PolitykaJanina Paradowska: PO nie jest już zdolna do wygrywania?

Janina Paradowska: PO nie jest już zdolna do wygrywania?

Rewolucja dokonała się już miesiąc, dwa temu, kiedy PiS coraz wyraźniej zaczęło wyprzedzać w sondażach PO, w sierpniu ten proces bardzo przyspieszył i obecnie PiS tylko utrwala swoją pozycję, a PO swojej nie odbudowuje.

Janina Paradowska: PO nie jest już zdolna do wygrywania?
Źródło zdjęć: © Polityka

04.09.2013 | aktual.: 07.09.2013 17:09

Na trzeciej pozycji niezagrożony SLD, co w zestawieniu ze spadającymi notowaniami Ruchu Palikota pokazuje, że ci którzy oszołomieni świeżością polityczną szefa Ruchu dali mu się zbyt szybko uwieść, nie mieli racji. Najwyraźniej wyborca ceni nie tylko efektowność działań, zmieniającą się zbyt często w efekciarstwo, ale solidność i przewidywalność. "Firma Leszek Miller" ma zaletę stabilności, przewidywalności i spokoju. Czy te 15 do 16 proc., które dostaje regularnie w sondażach to już sufit, którego nie przebije? Zobaczymy. W każdym razie dziś Miller ma najsolidniejszą zaliczkę na współrządzenie i to nie w charakterze przystawki, ale partnera.

Notowania ludowców nie są wprawdzie dramatycznie złe i ciągle panuje przekonanie, że w realnych wyborach spiszą się jeszcze lepiej, ciągle są jednak na progu, albo tylko trochę powyżej, mimo to jednak właśnie Miller może być i kto wie, czy nie będzie, głównym koalicjantem. Oczywiście, o ile nie spełni się marzenie Jarosława Kaczyńskiego o samodzielnym rządzeniu. Dotychczas takie marzenia nikomu się nie spełniły.

Niemniej wysokie poparcie dla PiS, nawet jeśli ta partia pozostanie w opozycji, może wprowadzić w kłopoty każdą rządzącą koalicję. Jest bowiem jeszcze senat, o którym często zapominamy. Wysokie poparcie dla PiS przy wyborach do senatu praktycznie większościowych, może sprawić, że to ugrupowanie zdobędzie większość mandatów w drugiej izbie i stanie się hamulcowym. Nie będzie miało sił, by politykę rządzących torpedować, ale wystarczającą siłę, aby ją utrudniać. Warto więc na kolejne sondaże patrzeć także pod tym kątem.

Sondaż dla WP.PL przeprowadzony na początku września powinien już "skonsumować", przynajmniej częściowo, wybory szefa Platformy, a także początek perypetii z posłem Jarosławem Gowinem. Potwierdzałyby się więc obserwacje z czasów dziwacznej kampanii w PO, że bardziej ona partii zaszkodzi, niż pomoże. Na razie jednak zbytnio nie zaszkodziła, choć Gowin robił wiele, aby właśnie szkodzić. I robić to będzie nadal.

Teraz jednak ruch jest po stronie premiera. Potwierdził swoje przywództwo i czekamy na ciąg dalszy, bo jest dość oczywiste, że Platforma bez Tuska traci zbyt wiele i nie będzie zdolna do wygrywania. Tusk jest ciągle specjalistą od wygrywania kampanii. Problem, w jakim stopniu premier jest w stanie odbudować swoją polityczną pozycję i zaufanie do siebie jest tu kwestią zasadniczą. Nieco lepsze, na razie wskaźniki gospodarcze, mogą dawać mu nieco optymizmu, ale to ciągle dopiero początki. Na dodatek, jak słusznie zauważa prof. Janusz Czapiński, Polacy sprywatyzowali sukces, a uspołecznili niepowodzenia. Tak więc nawet poprawa gospodarczej koniunktury, nie musi skutkować wzrostem zaufania do polityki rządu, chociaż to ona jest z pewnością jednym z czynników sprawczych coraz wyraźnej widocznej poprawy, o której premier może ze zbytnim jednak optymizmem mówił na krynickim Forum Gospodarczym.

W partyjnych sferach poruszenie mamy głównie w Ruchu Palikota, bo lider doszedł jednak do wniosku, że nie ma co czekać na dalsze spadki sondażowej i przystąpił do dość dziwnego kontrnatarcia - jego partia zmieni nazwę, statut i program. Pierwotnie, wedle uporczywych pogłosek, miała się nazywać Europa Plus, ale jednak liczba bytów politycznych o tej nazwie byłaby już tak wielka, że wyborca straciłby zainteresowanie którymkolwiek. Kongres RP ma się odbyć w początkach października i wydaje się, że do tego czasu rodzić się będą jakieś nowe scenariusze, a na razie mieliśmy po raz kolejny do czynienia z prezentacją pomysłu, za którym nie stoi nikt i nic. A raczej stoi jedno - przeświadczenie lidera, uświadomione sobie dość późno, że dotychczasowa antyklerykalna i pronarkotykowa formuła wyczerpała się, ale także została zmarnowana, co sprawiło, że Ruch utknął w bezruchu.

Zresztą zauważyć warto, że wprawdzie Gowin niby w kampanii w Platformie przyspieszył, ale też stanął. Wyraźnie grał na wyrzucenie z partii lub wystąpienie z niej, potem ogłosił jakieś "samozawieszenie", ale nawet pisma o woli zawieszenia się nie nadesłał. Przed nami jednak bardziej znaczące próby, bo jednak wakacje były jednak okresem oddechu od polityki. Protesty Solidarności, protesty Radia Maryja i PiS, wybory senackie na Podkarpaciu i referendum w Warszawie powinny być mocniejszymi politycznymi bodźcami.

Janina Paradowska specjalnie dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)