PolskaJan Rokita: Jurek powinien zostać ukarany

Jan Rokita: Jurek powinien zostać ukarany

Wczoraj siedzę w ławach sejmowych i patrzę, jak marszałek Sejmu wpada zziajany na salę sejmową po to, ażeby wyrzucić z fotela prowadzącego wicemarszałka, ponieważ prowadzący wicemarszałek chce doprowadzić do uchwalenia budżetu państwa, a marszałek nie. Straszne, straszne.(...) No i pewnie za to złamanie prawa dość niezwykłe powinien zostać ukarany, to nie ulega wątpliwości - Jan Rokita, poseł Platformy Obywatelskiej, gość "Sygnałów Dnia".

12.01.2006 | aktual.: 12.01.2006 10:02

Sygnały Dnia: Panie pośle, czy w tej chwili potrafi pan odpowiedzieć na pytanie, kiedy posłowie będą głosowali nad budżetem państwa na 2006 rok? Czy może pan podać datę?

Jan Rokita: Bardzo bym chciał sam to wiedzieć, ale to jest decyzja marszałka Sejmu. Powinno to być w sobotę, dlatego że bardzo nieodległy jest termin konstytucyjny, w którym Sejm ma obowiązek uchwalić budżet. Ten termin mija, przypominam wszystkim, w cztery miesiące od wniesienia projektu ustawy budżetowej, czyli 18 lutego. A przecież jeszcze przed nami dwadzieścia dni dla Senatu, który ma prawo wnieść poprawki do budżetu, i siedem dni dla prezydenta jako czas do podpisania budżetu. Więc jak się policzy te dwadzieścia siedem dni, to do 18 lutego widać, że Sejmowi zostało dni dosłownie kilka na to, żeby tę sprawę załatwić.

Przypominam też, że w ubiegłym roku, choć rządził wtedy SLD, i w wielu latach poprzednich budżet był już uchwalony i opublikowany do końca roku kalendarzowego, czyli przed 31 grudnia. To było bardzo ważne także w tym roku, aby budżet był wcześnie, dlatego że od uchwalenia budżetu zależy możliwość projektowania, wykorzystywania tych potężnych środków, które mamy z Unii Europejskiej. Jak nie ma ustawy budżetowej polskiej, to bardzo trudno wykorzystywać te pieniądze.

Czyli podsumowując, niestety, po raz pierwszy nie wiadomo, kiedy ustawa budżetowa zostanie uchwalona. Po drugie – to nie jest rzecz obojętna dla wielu, wielu dziesiątków tysięcy i setek tysięcy ludzi w Polsce, którzy czekają na to, jakie pieniądze na co są dokładnie przeznaczone i nie mogą podejmować różnych działań, które należą do ich obowiązków.

Rząd wnosi autopoprawkę do budżetu, posłowie mają prawo się z nią zapoznać, mają na to tydzień. Dobrze mówię, panie pośle? Tak to jest?

- Tak.

Czyli Marek Jurek miał rację, sugerując przesunięcie terminu głosowania tak, by dać panom czas na zapoznanie się z tym, a także czas Komisji Finansów Publicznych?

- No tak, to za tydzień, jeśli się zajmie budżetem, mniej więcej, to już jest pewne, że zostanie złamana Konstytucja, że Sejm nie zdąży z uchwaleniem budżetu w odpowiednim czasie. I to jest właśnie cała istota problemu, że po raz pierwszy zdarzyło się tak w Parlamencie, że marszałek Sejmu, który zawsze (a ja jestem w Sejmie od 1989 roku) pilnował, żeby ścisły kalendarz dzienny procedury budżetowej był przestrzegany. Tym razem w sposób niesłychanie taki zdecydowany, a nawet łamiąc przepisy regulaminu, nie dopuszczając do głosowania wniosków formalnych, zabiega o to, żeby Sejm nie uchwalił w terminie budżetu.

Marszałek Sejmu (chciałbym, żeby to jeszcze raz powtórzyć, bo to aż trudne do uwierzenia) zabiega o to, łamiąc także regulamin i nie dopuszczając wnioski formalne, ażeby Sejm nie zdążył uchwalić budżetu. To tak jest trochę, jak gdyby, nie wiem... prezes państwa Radia zabiegał o to, ażeby złodzieje wdarli się do kasy radiowej i żeby nie było w niej pieniędzy. To jest coś zupełnie niezwykłego, ja czegoś takiego jeszcze w żadnym kraju nie widziałem. No i sądzę...

A co z wicemarszałkiem Kotlinowskim? On nie złamał regulaminu?

- I stąd wczorajszy spór, w którym – co tu dużo mówić – cały Sejm, tak bardzo różnorodny, Liga Polskich Rodzin, Sojusz Lewicy Demokratycznej, Polskie Stronnictwo Ludowe, Samoobrona i w końcu Platforma Obywatelska, czyli kluby tak bardzo zdecydowanie różniące się od siebie, postanowiły przeprowadzić wbrew marszałkowi Jurkowi taki termin głosowania nad budżetem, który umożliwia przyjęcie ustawy budżetowej w konstytucyjnym terminie. Ja patrzę na to wszystko z narastającym zdumieniem, bo pamiętam, że miał być silny rząd, miała być większość parlamentarna, mieliśmy wypełnić nadzieje Polaków, mieliśmy oczyścić życie publiczne, Sejm miał się nie awanturować. A wczoraj siedzę w ławach sejmowych i patrzę, jak marszałek Sejmu wpada zziajany na salę sejmową po to, ażeby wyrzucić z fotela prowadzącego wicemarszałka, ponieważ prowadzący wicemarszałek chce doprowadzić do uchwalenia budżetu państwa, a marszałek nie. Straszne, straszne.

Ale czy wicemarszałek Kotlinowski nie przekroczył w tym momencie swoich kompetencji, poddając wniosek pod głosowanie?

- Nie, na pewno nie. Regulamin Sejmu przewiduje, że... jest coś takiego w regulaminie Sejmu, jak wnioski o charakterze formalnym. To bardzo często ludzie mylą, nie wiedzą dokładnie, co do jest. Ale te wnioski formalne są bardzo precyzyjnie określone w regulaminie Sejmu. Na przykład wnioskiem formalnym byłby wniosek następujący posła: „Panie marszałku, w sali jest bardzo duszno, proszę włączyć świeże powietrze”. I wtedy marszałek ma obowiązek taki wniosek poddać pod głosowanie od razu. Takim wnioskiem formalnym także jest wniosek następujący: „Panie marszałku, chcemy przejść do głosowania nad tą ustawą od razu”. I taki wniosek, który właśnie wczoraj został złożony, powinien być przez marszałka poddany pod głosowanie od razu. Marszałek Jurek, jak pan wie, tego nie zrobił. No i pewnie za to złamanie prawa, jak myślę (ponieważ mam nadzieję, że będziemy przywracać jakąś elementarną przyzwoitość i sprawiedliwość w państwie mimo wszystko), za to złamanie prawa dość niezwykłe powinien zostać ukarany, to nie ulega
wątpliwości.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)