniąc funkcje publiczne (bo to rozwiązanie to nie jest takie całkowicie nowe rozwiązanie, to jest rozszerzenie tylko tego, co w zasadzie już jest) i jednym z postulatów po tamtej kontroli było właśnie wprowadzenie realnej egzekucji tego obowiązku. Bo problemem było to, że ustawa była, prawo było, tylko że to było fasadowe, martwe. Urzędnicy zobowiązani do składania oświadczeń nie składali ich, one nie były weryfikowane. No więc chodzi o to, żeby wprowadzić realne instrumenty kontroli i stanu majątkowego osób pełniących funkcje publiczne. Jest to zgodne z polskim interesem, z interesem publicznym.