Jan Rokita: haracz za ustawę chcieli przedstawiciele SLD
(RadioZet)
Gościem Radia Zet jest Jan Rokita, członek sejmowej komisji śledczej i lider Platformy Obywatelskiej. Witam, Monika Olejnik. Witam serdecznie. Po raporcie, który Pan napisał na temat tego co się działo po tym jak przyszedł Lew Rywin do Adama Michnika pisze Pan tak: „Nie ulega wątpliwości, że sposób, okoliczności, zawartość merytoryczna porozumienia między SLD a Agorą noszą charakter korupcyjny. To co Pan pisze to olbrzymi cios dla „Gazety Wyborczej”. Nie zastanawiam się nad tym, co jest dla kogo ciosem, tylko co jest prawdą. Pisałem tekst przez dwa miesiące. Jest on precyzyjną analizą faktów, niemalże minuta po minucie, by nie powiedzieć godzina po godzinie i za wszystko co jest w tym tekście napisane, co miałem okazje zobaczyć w dzisiejszej „Rzeczpospolitej” biorę pełną odpowiedzialność. Rozumiem, że Adam Michnik i Agora brała udział w korupcji. W raporcie są bardzo precyzyjnie zrekonstruowane rozmowy prowadzone pomiędzy 15 a 23 lipca 2002 roku, miedzy Agorą a SLD. Rzeczywiście precyzyjna rekonstrukcja tych
rozmów, nawiasem mówiąc, możliwa dzięki dokumentom dostarczonym nam przez Agorę, dlatego że rząd nigdy tych dokumentów nie dostarczył, jest wstrząsająca. Jawią się w nich faktycznie trzy fazy negocjacji korupcyjnych. Czy może Pan odpowiedzieć na pytanie czy Agora brała udział w korupcji? Proszę łaskawie czytać raport i to co jest w nim precyzyjnie napisane. Jestem członkiem komisji i nie jestem od tego, żeby tutaj wznosić „hura” i rewolucyjne hasła, a od tego, żeby podać precyzyjnie fakty i ocenić. To wszystko jest zawarte w raporcie. W jakim stopniu zachowanie przedstawicieli SLD i Agory jest naganne, i w jakim stopniu powinno podlegać odpowiedzialności karnej, to jest z niesłychaną precyzją napisane, zdanie po zdaniu, w tym tekście. Czytałam raport. Chciałabym, żeby Pan powiedział słuchaczom czy według Pana na ławie oskarżonych powinni znaleźć się również przedstawiciele Agory i Adam Michnik? Nie. Na zakres odpowiedzialności, która winna dotyczyć, w oparciu o ten raport, kogokolwiek, dotyczy w pierwszym
rzędzie, niewątpliwie, Leszka Millera, a także Włodzimierza Czarzastego, Aleksandry Jakubowskiej i Roberta Kwiatkowskiego. To są osoby, co do których można, w mojej ocenie, formułować zarzuty prawne, choć precyzyjnie ten zakres odpowiedzialności zostanie przeze mnie zdefiniowany w odrębnym wniosku, który zamierzam jeszcze w komisji przedłożyć, ale kto ma oczy do czytania, ten rekonstruując minuta po minucie, godzina po godzinie i czytając przedłożone przeze mnie fakty, jest w stanie bardzo łatwo odpowiedzieć sobie na pytanie o odpowiedzialność. Dlatego Pana pytam. Pan zna wszystko i dlatego zadaję Panu pytanie czy odpowiedzialność prawną powinny ponieść te osoby. Odnoszę wrażenie, że ta taśma, którą nagrał Adam Michnik, była elementem szantażu wobec SLD. Nie ma podstaw, ażeby po stronie „Gazety Wyborczej” albo Agory ktokolwiek ponosił odpowiedzialność karną. Jest natomiast podstawa do tego, ażeby to wszystko co działo się pomiędzy 15 a 23 lipca 2002 roku pomiędzy przedstawicielami SLD i Agory oceniać bardzo
negatywnie. Powiem szczerze, że jak krok po kroku rekonstruowałem te negocjacje toczone w atmosferze poufności, całkowitej nieformalności, negocjacje, które miały kilka swoich faz, gdzie jedna strona wywierała niewątpliwie szantażową presję na drugą, SLD na Agorę, druga strona ustępowała albo nie ustępowała... Mając taśmę też wywierała presję na drugą stronę? SLD wywoływało w toku tych negocjacji presję korupcyjną, taką modelową, na przedstawicieli Agory. Natomiast, w moim przekonaniu, historycznym błędem Agory jest to, że wtedy w te negocjacje weszła, ale nie mnie to oceniać. Moim zadaniem jest precyzyjne sformułowanie faktów. Ale czytając Pana raport, tak jak mówię, można odnieść wrażenie, że Adam Michnik nagrał taśmę po to, żeby szantażować, choć może to za mocne słowo, SLD, żeby skłonić SLD by spełniło żądania Agory. Pisze Pan takie zdanie: „Agora nie dała znać, że odrzuca ofertę Lwa Rywina.” Przecież Adam Michnik nagrał Lwa Rywina, doprowadził do konfrontacji u premiera Leszka Millera. Pan się śmieje –
To po co to wszystko? Nie zamierzam toczyć jakichkolwiek polemik w sprawie tekstu raportu, ponieważ nie to jest moim zadaniem. Uwikłanie się w polemiki na temat raportu, na temat oceny poszczególnych osób byłoby najbardziej głupim i najbardziej nieprofesjonalnym postępowaniem członka komisji, więc proszę nie liczyć na jakiekolwiek polemiki z mojej strony. Powiem po ewangelicznemu: com napisał, napisałem. Każde zdanie tam napisane ma swoje precyzyjne podstawy w faktach. O każdym zdaniu, co do faktów lub ocen, jestem w stanie dyskutować, bądź go bronić – natomiast, zero polemik. Jeżeli Pan pisze, że kontakty noszą charakter korupcyjny, to nie są to kontakty SLD z SLD. Pisze Pan właśnie o kontaktach SLD i Agory, a charakter korupcyjny - nie jest to coś pozytywnego. Pani Redaktor, proszę to łaskawie przeczytać, bo to jest pięćdziesiąt stron maszynopisu i być może nie będzie Pani miała tych wątpliwości. Te kontakty są bardzo precyzyjnie w tym tekście opisane. Ktoś przysyła dokument - ktoś na ten dokument
odpowiada, ktoś naciska – ktoś inny temu ulega, ktoś formułuje presję – ta presja ma swoją reakcję. Wreszcie to, co niewątpliwie jest w tym wszystkim najbardziej trudne do zrozumienia czy do zaakceptowania. To jest to, że do kluczowych rozmów, kluczowego porozumienia między SLD a Agorą dochodzi wtedy, kiedy po jednej stronie zasiada premier, po drugiej stronie zasiada szef „Gazety Wyborczej”, a pośrodku leży taśma z kompromitującym dla premiera nagraniem. Takie są po prostu fakty. Ale jak się okazuje, nic z tego porozumienia nie wynika. Dzisiaj Helena Łuczywo w „Gazecie Wyborczej” mówi: „To nieprawda. Żadnego porozumienia Agory z SLD nigdy nie było. Rywin przyszedł do Rapaczyńskiej, a potem do Michnika, powołał się na „grupę trzymającą władzę i zażądał łapówki. Następnego dnia wiedziało o tym pół „Gazety” i mnóstwo osób spoza redakcji. Gdzie tu tajne konszachty z SLD?” – pyta Helena Łuczywo. Mogę odesłać panią Helenę Łuczywo do tekstu raportu. Ale ona właśnie mówi to po przeczytaniu tekstu, czyli też nie
bardzo rozumie co Pan pisze? Nic nie jestem w stanie na to poradzić, jestem w stanie, ale nie mam ochoty podejmować polemiki z panią Heleną Łuczywo, ani z kimkolwiek innym w tej sprawie. Jako członek komisji śledczej mam obiektywnie sformułować fakty i podać ich interpretację. Nie będę polemizował w tej sprawie z „Gazetą Wyborczą”. Jeśli dzisiaj nadal po tym, co zostało precyzyjnie rekonstruowane i zapisane, przedstawiciele Agory mają taki dobry humor, to rzeczywiście ich problem. Czyli powinni mieć zły humor, a powinni się cieszyć: Robert Kwiatkowski, Włodzimierz Czarzasty, Lew Rywin, Leszek Miller, no i „Trybuna”? Dlaczego się mają cieszyć? Z Pana raportu. Przecież Adam Michnik nagrał, tak jak mówię, bo czytałam ten raport, i z tego wynika, że nagrał po to, by grać z SLD. Czyli Adam Michnik jest idiotą? Po co ujawnił tę taśmę? Mógł tego nie robić. 22 lipca, niestety, to porozumienie zostało zawarte, a potwierdzeniem tego porozumienia są dokumenty, które 23 lipca powstały, i w których do tego porozumienia
bardzo precyzyjnie się odwołano. W moim przekonaniu, zachowanie obu stron w tej sprawie było naganne, natomiast zachowanie jednej strony, czyli obozu rządowego, nosi charakter kryminalny. I to jest ta zasadnicza różnica. Dlaczego obóz rządowy ma być gorzej traktowany, niż Agora, która również brała udział w korupcji? Gdyby Pani przeczytała ten raport, to by Pani wiedziała o jednej rzeczy, która z tego raportu wynika. Z żądaniem łapówki wystąpili przedstawiciele SLD, haracz za ustawę chcieli przedstawiciele SLD, zatuszować sprawę chcieli przedstawiciele SLD. I to niestety jest ta smutna wiedza, która z tego raportu wynika. Nie było pieniędzy, ale była taśma. Redakcja Agory nie dała pieniędzy, ale dała taśmę, tak? Schowała ją do biurka. Redakcja „Gazety Wyborczej” i szefostwo Agory w tę bardzo ponurą grę, rozpoczętą przez SLD, dała się wciągnąć i prowadziła tę grę przez niemal osiem dni. Niewątpliwie nie powinna tego robić. Jeśli ktoś sądzi inaczej, to bardzo zaniża standardy życia publicznego. Schowała tę
taśmę po to, by przyklepać interes z rządem, a jak interes nie został przyklepany, to wyjęła taśmę? Nie jest moim zadaniem interpretowanie czyichkolwiek intencji. Moim zadaniem było opisanie faktów. Fakt niewątpliwie jest taki, że to najważniejsze porozumienie dotyczące podziału interesów na rynku mediów pomiędzy SLD a Agorą zostało zawarte po tym, jak jedna strona dysponowała taśmą. To są po prostu fakty. Dziękuję bardzo. Gościem Radia Zet był Jan Rokita, Platforma Obywatelska.