Jan Kulczyk: prosiłem premiera by umożliwił mi spotkanie z szefem ABW
Poinformowałem po powrocie premiera, poprosiłem o spotkanie. Poprosiłem pana premiera, by umożliwił mi spotkanie z szefem ABW, co on natychmiast uczynił i przekazałem informację, którą uważałem, że mam obowiązek przekazać - powiedział Jan Kulczyk w "Salonie Politycznym Trójki".
Jolanta Pieńkowska: Lubi pan jak się do pana mówi doktorze.
Jan Kulczyk: Już się przyzwyczaiłem, to akurat nie przeszkadza w funkcjonowaniu w biznesie.
Jolanta Pieńkowska: To ja będę mówić do pana panie doktorze, albo i nie, ale chciałam zapytać dlaczego 18 lipca 2003 roku spotkał się pan w Wiedniu z rosyjskim szpiegiem Władimirem Ałganowem.
Jan Kulczyk: Gdybym wiedział, że spotkam się z rosyjskim szpiegiem, natomiast spotykałem się z szefem rady nadzorczej nowo utworzonej spółki elektrowni atomowych rosyjskich.
Jolanta Pieńkowska: I nie wiedział pan, że tym człowiekiem jest Władimir Ałganow?
Jan Kulczyk: Nie miałem zielonego pojęcia, tym bardziej, że umawiało mnie moje biuro wiedeńskie, osoby, które w ogóle nie mówią po polsku i nawet nie mają prawa kojarzyć pozycji pana Ałganowa.
Jolanta Pieńkowska: Zapytałam o tego doktora, bo jest pan doktorem praw i mówi się, że jest pan niezwykle inteligentnym człowiekiem i dlatego ma pan taką pozycję jaką i po prostu nie chce mi się wierzyć, że Jan Kulczyk nie wiedział, że jedzie do Wiednia na rozmowy z Władimirem Ałganowem.
Jan Kulczyk: Po pierwsze ja do Wiednia nie jeżdżę. Ja mam biuro w Wiedniu, w Wiedniu jestem w pracy. Także nie musiałem nigdzie latać. Po drugie odbyłem tysiące spotkań z różnymi ludźmi, omawiają to sekretariaty, dopiero w czasie rozmowy zazwyczaj dowiaduję się, kto jest moim rozmówcą z chwilą kiedy ta informacja do mnie dotarła, myślę, że zachowałem się jak powinien się zachować każdy polski obywatel. To jest obowiązek nie tylko moralny, obywatelski, ale też prawny. Po powrocie do kraju momentalnie poinformowałem te organy państwa, które powinienem poinformować.
Jolanta Pieńkowska: Z tych informacji które znamy przede wszystkim wynika, że poinformował pan premiera Millera.
Jan Kulczyk: Poinformowałem po powrocie, poprosiłem o spotkanie. Poprosiłem pana premiera, by umożliwił mi spotkanie z szefem ABW, co on natychmiast uczynił i przekazałem informację, którą uważałem, że mam obowiązek przekazać.
Jolanta Pieńkowska: Czy twedy kiedy się pan zorientował, że pańskim rozmówcą jest Władimir Ałganow, nie pomyślał pan, że należy wstać, podać rękę, albo i jej nie podawać, zatrzasnąć drzwi i wyjść.
Jan Kulczyk: Taka myśl oczywiście mi przeszła, ale moim rozmówcą była osoba, która w energetyce ma kluczową rolą. Wydaje mi się, że nie powinniśmy w stosunku do naszych sąsiadów rosyjskich wykonywać gestów, które są potem fatalnie odbierane. Wytrzymałem do końca to spotkanie, oczywiście już nigdy się nie spotkałem.
Jolanta Pieńkowska: Prezydent Aleksander Kwaśniewski mówił wczoraj dziennikarzom, że mimo że to spotkanie było biznesowo uzasadnione to było moralnie naganne.
Jan Kulczyk: Każdy z nas spotyka się z tysiącami ludzi, nie wiemy kto jest naszym partnerem. Myślę, że nasze zachowanie było takie jakie powinno być, pwoiedziałbym podręcznikowe, poinformować właściwe organy w możliwie jak najszybszy sposób. Ja to uczyniłem jak najszybciej, następnego dnia.
Jolanta Pieńkowska: Poszedł pan do tych właściwych orgnanów i co im pan powiedział.
Jan Kulczyk: Niestety ja jestem w tym dyskomforcie, że jak poinformował mnie minister Siemiątkowski - obejmuje mnie tajemnica. Dlatego się nie odzywałem, nikogo nie informowałem. Z nikim na ten temat nie rozmawiałem jak zresztą powinna postąpić każda osoba, która jest w posiadaniu tajemnicy państwowej.
Przeczytaj cały wywiad