Jan Szyszko mówi, że otruto mu zwierzęta. Policja nic o tym nie wie
Były minister środowiska ujawnił, że padł ofiarą chuliganów - zniszczyli drzewa na jego posesji oraz mieli otruć zwierzęta polityka. Policja potwierdza zniszczenie drzew, ale o otruciu nic nie wie.
Jan Szyszko poinformował o serii włamań na antenie Telewizji TRWAM. Były minister środowiska ujawnił, że włamano się do jego laboratorium w Tucznie (woj. zachodniopomorskie). To posiadłość, o której było głośno, gdy Szyszko nie ujawnił w oświadczeniu majątkowym wartości jednego ze stojących tam budynków.
Polityk zdradził, że wandale zniszczyli drzewa rosnące na terenie majątku. Sprawcy mieli pozostawić po sobie "zakrwawioną siekierę". Były minister szczególnie ubolewał nad tym, że uszkodzone drzewa były zagrażeniem dla bawiących się w pobliżu dzieci. Jak utrzymuje, włamywacze zrobili też krzywdę jego zwierzętom.
- Otruto mi psa, a także koty - opowiadał.
Zobacz też: Rusin grzmi w Sejmie: "Myśliwi to ludzie ponad prawem. Nie mają obowiązkowych badań psychiatrycznych"
Dziennikarze gazety.pl zbadali sprawę ataków na posesję Szyszki. O ile policjanci przyznali, że otrzymali zgłoszenie w sprawie podcinania drzew, o tyle nikt w ostatnim czasie nie zgłosił im otrucia zwierząt.
Źródło: gazeta.pl