PolskaJanik: przeciwko Ocipce nie toczy się żadne postępowanie karne

Janik: przeciwko Ocipce nie toczy się żadne postępowanie karne

Minister spraw wewnętrznych i administracji
Krzysztof Janik powiedział, że zanim zatrudnił szefa swojego
gabinetu politycznego Janusza Ocipkę, pytał o uczciwość jego
interesów "odpowiednie służby". "Przeciwko niemu nie toczyło się i
nie toczy żadne postępowanie karne" - zapewnił w
porannej rozmowie w radiowej "Trójce".

"Jak rozumiem, gdyby tam zostało dokonane jakieś przestępstwo, to pewnie mielibyśmy i postępowanie, i wyrok sądu, i wtedy by w ogóle nie było o czy mówić. Zapytałem - jeszcze raz podkreślam - wszystkie służby, które prowadzą działania w związku z popełnionymi przestępstwami i otrzymałem informację, że przeciwko panu Ocipce nie toczyło się i nie toczy żadne postępowanie" - zapewnił minister.

Wtorkowa "Rzeczpospolita" podała, że dyrektor gabinetu politycznego ministra przed kilku laty był współwłaścicielem firm, które handlowały węglem i do tej pory są winne ponad 1 mln zł państwowym przedsiębiorstwom. Jak napisano w dzienniku, minister "musiał wiedzieć o niejasnych interesach spółek Ocipki, ponieważ w latach 1994-95 zasiadał w radzie nadzorczej jednej z nich". Dziennik zarzucił też Ocipce, że złamał ustawę antykorupcyjną, łącząc przez kilka miesięcy stanowisko doradcy ministra z pracą w zarządach spółek.

Ludzie mają różne doświadczenia biznesowe - powiedział Janik, komentując opisane przez "Rzeczpospolitą" niejasne interesy spółek zakładanych przez Ocipkę i jego wspólników. - W Polsce co roku upada kilkaset tysięcy firm. Dlatego że nie trafiły w rynek, dlatego że popełniły błędy, że zostały oszukane. Myślę, że to, iż ktoś pracował w jednej, drugiej, trzeciej firmie, które zajmowały się różnymi rzeczami, to zaraz nie powód do tego, by dokonywać jego oceny w sposób jednoznaczny - przekonywał.

Zapowiedział jednocześnie, że będzie bronił "takich ludzi, którzy są w jakiś sposób stawiani w niejasnym świetle", ponieważ - jak wyjaśnił, ma świadomość, "że tego rodzaju teksty w gazetach potrafią zabić człowieka". "Ja sobie to wszystko posprawdzam" - dodał. Zaznaczył też, że Ocipka jest jego współpracownikiem od półtora miesiąca. "Dlatego bardzo proszę nie przenosić na mnie odpowiedzialności politycznej za to, co robił on 10 czy 12 lat temu" - powiedział.

Z kolei w "Sygnałach Dnia" Janik odniósł się do zarzutu "Rzeczpospolitej", że Ocipka złamał ustawę antykorupcyjną, pracując od stycznia do maja w MSWiA jako doradca ministra i równolegle - w zarządach swoich spółek. Ocipka od stycznia 2003 roku pracował na pół etatu w resorcie jako doradca do spraw ekonomicznych i samorządowych, a od półtora miesiąca pełni obowiązki dyrektora gabinetu politycznego Janika.

"Pan Janusz Ocipka był zatrudniony na część etatu, otrzymywał około 1100 zł wynagrodzenia przez kilka miesięcy, w okresie wyborów samorządowych. Ja nie mogę oczekiwać, że taki nieurzędnik, podkreślam - członek gabinetu - zrezygnuje ze źródeł dochodu, bo w każdej chwili może z tego gabinetu odejść" - wyjaśnił Janik.

Przyznał, że rzeczywiście 10 lat temu był członkiem rady nadzorczej jednej ze spółek Ocipki (Ciech-Bud, która w 1995 roku zmieniła nazwę na Agro-invest), ale nie widzi nic nagannego w zatrudnianiu Ocipki dzisiaj.

"Ja jestem także członkiem rady fundacji "Teraz Polska", członkiem rady fundacji "Semper Polonia", ja tam mam mnóstwo znajomych, mnóstwo współpracowników. Część z nich chętnie widziałbym jako moich współpracowników resortowych, no, ale nie mogę im dać takich warunków, jakie tam mają" - ubolewał.

Powiedział, że nie pamięta, czy zasiadając ówcześnie w radzie nadzorczej pobierał wynagrodzenie.

"Zdaje się, że pobierałem. Ja mam PIT-y z '93-4 roku, '92 roku - nie wyrzucam tych dokumentów. Z przyjemnością je udostępnię. Pewnie jakieś tam parę tysięcy zł, przez rok pobytu w tej radzie wziąłem" - wyjaśnił.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)