Janusz Piechociński: rzecznik rządu powinien mieć sterylne relacje z opozycją
Jak się "rzecznikuje" jednej stronie, to trzeba mieć sterylne relacje ze stroną opozycyjną - tak rezygnację rzeczniczki rządu Iwony Sulik ocenił wicepremier Janusz Piechociński (PSL). Podkreślił przy tym, że Sulik zbyt krótko była rzecznikiem, by oceniać jej pracę.
Premier Ewa Kopacz przyjęła dymisję Iwony Sulik z funkcji rzecznika rządu, a Adama Piechowicza ze stanowiska głównego doradcy Prezesa Rady Ministrów. Rezygnacja Sulik to reakcja na czwartkową publikację "Faktu", który napisał, że w 2014 r., pracując u ówczesnej marszałek sejmu Ewy Kopacz, prowadziła szkolenia z występów medialnych dla opozycji.
- Jak się rzecznikuje jednej stronie, to trzeba mieć sterylne relacje ze stroną opozycyjną, więc łatwo przewidzieć, że po ujawnieniu tego faktu, należy się spodziewać takiego wydarzenia (dymisji) - powiedział Piechociński dziennikarzom. Zaznaczył przy tym, że w warunkach rosnących napięć, "aktywizowanych z powodów polityczno-partyjnych kampanią prezydencką i parlamentarną", trudniej będzie o "dobrą politykę informacyjną". - Jeśli są napięcia, jeśli partnerzy debaty publicznej się nie oszczędzają, a widać wyraźnie, że debata się zaostrza, to kto nie byłby rzecznikiem czy partii czy rządu, czy parlamentu, to poprzeczka wymagań gwałtownie rośnie. Zobaczymy kogo na jednego z najbliższych współpracowników desygnuje pani premier - dodał wicepremier.
Pytany o ocenę pracy Sulik, Piechociński podkreślił, że to "znana i ceniona dziennikarka". Jego zdaniem jednak, była już rzeczniczka rządu zbyt krótko pełniła swoją funkcję, by "poddawać ją ocenie profesjonalnego rzecznikowania".
"Fakt" napisał w czwartek, że Iwona Sulik w 2014 r., pracując w gabinecie marszałek sejmu Ewy Kopacz, prowadziła szkolenia z występów medialnych dla opozycji. "Osobiście szkoliła m.in. posła Przemysława Wiplera. Szkolenia dla polityków opozycji organizował inny doradca Kopacz! To Adam Piechowicz zatrudniony wówczas jako jej asystent" - napisał dziennik.