Jan Truszczyński: nikt Polski nie atakował
Jeśli mówić o sukcesie, to sukcesem jest to, że nie doszło do uchwalenia złego projektu konstytucji, pod którym Polska nie mogłaby się podpisać. Jeśli mówić o sukcesie, to o tym, że nikt Polski nie atakował jako kraju, który rzekomo nie rozumie, na czym polega integracja europejska, krnąbrny, niedouczony, prymitywny, nawet najgorszy uczeń w oślej ławce - mówi w radiu TOK FM Jan Truszczyński, wiceminister spraw zagranicznych, dawniej główny negocjator.
15.12.2003 | aktual.: 15.12.2003 15:53
[
- Jan Truszczyński (2,99 MB) ]( http://i.wp.pl/a/f/mp3/1385/1512truszczynski.mp3 )
Janina Paradowska: Ma pan do wyboru dzisiaj mnóstwo tytułów "Fiasko", "Europa bez konstytucji", "Kto nie chciał dogadać się w Brukseli", a pan powiedział 12 grudnia przed wyjazdem, w "Rzeczpospolitej": "nie cofniemy się przed wetem", ale rozumiem, że nikt nie chciał specjalnie czekać, aż zgłosimy to weto. Ja miałam takie wrażenie jakby nas trochę zlekceważono i premier Włoch pojechał sobie na mecz.
Jan Truszczyński: Tytuł, który pani cytuje, jest od redakcji. Ja tak nie powiedziałem bynajmniej, ja powiedziałem wyłącznie, że jeśli się okaże, że Polska będzie osamotniona, stanie pod ścianą, a pozostali powiedzą "wybieraj, albo bierzesz podwójną większość w głosowaniu, albo rozjeżdżamy się bez efektu", to wtedy powiemy "rozjeżdżamy się", i powiedziałem jednocześnie, że moim zdaniem do takiej sytuacji nie dojdzie, trudno mi sobie to wyobrazić i rzeczywiście do takiej sytuacji nie doszło.
Janina Paradowska: Tośmy się wzięli i rozjechali, tak? No i co z tego wynika, żeśmy się rozjechali?
Jan Truszczyński: Rozjechaliśmy się, ale pracujemy dalej. Na pewno myślę, było za mało czasu na to, żeby przeprowadzić poważną dyskusję na to, żeby od emocjonalnych i powierzchownych argumentów przejść do rzeczowej, bardzo pogłębionej dyskusji o tym jak ułożyć stosunki między dwudziestoma pięcioma państwami, żeby wszyscy mieli poczucie, że zasada solidarności w Unii, spójność w Unii, świadomość wspólnych celów została zachowana. Myślę, że po prostu zabrakło nam czasu i uważam, że w przyszłym roku...
Janina Paradowska: Ale komu zabrakło czasu?
Jan Truszczyński: Wszystkim, nie tylko Polsce, nie tylko Niemcom, nie tylko Francji, wszystkim.
Janina Paradowska: Ale ja od soboty obserwuję taką defiladę polityków w telewizji, którzy mówią "jest fantastycznie, odnieśliśmy sukces" może tylko prezydent Kwaśniewski nieco się z tego chóru wyłamał, ale zaraz został skarcony przez innych liderów, a pan Marek Ostrowski powiedział nawet coś co już mnie zdumiało marszałek sejmu, że do Unii weszliśmy tak naprawdę 13 grudnia i ja tego kompletnie nie rozumiem.
Jan Truszczyński: Tak, ja muszę powiedzieć, że...
Janina Paradowska: No co za sukces odnieśliśmy, może pan ten sukces scharakteryzować?
Jan Truszczyński: Jeśli mówić o sukcesie, to sukcesem jest to, że nie doszło do uchwalenia złego projektu konstytucji, pod którym Polska nie mogłaby się podpisać. Jeśli mówić o sukcesie, to o tym, że nikt Polski nie atakował jako kraju, który rzekomo nie rozumie na czym polega integracja europejska, krnąbrny, niedouczony, prymitywny nawet najgorszy uczeń w oślej ławce, tego wcale nie było, była poważna dyskusja muszę powiedzieć i zrozumienie, że po prostu prawie, prawie doszliśmy do mety, ale nie udało się do tej mety dojść, znaczna część spraw została uzgodniona, pozostało szereg kwestii wcale nie tylko ta jedna o której się w Polsce najwięcej mówi, których nie udało się dwudziestu pięciu krajom uzgodnić i, że trzeba pracować dalej. Jednym słowem, nikt nikogo na oślej ławce nie sadza, nikt nikogo nie osądza, nikt nikogo nie oskarża, co nie oznacza, że trzeba się cieszyć, dlatego, że można też tak powiedzieć, po raz pierwszy dwadzieścia pięć krajów usiłowało zrobić coś wspólnie i okazało się, że nie do
końca to się to udaje. No, pesymiści powiedzą: jest to dowód, że tak duża Unia nie jest być może w stanie działać sprawnie; optymiści powiedzą: nie było jeszcze żadnych negocjacji w Unii Europejskiej, które trwałyby tak krótko i które miałyby przynieść tak poważny, duży produkt. Być może zatem rzeczywiście potrzeba więcej czasu, ja powiem nawet na pewno potrzeba więcej czasu i pozostaję generalnie optymistą, muszę pani powiedzieć.