Janusz Rewiński i Krzysztof Piasecki udzielają rad politykom
Monika Olejnik rozmawia z satyrykami - Januszem Rewińskim i Krzysztofem Piaseckim
Krzysztof Piasecki i Janusz Rewiński - najbardziej oczytani panowie w Polsce. Czy pani o książki chodzi czy bardziej o tytuły? Gazetowo, tygodnikowo. Rozumiem, jakoś trzeba by zaznaczyć, bo się ci prawdziwi czytelnicy obrażą. Ale pani wymieniła nazwiska w kolejności alfabetycznej, od imion. Tak, bo pomyślałam sobie, że pan może być zdenerwowany, że najpierw jest Janusz Rewiński, a potem Krzysztof Piasecki i stąd kolejność Krzysztof Piasecki i Janusz Rewiński. Bardzo dziękuję, a Janusz Rewiński mi tłumaczy, że to jest od imion alfabetycznie: J, K – Janusz, Krzysztof. Jednak będzie awantura, że tak było. Nie. Panowie, co panów najbardziej śmieszyło w ubiegłym roku? Proszę pani, ten fakt śmieszy mnie, że pani mnie zdołała tak jakoś sterroryzować, że ja w nowym roku wstałem o godzinie 6.00 i przyjechałem. Pani to codziennie robi, o 6.00 pani wstaje. Tak, o 6.10. Przeczytawszy już główne zdanie... Tak, już w nocy czytam, jeżdżę po drukarniach. To może jeszcze z redaktorami, którzy mają w głowie pomysły.
Redaktorzy wtedy śpią. Rozumiem. Proszę pani, ja się nie zastanawiałem, co najbardziej mnie rozśmieszyło w zeszłym roku. Może pan Piasecki już teraz miał czas, on powie pierwszy. A ja tak oczekiwałem puenty, co właśnie pana rozśmieszyło, panie Januszu, i nie mogłem się zastanowić, co mnie rozśmieszyło. Ja przyjechałem już wczoraj do Warszawy, żeby dzisiaj wziąć udział w tym programie. To już powiem pani, co mnie rozśmieszyło. Prywata jest dopuszczalna. Ponieważ my od pewnego czasu współpracujemy z bardzo ważnymi politykami, to znaczy szczególnie z jednym z rządzącej obecnie koalicji w sprawach społecznych. Jest taka fundacja „Równe szanse”, co roku od trzech lat jeździmy w lutym, teraz czwarty raz pojedziemy, ponieważ pan marszałek Borowski zamówił u nas pracę już w lutym. W sierpniu zadzwonił, czy mamy w lutym wolny termin. I teraz my się głęboko zastanowiliśmy, dlaczego to robimy. To tak mniej więcej, jak pani sterroryzowała nas tym telefonem, mówiąc, że panowie odmawiają i ja taki przestraszony, jak
grzeczne dziecko, już więcej nie mogłem odmówić. Dobrze, panowie, który z polityków panów najbardziej rozśmieszył? Właśnie może ja długo te myśli formułuję. Strasznie długo, program ma jedenaście minut, może mieć dwanaście. Pan Borowski nas rozśmieszył, że nas zaprosił. Nie ma żadnych cięć, jesteśmy na żywo. Bardzo mnie tym rozśmieszył, ponieważ właściwie władza, którą reprezentuje, nic dla nas nie zrobiła. Piasecki jest, proszę pani, wycinany z telewizji publicznej, ja jestem, proszę pani, wycinany - mieszkam przy najbardziej wyboistej ulicy na świecie i jednak dla władzy w dalszym ciągu pracuję. Czemu ma władza panu ulicę naprawiać, proszę pana. Trzeba samemu wziąć sprawy w swoje ręce, zebrać się z sąsiadami, piasku nakupić i zrobić drogę. Co pan chce, żeby panu wszystko zrobili. Jak do pana zadzwoniłam to powiedziałam: dzień dobry, tu sekretariat Lwa Rywina - była cisza w słuchawce. Tak, ponieważ już raz sekretariat dzwonił, wręczając mi zaproszenie na „Pianistę”, dlatego sobie pomyślałem: co to za seria?
”Pianista 2”. Może. Dobrze, to który z polityków? Jakoś strasznie ciężko... Rozśmieszył? Tak. Bo każdy może rozśmieszyć właściwie. Mnie też rozśmieszył pan prezydent, który udzielił pani wywiadu. Agnieszce Kublik też. Tak, w swojej kancelarii czuje się bardzo samotny, pomimo sześciuset urzędników. Widocznie to jest duże pomieszczenie. Jak można się czuć samotnie w kancelarii chyba najbardziej licznej, gdzie dla jednego człowieka pracuje... Proszę pana, bo oni nie siedzą w tym samym pokoju, co pan prezydent, tylko są pochowani w innych pokojach. A w tym może być duży, wysoki, widział pan jak spod klamki pan prezydent wychodzi często coś zaanonsować. Pan by się nie czuł samotny? Dobrze, że nie pod kluczem, proszę pana, tylko pod klamką, więc jest jakiś pozytyw. A samotność już po ludziach, też mówił poeta, czyli śpiewał dla ludzi. Jednak mamy bardziej oczytany... Proszę pani, czy można jakieś prywatne rzeczy dzisiaj załatwić? Ale znowu prywata? Nie, już było prywatnie, że podziękowali panowie panu marszałkowi
za to, że panów zaprosił do pracy społecznej... Do prowadzenia balu, ciężka harówa za darmo. Ale pan jest strasznie merkantylny, ciągle pan mówi o pieniądzach. Jak oglądam „Ale plama”, to pan wypomina, kto panu nie zapłacił pieniędzy. No kto, jedna instytucja raptem. Sprawa od jutra będzie w sądzie. Proszę pani, proszę mnie nie mylić tutaj... Bo pani położyła „Kulisy” i tu jest podobny do mnie jegomość - tylko, że w okularach i też się tak reaguje: Rewina gra Rywina. Właśnie, a co panowie sądzą o Lwie Rywinie i o tej sprawie? Bardzo dziękuję Rywinowi, że za pomocą zaproszenia zaprosił mnie na „Pianistę”, na którym - przypominam - jeszcze jesienią były najwyższe władze naszego kraju. Razem na premierze i mogli sobie na każdy temat porozmawiać, ale nie rozmawiali. Dobrze, czy według panów Polacy mają poczucie humoru, politycy mają poczucie humoru? Którzy politycy? Czy w ogóle polscy politycy mają poczucie humoru, tak chciała pani powiedzieć? Tak, polscy. Niektórzy mają. Którzy najbardziej? Którzy najbardziej
mają poczucie humoru? Ci, którzy się czują mocno u władzy, wtedy mają poczucie humoru, ponieważ siła jest spokojem. A czy zdarza się taka sytuacja, że po którymś z panów programu dzwonią politycy i mają pretensje. Nie, proszę pani, udają, że nie oglądają naszego programu. Tak, tak, udają, że nie oglądają, tylko jak się gdzieś przypadkiem otrzemy, mówią: a, widzieliśmy. A nie dostają panowie liścików ze sprostowaniami? Nie. Ale ja na przykład dostałem jakąś kartkę w Krakowie w kopercie posła Jana Marii i tam na początku były życzenia, a potem dość obelżywe wyrazy. Nie sądzę jednak, żeby to pan poseł wysyłał, tylko ktoś się podszył... Które z wydarzeń politycznych w ubiegłym roku było dla panów najbardziej absurdalne? Wydarzeń? Pani chce z nami mówić jak z politykami - dlaczego absurdalne. Wszystko było absurdalne, o czym mówiliśmy w swoich programach. Czy pani ogląda nasz program? Tak, oglądam. Co miesiąc są cztery programy. Tak, oglądam i lubię, jak panowie śpiewają. O, damy pani kiedyś w prezencie. Bo
dzisiaj było tak ślisko, że nie mogłem dojść do tego magazynu, w którym są te kompakty z piosenkami, ale przekażemy pani. Byliśmy pewni, że pani przekazaliśmy. Dobrze, jaką radę panowie mają dla premiera Leszka Millera? Miałbym taką radę, jeżeli pan Piasecki pozwoli. Proszę bardzo. W związku z tym, że jest taki problem, że ludzie będą głosować przeciwko Unii Europejskiej... ...głosując jakby przeciwko rządowi. ... głosując jakby przeciwko panu Millerowi, to może by pan premier podał się do dymisji czasowo, na pół roku, odbyłoby się wtedy to referendum, wtedy nie byłoby tego powodu, a później wróciłby do władzy wskutek nowych, krótkich... ...krótkotrwałych wyborów. Dobrze, a rada dla prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego? Żeby mi naprawił ulicę Malwową. To nie jest Warszawa tam, gdzie pan mieszka. Żeby wyzdrowiał, bo słyszałem, że jest chory. Rada dla Platformy Obywatelskiej? Jest taka partia? To nie jest partia, tylko Platforma. To jest pani Zyta Gilowska i ta reszta, tak. Żeby Donald Tusk przestał pracować
nad kalendarzem kaszubskim i został liderem tej partii, nas wziął jako rzeczników prasowych, żebyśmy wygrali w końcu wybory. Rada dla Prawa i Sprawiedliwości, przypominam, to są bracia Kaczyńscy, teraz właściwie już jeden brat. To już samo Prawo zostało. Tak, a gdzie jest Sprawiedliwość? Rada dla Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Żeby Sojusz Lewicy Demokratycznej zdecydował, czy łapówka to jest przekazanie oficjalne pieniędzy na konto, czy też wzięcie w łapę pod stołem. Rada dla PSL? Żeby przestali kupować terenowe samochody, bo wieś jest tak wpiórcona na nich za te samochody terenowe do Agencji Restrukturyzacji Rolnictwa, a chłopcy nie mają konia. Oni nie potrzebują rad, bo im idzie najlepiej ze wszystkich. Rada dla marszałka Borowskiego, panów przyjaciela. Żeby jeszcze raz wstawił się za nami u prezesa telewizji, za nami dwoma, żeby telewizja przestała nas szykanować. Rada dla Roberta Kwiatkowskiego. Żeby nie prosił dziennikarzy o pytania zanim udzieli wywiadu. A pan, Krzysztof Piasecki, co pan powie, jaka
rada? Jaka rada? Niech pan prezes przestanie oglądać telewizję publiczną. Rada dla Lwa Rywina. Lwie, nie bój się. Rada dla Adama Michnika? Panie Adamie, niech pan przestanie używać magnetofonów, bo to jest bardzo skomplikowane. Nie, jak można napisać w gazecie: dali mi magnetofon i uczyli mnie jak się go obsługuje, no naprawdę. I proszę nie pisać w „Gazecie”, że Rywin ma wędzarnię, bo to śmieszne. Dlaczego śmieszne? Każdy ma wędzarnię na Mazurach, bo tam biorą dwa patyki i mają wędzarnię. To tak jak kiedyś o prominentach się pisało, że saunę sobie wybudował. A sauna to jest piec i woda, i koniec. Albo pisali o piosenkarkach, że ma w Ameryce samochód z klimatyzacją. Tam wszyscy mają samochody z klimatyzacją. Rada dla Marka Barańskiego? Wróć, panie Marku, do „Nie”. Tak, tak. A dla Jerzego Urbana: wróć do „Trybuny”? Nie, nie - proszę kupować tylko takie dobre cygara jak zawsze. A rada dla Polaków? Polacy, śmiejcie się, bo nie wiadomo, czy ten świat nie skończy się za dwa tygodnie. To jest niewykluczone. A dla
Jolanty Kwaśniewskiej? O, doprawdy, nie śmiemy. Może najpierw na prezydenta Warszawy? Dla prezydenta Kwaśniewskiego? Panie prezydencie, bardzo proszę, żeby pan prezydent nas kiedyś zaprosił do swojego pałacu. Tak jak kiedyś to zrobił i potem już nie panował. My naprawdę jesteśmy bardzo grzeczni. No i rada dla prymasa Glempa. Księże prymasie, proszę mówić do pani Olejnik: jaka ty szczuplutka jesteś. Dziękuję bardzo. Zaśpiewają nam panowie coś na koniec? Zaśpiewać pani? Tak, tak, proszę szybciutko zaśpiewać. Dobrze się jeździ po gołoledzi... ...szczególnie samochodem nowej po ulicy Malwowej. Na ten nowy rok.