Janusz S. oskarżony. Byłemu posłowi grozi 5 lat więzienia
Wraca sprawa byłego posła Janusza S., który w 2019 roku miał dopuścić się zniszczenia wyposażenia opolskiego urzędu wojewódzkiego, a także naruszyć nietykalność osobistą policjantów. Do Sądu Rejonowego w Opolu wpłynął akt oskarżenia.
O akcie oskarżenia przeciwko Januszowi S. poinformował prokurator Stanisław Bar, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Opolu. Byłemu politykowi zarzuca się m.in. zniszczenie mienia znajdującego się na terenie opolskiego urzędu wojewódzkiego. Prokuratura twierdzi też, że polityk naruszył nietykalność osobistą policjantów i miru domowego.
Sytuacja, której dotyczą zarzuty, miała miejsce 5 sierpnia 2019 roku. Janusz S. udał się tego dnia do biura przepustek urzędu wojewódzkiego w Opolu. Jeden z pracowników urzędu poprosił go, aby się wylegitymował. Wtedy dojść miało do awantury, w której efekcie zbita została szklana bariera znajdująca się w placówce.
- Ja zrobiłem rzecz słuszną. Obywatele powinni porozwalać te wasze barierki. Tu chodzi o wolność. Ja o wolną Polskę walczyłem, a nie o to, żeby urzędnik robił co zechce. Tu nigdy żadnych barierek nie było, bo nie są tu potrzebne - tłumaczył swoje zachowanie Janusz S., cytowany przez RMF FM.
Zobacz także: "Fakt" wraca do ułaskawienia pedofila przez Andrzeja Dudę. Adam Bielan: Chcieli wpłynąć na wynik wyborów
Na miejsce wezwana została policja, która wyprowadziła niezrzeszonego wówczas posła z urzędu. Dyrekcja placówki twierdzi, że koszt naprawy bariery wyniósł kilka tysięcy złotych.
- Tego nigdy nie było. Za Stalina tego nie było, za Hitlera tego nie było w tym urzędzie - to jest budynek, który Hitlera pamięta - wyjaśniał polityk, zasiadający w sejmowych ławach w latach 2015-2019.
Janusz S. oskarżony. Były poseł stanie przed sądem
Kilka dni po ekscesach w opolskim urzędzie Janusz S. postanowił zaprotestować przeciwko obowiązującej w Polsce ordynacji wyborczej.
Samorządowiec udał się w tym celu do opolskiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego, gdzie próbował okupować lokal. Stamtąd również ostatecznie został wyprowadzony przez funkcjonariuszy policji.
Janusz S. nie przyznaje się do stawianych mu zarzutów. Grozi mu do 5 lat więzienia.