Janusz Palikot: Ewa Kopacz nie mówi prawdy
Jeszcze dziś minister sprawiedliwości Jarosław Gowin przedstawi na wniosek klubu PiS informację rządu w sprawie działań podjętych po katastrofie smoleńskiej. Po tym, jak okazało się, że ciało Anny Walentynowicz zamieniono z innym, rozpętała się burza wokół procedur i stanowiska polskich ministrów po katastrofie smoleńskiej.
Janusz Palikot w TVN24 powiedział, że nie Jarosław Gowin, ale była minister zdrowia Ewa Kopacz powinna jego zdaniem wystąpić w sejmie z informacją o tym, jak naprawdę wyglądało identyfikowanie ciał ofiar katastrofy smoleńskiej. - Ona oczywiście nie mówiła wtedy prawdy. Zabrnęła w pewien rodzaj kłamstwa, z którego teraz nie potrafi wyjść - ocenił poseł.
PiS chce się dowiedzieć od ministra sprawiedliwości m.in. tego, kto podjął decyzję, że trumny z ciałami ofiar nie mogą być otwarte po przywiezieniu ich do Polski oraz kto podjął decyzję, że przyczyny katastrofy smoleńskiej będą badane na podstawie "konwencji chicagowskiej", a nie umowy z 1993 roku zawartej między Polską a Rosją.
"Wszystko sprawdzane jest kilka razy, by uniknąć pomyłek"
Tuż po katastrofie rządowego samolotu w Smoleńsku, Ewa Kopacz tłumaczyła, że ciała są transportowane po tym, jak są już zakończone procedury identyfikacyjne i formalne, łącznie z wydaniem aktu zgonu. Minister zaznaczyła wówczas, że wszystko sprawdzane jest kilka razy, tak by uniknąć ewentualnych pomyłek. - To jest procedura, której nie będziemy przyspieszać - mówiła Kopacz.
Kto mówił o zakazie otwierania trumien?
W maju 2010 roku "Gazeta Polska" pytała ministra Arabskiego, czy prawdą jest, że jeszcze nie wszystkie ciała są w Moskwie. Odpowiedział, że wszystko jest w porządku, że on w pełni ufa prowadzącym śledztwo Rosjanom, a Polacy nie mogą prowadzić postępowania, bo tak przewiduje konwencja chicagowska. Mówił, że trumny będą plombowane w Moskwie i nie można ich w Polsce otwierać, bo takie jest rosyjskie prawo.
Ewa Kopacz na uwagę dziennikarzy, że rodzina Krzysztofa Putry mówiła, że to od niej usłyszała informację o zakazie otwierania trumien, powiedziała niedawno: powiem szczerze, że jestem w stanie skonfrontować każdą taką wypowiedź, nie jestem w stanie dzisiaj przekazać każdej informacji, którą tam mówiłam, w tej szczególnej sytuacji, która tam była.
- Rosyjscy lekarze dali nam fartuchy i rękawice. Powiedzieli, byśmy robili swoje. A oni będą nam pomagać, jak tylko będą mogli najlepiej - relacjonowała to, co się działo w pierwszych dniach, ówczesna minister zdrowia Ewa Kopacz. Osoby, które w 2010 mówiły, że brały udział w identyfikacji, a wręcz "składały ciała do trumien", teraz się z tego wycofują. Ewa Kopacz obecnie też bagatelizuje swoją rolę i przekonuje, że w była Rosji, aby opiekować się" rodzinami ofiar.
22 kwietnia mówiła, że trwa procedura zamykania trumien i nie ma ani jednej pomyłki.
26 sierpnia 2010 roku, ówczesna minister zdrowia mówiła: nasi lekarze, medycy sądowi, byli powołani jako biegli przy identyfikacji zwłok, potem było układanie zwłok do trumny. Moment zamykania trumny też został uwieczniony przez naszego technika z polskiej prokuratury wojskowej. Byłam przy tym.
Z kolei już 26 września 2012 tłumaczy, że ani ona ani polscy specjaliści nie byli przy składaniu ciał do trumien. Kopacz pytana przez dziennikarzy w sejmie, czy potwierdza swoje słowa z jednego z wywiadów prasowych, że była przy zamykaniu wszystkich trumien ofiar katastrofy smoleńskiej, powiedziała, że nie była przy identyfikacji Anny Walentynowicz, a identyfikacji ciała dokonywała rodzina.
Minister do tej pory cały czas z uznaniem mówiła o pracy rosyjskich specjalistów. - Nie było ani jednej pomyłki. Wszystko się zgadza. Nasi eksperci są pełni podziwu dla pracy tutejszego zakładu medycyny sądowej. Pracowali po kilkanaście godzin na dobę - oświadczyła po katastrofie.
Kopacz poinformowała, że ze strony rosyjskiej w czynnościach identyfikacyjnych uczestniczyło kilkadziesiąt osób, a ze strony polskiej - około 15 osób.
Większość ofiar została zidentyfikowana i sprowadzona do Polski w pierwszym tygodniu po katastrofie.
Janusz Palikot apeluje, by pani Kopacz miała odwagę wystąpić i powiedzieć jak było, bo ona wie, jak było.