Janik: "Dobra zmiana w sądownictwie nie odpuszcza. Bruksela też nie" (Opinia)
Komisja Europejska wszczęła kolejne postępowanie w sprawie naruszenia przez Polskę prawa Unii Europejskiej. Tym razem chodzi o kwestię przyjętego modelu odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów. Nie ma co się dziwić - jedne nielegalne działania obecnej władzy rodzą kolejne, a Unia nie może tego biernie obserwować.
03.04.2019 | aktual.: 03.04.2019 17:12
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Od niedawna postępowaniami dyscyplinarnymi wobec sędziów zajmuje się Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego.
To zabawne, że dyscyplinować sędziów za najróżniejsze - często domniemane przewinienia - mają osoby, które same sędziami nie są. Zostały przecież powołane w wadliwej procedurze. Przede wszystkim były rekomendowane przez organ, który nie jest Krajową Radą Sądownictwa, bo część jego członków została wybrana wbrew Konstytucji przez parlament a nie samych sędziów.
Pogaduszki przy kawie i ciasteczkach?
Kilka dni temu Wojciech Hermeliński (były sędzia Trybunału Konstytucyjnego i przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej) stwierdził, że nie może uznać za legalnych sędziów wybranych w procedurze, w której uczestniczyła nowa KRS. To w zasadzie oczywiste, ale zawsze to ważne, gdy ktoś mówi to otwartym tekstem.
W konsekwencji, również orzeczenia Izby Dyscyplinarnej nie wiadomo, czym tak naprawdę są.
Niektóre wyroki obecnego Trybunału Konstytucyjnego, są orzeczeniami wydanymi "przy kawie i ciasteczkach". To z uwagi na to, że w Trybunale zasiadają osoby nieuprawnione (sędziowie-dublerzy).
Tak samo, a nawet gorzej, jest w Izbie Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Tam wszyscy sędziowie wybrani są z naruszeniem prawa (w procedurze przed tzw. neo-KRS i z powołaniem przez prezydenta, który "nie zauważył", że Naczelny Sąd Administracyjny wstrzymał wykonanie uchwał KRS w nowym składzie).
Niczego nie zmienia niedawny wyrok (czy to aby wyrok?) Trybunału Konstytucyjnego w sprawie legalności nowej Krajowej Rady Sądownictwa. W składzie orzekającym znajdowała się bowiem osoba, która została powołana na miejsce już zajęte przez sędziów, od których ślubowania do dnia dzisiejszego nie odebrał Andrzej Duda.
Nie istnieje zatem w obrocie prawnym żadne orzeczenie, które mówiłoby, że KRS jest organem legalnym.
Bałagan? To mało powiedziane
Jeszcze niedawno było nie do pomyślenia, aby sędzia mógł odpowiadać dyscyplinarnie za treść swoich orzeczeń. Odpowiedzialność dyscyplinarna sędziów powinna przecież z założenia, dotyczyć uchybień godności zawodu niezwiązanych ze sferą orzeczniczą.
Skoro w skali wszystkich postępowań sądowych w Polsce kilkadziesiąt procent wszystkich wyroków jest uchylanych przez sądy wyższych instancji (bywa, że z uwagi na rażące błędy), to może wszystkich sędziów, których wyrok kiedyś nie utrzymał się w mocy, należy przykładnie ukarać?
Kolejna rzecz, która nie podoba się Komisji Europejskiej, to kwestia zadawania przez polskie sądy pytań prejudycjalnych do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Warto pamiętać, że takie prawo gwarantują polskim sądom traktaty unijne, a pytania, praktykowane w krajach "starej" Unii przez dziesiątki lat, są bardzo pożytecznym narzędziem, pozwalającym usuwać różne wątpliwości dotyczące interpretacji unijnego prawa.
Niestety, w Polsce wysyłanie przez polski sąd pytania "za granicę" odbierane jest jako sprzeniewierzenie się etyce sędziowskiej.
Podczas ogłaszania orzeczenia w głośnej sprawie dyscyplinarnej sędzi Aliny Czubieniak, jeden z członków składu orzekającego Izby Dyscyplinarnej powiedział, że kara ma mieć "charakter wychowawczy i zapobiegawczy", oraz że "jest to właściwa reakcja władzy na naganne postępowania sędziów".
Ciekawe, o jakiej władzy była mowa - czyżby o innej, niż sądownicza? Może Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego wcale nie czuje się władzą sądowniczą, tylko częścią zgoła innej władzy? Za jakiś czas Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej najprawdopodobniej wyjaśni i tę kwestię.
Coraz częściej w środowisku naukowym mówi się o tym, że Izba Dyscyplinarna nie może być uważana za sąd w rozumieniu europejskich standardów. Zaledwie kilka tygodni temu Europejski Trybunał Praw Człowieka w sprawie dotyczącej obywatela Islandii orzekł, że wyrokowanie przez sędziego powołanego z naruszeniem krajowej procedury stanowi złamanie Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.
Niedługo, jeśli nic się nie zmieni, podobne sprawy trafią na wokandę Strasburga, tym razem jednak dotyczyć będą Polski. Nie trzeba chyba dodawać, jaki może być dalszy ciąg tej historii - podważanie wyroków, odszkodowania i wstyd na cały świat.
Tomasz Janik - adwokat, członek Pomorskiej Izby Adwokackiej w Gdańsku, doktorant Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego. Prowadzi kancelarię adwokacką w Gdyni.