Janina Paradowska: wielka porażka Janusza Palikota
Już od dawna kolejne sondaże nie przynoszą żadnych zasadniczych zmian w naszej polityce, nie pokazują, by komuś groził szybki awans czy efektowny upadek. Tak jakby różne zdarzenia, widmo kryzysu, rosnące ciągle bezrobocie, gorące debaty polityczne nie robiły prawie na nikim większego wrażenia, a przynajmniej takiego, który w sposób zasadniczy zmienia polityczne preferencje. Stabilizacja - to określenie wypada przytaczać najczęściej, bo w istocie wydarzeń niby moc, a tak naprawdę niewiele się dzieje.
22.03.2013 | aktual.: 22.03.2013 16:45
Jednodniowe zdarzenia, demonstracje, czy nawet dłuższe akcje, jak choćby nieudana próba konstruktywnego wotum nieufności dla rządu, nie dają bezpośrednich profitów. PiS prawie zrównało się z Platformą i taki stan utrzymuje się od kilu miesięcy, trzecie pewne miejsce, nawet coraz pewniejsze zajmuje SLD, a projekt Janusz Palikota pogrąża się sukcesywnie w politycznym niebycie. Jeszcze z przyzwyczajenia mówimy, że to coś nowego, coś bardziej świeżego, ale najwyraźniej mało kto ten powab świeżości dostrzega. Janusz Piechociński jako nowy prezes PSL dobrze rozpoczął, obudził pewne nadzieje, ale wydaje się je topić w nadmiarze dyskusji bez wyraźnych konkluzji i nie do końca jasnych próbach aliansu po prawej stronie sceny politycznej, choćby z PJN. W każdym razie te działania ludowców na razie nie wzmacniają. Nowych trendów w polityce, w partyjnych preferencjach po prostu nie widać.
Podobnie rzecz się ma z notowaniami premiera, rządu (słabymi) czy prezydenta (bardzo dobrymi). Kształtują się one od miesięcy i to w różnych sondażach mniej więcej na tym samym poziomie, podobnie jak katastrofalnie niskie oceny sejmu. I w tej wyczekującej stabilizacji roku bez wyborów nie byłoby może nic specjalnie zaskakującego, ale przecież kilka tygodni temu wydawało się, że oto mamy wreszcie prawdziwe wejście smoka. Powrót do czynnej polityki Aleksandra Kwaśniewskiego mógł być przecież wydarzeniem jeśli nie przewracającym, to przynajmniej mocno naruszającym polityczne status quo. I to w różne strony - centrolewicowa formacja pod kierunkiem polityka, który jako jeden z nielicznych zachował autorytet i zdaniem wielu duży potencjał polityczny, mogła znacznie osłabić PO, zwłaszcza po przejściach z głosowaniem nad związkami partnerskimi, mogła też osłabić partię Leszka Millera, bo jednak dla lewicy Kwaśniewski to polityk ważny. Przynajmniej tak się wydawało i być może tylko się wydawało.
W tym sondażu dla WP.PL bloku Europa Plus wprawdzie się nie notuje, ale pozycję nowego, czy też dopiero co projektowanego bytu (tak naprawdę nikt nic nie wie dokładnie o stanie organizacyjnym tego przedsięwzięcia) wyznacza pozycja SLD. I jak się okazuje SLD trzyma się mocno, nie notuje żadnych ubytków, co więcej wydaje się być ugrupowaniem mocniej scementowanym, atrakcyjniejszym. Inne sondaże pokazują zaś, że Miller Kwaśniewskiego zdecydowanie dystansuje i SLD cieszy się zdecydowanie większym poparciem niż Europa Plus. Czy więc urok byłego prezydenta zdecydowanie przeceniano, czy też cały ciąg błędów, jakie popełniono szykując nową inicjatywę i przedstawiając ją publicznie wskazuje jedynie na trudności okresu wzrostu i dalej już będzie lepiej? Otóż wydaje się, że lepiej może nie być.
Leszek Miller broni się skutecznie przed zaplątaniem w tę niejasną inicjatywę i Ruch Palikota pozostaje jedynym zapleczem Kwaśniewskiego, bowiem żadne inne środowisko polityczne czy społeczne nie poparło Europy Plus. Nawet bliskie Kwaśniewskiemu Stowarzyszenie Ordynacka odmówiło wskazując, że grupuje ludzi z bardzo różnych politycznych kierunków i wszystkich działających politycznie jednakowo wspiera. Kongres Kobiet, z którym porozumienia miał szukać Ryszard Kalisz też deklaruje się bardziej ponadpartyjnie, lista ludzi z autentycznym dorobkiem politycznym, którzy mieli wejść w krąg Europy Plus nadzwyczajnie szybko się wykruszyła.
Kruszy się też sukcesywnie Ruch Palikota. Polityczne kuluary plotkują, kto i kiedy z klubu sejmowego tej partii odejdzie, a nawet jeśli ostatecznie odejdzie niewielu to widać, że energii tam już nie ma. Przygoda z odwoływaniem Wandy Nowickiej podcięła skrzydła Palikotowi i jego drużynie. Miał być wielki sukces, może nawet obalone całe Prezydium Sejmu, a kończy się, przynajmniej na razie, wielką porażką i bezładnym poszukiwaniem jakiegoś celu. Widać wyraźnie, że partia ta nie ma nic do zaproponowania, nawet ostry antyklerykalizm przytępiony został przez to wszystko, co dzieje się w Kościele po wyborze papieża Franciszka, czyli przez nadzieję na zmiany, na mniej ostentacyjnego bogactwa, wywyższenia i politykowania, a więcej zainteresowania człowiekiem. Palikot przestał być już awangardą, spowszedniał, a zgłoszony ostatnio postulat dopuszczenia do głosowania 16-latków jest dość desperacką próbą odwołania się do tych, wśród których jego happeningi mogą mieć jeszcze jakieś wzięcie. Tak więc w polityce coś się
jednak zmienia, nawet jeśli sondaże zmieniają się w niewielkim stopniu albo wcale.
Janina Paradowska specjalnie dla Wirtualnej Polski