Janik: nie rozumiem Borowskiego
Lewica powinna mieć wspólnego kandydata na prezydenta. Kandydując, Borowski popełnia błąd. Jeśli jego celem jest zdobycie dziesięciu procent w wyborach, to szkoda, bo to będą głosy zmarnowane. Włodzimierz Cimoszewicz ma większe szanse i może te wybory wygrać - powiedział Krzysztof Janik w "Poranku w radiu TOK FM".
24.03.2005 | aktual.: 24.03.2005 14:55
[
- Krzysztof Janik(3,99 MB) ]( http://i.wp.pl/a/f/mp3/8385/1janik2403.mp3 )
Katarzyna Kolenda-Zaleska: Człowiek, o którym się mówi, że sprowokował Starachowice bis. Czy pan ostrzegał pana Edwarda Brzostowskiego przed aresztowaniem przez CBŚ?
Krzysztof Janik: No, ja już się z tego tłumaczyłem kilka razy i jeszcze raz powtórzę, że nie ostrzegałem, nie wiedziałem, że zostanie zatrzymany tego dnia, aczkolwiek muszę powiedzieć i to też mówiłem, że znam go długie lata, wiedziałem o jego kłopotach z prawem, gospodarczych, tam jakaś faktura zawyżona, takie rzeczy i nie mam żadnych wątpliwości i pewnie mu nawet to mówiłem prosto w oczy, że to wcześniej, czy później się skończy w prokuraturze.
Katarzyna Kolenda-Zaleska: No właśnie, bo pan Edward Brzostowski, to, według informacji, które dochodzą z pana okręgu wyborczego, to był taki miejscowy kacyk, który wszystko mógł, był bardzo bogaty, rządził tym okręgiem.
Krzysztof Janik: Otóż ja zaprotestuję przeciwko słowie "kacyk". To jest człowiek bogaty wewnętrznie.
Katarzyna Kolenda-Zaleska: I zewnętrznie.
Krzysztof Janik: Zewnętrznie też, z bardzo takim życiorysem, który dla wielu ludzi był powodem do dumy, bo to był autor wielkiego kombinatu Iglopol.
Katarzyna Kolenda-Zaleska: Który teraz wie pan, jak wygląda?
Krzysztof Janik: Który upadł jak wszystkie kombinaty rolne. Natomiast on rzeczywiście dla tej Dębicy dużo zrobił. Wtedy z takiego zapyziałego, galicyjskiego miasteczka, w latach 70. i 80. ta Dębica stała się taką bardzo sympatyczną mini metropolią, więc ma swoje zasługi.
Katarzyna Kolenda-Zaleska: Ale czy ktoś to wszystko robił zgodnie z prawem, bo teraz są wątpliwości, sam pan mówi, że są pewne wątpliwości. Czy wykorzystując układy polityczne i znajomość np., z posłami?
Krzysztof Janik: Nie, to, co robił w latach 70. i 80. to nie wiem, myślę, że wtedy takie były czasy, że stosowanie dzisiejszego prawa do tamtych czasów to jest bardzo kłopotliwe.
Katarzyna Kolenda-Zaleska: Ja mówię o tamtym prawie, bez względu na to, jakie ono było to trzeba go było przestrzegać.
Krzysztof Janik: Wie pani, to były czasy, w których każdy, kto miał jakieś tam układy w Warszawie miał dostęp do żywności. Pani tego nie pamięta, ale ja to pamiętam dobrze, i kartki, i....Ja sam też chodziłem o trzeciej w nocy stać w kolejce po mięso.
Katarzyna Kolenda-Zaleska: Moja mama też chodziła stać, pamiętam to dokładnie.
Krzysztof Janik: No wie pani, ja też chodziłem, więc jesteśmy kwita w tym samym mieście, zdaje się, bo w Krakowie. A to był człowiek, który miał dostęp do mięsa.
Katarzyna Kolenda-Zaleska: On na pewno nie stał w kolejkach po kartki.
Krzysztof Janik: Nie stał i jego wpływowi przyjaciele pewnie też nie. W związku, z czym no to była taka gospodarka woluntarystyczna. Premier mówił....
Katarzyna Kolenda-Zaleska: No właśnie, ale teraz? Pan się z nim kontaktował, dobrze pan go zna.
Krzysztof Janik: Tak, tak, ja nawet powiem, że bardzo dobrze. On prowadził różne biznesy. Zdaje się, że specjalnego szczęścia nie miał w tych biznesach. Wikłał się w różne kłopoty. Ja poznałem sprawę tak nietypowo. Otóż była taka spółka, córka Orlenu, Tangpol. Gdzieś wiosną 2001 zamknięto kierownictwo tej spółki, a do mnie jako do posła setki ludzi pisało, prosiło o poręczenie, żeby ich wypuścić.
Katarzyna Kolenda-Zaleska: No i co pan zrobił?
Krzysztof Janik: W tej sprawie nie zrobiłem nic. Nie zrobiłem nic, bo po prostu mam taką zasadę, że nie ingeruje, nie wtrącam się w sprawy dotyczące wymiaru sprawiedliwości. Mogę ingerować, mógłbym poręczyć za kogoś, kogo bym znał osobiście, natomiast tych panów nie znałem. I w jednym z tych wątków, w którymś z tych pism, próśb, w którejś z rozmów mówiono mi, że tam Brzostowski jest zamieszany. No to zapytałem o to wprost.
Katarzyna Kolenda-Zaleska: Ale to już przed aresztowaniem?
Krzysztof Janik: Nie, moim zdaniem to było jeszcze przed wyborami w 2001 roku. On kandydował na posła, już z innego okręgu, bo Dębica była przez całe lata w moim okręgu.
Katarzyna Kolenda-Zaleska: No i co on panu odpowiedział?
Krzysztof Janik: Tak wiesz, robiłem tam jakieś...
Katarzyna Kolenda-Zaleska: Przekręty.
Krzysztof Janik: Nie, remont jakiejś stacji benzynowej. Tam jakąś fakturę wystawiłem i ją kwestionują. Szczerze pani powiem, że jak znam polskie życie gospodarcze to nie był tam jakiś jeden pojedynczy przypadek.
Katarzyna Kolenda-Zaleska: Mówi pan o tym tak trochę beztrosko, że to nie był taki pojedynczy przypadek, że jakąś fakturkę sobie zawyżył, jakby dając przyzwolenie na te jego drobne takie kanty, a od tego się właśnie wszystko zaczyna.
Krzysztof Janik: Pani redaktor, nie. Otóż mianowicie, jeśli jest rzecz w prokuraturze. Jeśli wymiar sprawiedliwości prowadzi postępowanie, to rola moja, pani, kogokolwiek jest żadna.
Katarzyna Kolenda-Zaleska: Nie, no dobrze, ale ja nie o tym mówię, panie pośle.
Krzysztof Janik: Natomiast człowiek został zatrzymany, przesłuchany, zwolniony. Rozumiem, że jeżeli byłoby to jakieś przestępstwo to by został aresztowany, nałożono na niego jakieś sankcje, natomiast nic takiego się nie stało.
Katarzyna Kolenda-Zaleska: Pan po raz pierwszy wczoraj się pokazał z Józefem Oleksym wspólnie. Czy konflikt między panami został zażegnany?
Krzysztof Janik: Nieprawda, nie po raz pierwszy. Państwo szukacie sensacji. My się w partii normalnie, zwyczajnie spieramy o różne rzeczy, w tym o model tej partii, o kształt najbliższych list wyborczych. Spieramy się o to, jak odejść, czy inaczej, jak zapobiec w przyszłości takim dewiacjom, jakie w Sojuszu miały miejsce.
Katarzyna Kolenda-Zaleska: A ma pan pretensje do Marka Belki? Zawiódł się pan na nim?
Krzysztof Janik: Nie mam. Ja stawiam taką hipotezę roboczą, że oto po piętnastu latach III RP być może jest kolejna szansa na przełamanie starych podziałów.
Katarzyna Kolenda-Zaleska: Kibicuje pan temu?
Krzysztof Janik: Ja pani powiem, socjalliberałowie są w każdym społeczeństwie, tak się złożyło, ze byli w SLD, ale, moim zdaniem, także w Unii Wolności. Różniło ich tylko pochodzenie, tak to nazwijmy. Jeżeli dziś oni stworzą taką partię, to emocje miną, w przyszłości to może być poważny partner lewicy. I to nie jest kwestia kibicowania. I to nie jest kwestia kibicowania. Ja uważam, że to może być pożyteczne dla Polski. I to jest moja konkurencja polityczna, moi przeciwnicy polityczni, ale nie wrogowie. W wielu sprawach być może będziemy razem głosować. Bo jeżeli to będzie partia rzeczywiście centrum, to centrum politycznie rzecz biorąc, to jest partia wolności, absolutyzująca wolność. Więc myślę, że, na przykład, w sprawach światopoglądowych, w kilku innych może być naszym partnerem.
Katarzyna Kolenda-Zaleska: A Marek Borowski może być nadal partnerem? 10 kwietnia ogłasza, że będzie kandydował na prezydenta. To trochę burzy plan wspólnego kandydata na lewicy?
Krzysztof Janik: Moim zdaniem, burzy. Ja nie rozumiem Borowskiego. Jeśli jego celem jest zdobycie tych dziesięciu procent w wyborach, to szkoda, bo to będą głosy zmarnowane.
Katarzyna Kolenda-Zaleska: Popełnił błąd?
Krzysztof Janik: Moim zdaniem, robi błąd. Ale nie chcę się znowu tak wypowiadać, bo już on mnie recenzował kilka razy, zawsze mi szkodząc, więc nie chciałbym ja jego recenzować, żeby jemu zaszkodzić. Ale moim zdaniem jest to błąd. Powinniśmy mieć wspólnego kandydata na prezydenta.
Katarzyna Kolenda-Zaleska: Włodzimierza Cimoszewicza?
Krzysztof Janik: Myślę, że Włodek ma większe szanse. Mówię to otwarcie, myślę, że ma większe szanse. I, mało tego, w moim przekonaniu, ma szansę, i tu powiem coś, co zmrozi wszystkich, wygrać te wybory.
Katarzyna Kolenda-Zaleska: A kiedy pan będzie przesłuchiwany, w sprawie Brzostowskiego?
Krzysztof Janik: Nic nie wiem.
Katarzyna Kolenda-Zaleska: Czyli święta spokojnie, nie będzie pan skierowany do aresztu.
Krzysztof Janik: Mam nadzieję, że będę mógł zrobić wszystko to, co się na Święta Wielkanocne robi.
Katarzyna Kolenda-Zaleska: A co pan robi?
Krzysztof Janik: No jak to, co? Gotuję jajka, maluję, wie pani, huk roboty.