Jan Kułakowski: cudu nad Wisłą nie będzie
(inf.własna)
12.12.2002 | aktual.: 12.12.2002 20:21
Czy wstąpienie Polski do UE przyniesie Polsce wymierne korzyści?
Jan Kułakowski: Na to pytanie trudno odpowiedzieć w kilku zdaniach. Trudno w kilku zdaniach te korzyści wyliczyć. Natomiast, że korzyści przyniesie jestem przekonany, są to korzyści polityczne zajęcia należnego Polsce miejsca w integrującej się Europie, ale także korzyści wsparcia rozwoju gospodarczego i społecznego i ogólnie mówiąc rozwoju cywilizacyjnego. Jest to wejście do klubu decydentów, przejście z roli przedmiotu do roli podmiotu w życiu politycznym i gospodarczym Europy.
Jak w takim razie przekonać eurosceptyków? Jak przekonać Polaków do udziału w referendum i głosowania za wstąpieniem Polski do Unii?
Jan Kułakowski: Ekstremalne ugrupowania pewnie będą nawoływały do głosowania przeciwko przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej. Ale jestem przekonany, że ugrupowania odpowiedzialne, siły rozsądne będą innego zdania. Nie będą agitowały, ale będą przedstawiały rzeczowe argumenty za wejściem Polski do struktur UE. Debata powinna być wolna od haseł, sloganów. Powinna to być debata kulturalna, rozsądna i merytoryczna.
Czy obecna debata, której jesteśmy świadkami i uczestnikami, spełnia te przesłanki?
Jan Kułakowski: Myślę, że spełnia. Najważniejsze, by siły polityczne czy religijne nie agitowały. Potrzebna jest rzeczowa dyskusja. Odpowiedzialność ze strony obywateli wymaga pójścia na referendum.
Czy w staraniach o członkostwo w UE powinniśmy zachować „zimną krew” i nadal stawiać „twarde” wymagania, czy może - tak jak mówią unijni dyplomaci - powinniśmy być bardziej elastyczni?
Jan Kułakowski: Jak powiedział Pan Jan Truszczyński – zawsze można zrobić więcej. Negocjowaliśmy dobrze, broniliśmy interesów zachowując elastyczną formę. Oczywiście popełnialiśmy błędy, nie dało się ich uniknąć. Nasze „twarde” stanowisko jest i było konieczne. Lepiej mieć jak największą jasność na jakich warunkach wchodzimy, by w Unii odgrywać jak największą rolę.
Duńska propozycja finansowa jednak nie zadowala polskich dyplomatów. Czego możemy jeszcze oczekiwać ze strony unijnej?
Jan Kułakowski: Czy obecne propozycje są zadowalające dla Polski – nie całkowicie. Czy chcielibyśmy by Unia wysunęła lepsze propozycje – tak. Czy propozycje duńskie są do zaakceptowania – to się okaże. Negocjacje idą w dobrym kierunku. Uważam, że można jeszcze uzyskać coś więcej. Ale bądźmy realistami - Cudu nad Wisłą nie będzie.
Czy stać nas na to, aby do Unii nie wejść?
Jan Kułakowski: Moim zdaniem nie wejście do Unii byłoby poważnym błędem, byłoby skazaniem się na izolację, bo inne państwa naszego regionu wejdą do Unii, to już jest pewne, czyli stalibyśmy się rodzajem skansenu i tak na tych Okopach Świętej Trójcy moglibyśmy trwać, podczas kiedy bieg historii będzie szedł dalej.
To co pod Pana przewodnictwem osiągnięto dla Polski to bardzo duży sukces polityczny i gospodarczy. Czy z perspektywy tych lat negocjacji nie żałuje Pan że podjął się tego dzieła.
Jan Kułakowski: Przede wszystkim dziękuję za uznanie. Ja także nie jestem zawodowym politykiem, a tego, że się podjąłem tego dzieła nie żałuję i też nie żałuję, że nie mogłem go dokończyć, bo w demokracji tak jest, że ludzie się zmieniają na różnych stanowiskach, ale stwierdzam, że zastąpili mnie ludzie kompetentni i że istnieje ciągłość polskiej polityki negocjacyjnej.
*Jeżeli nastąpi porozumienie w Kopenhadze. Jeżeli nastąpi historyczne rozszerzenie, otworzy Pan butelkę szampana czy wina? *Jan Kułakowski: Jeżeli szczyt w Kopenhadze przebiegnie pomyślnie – otworzę butelkę wina. Jeżeli referendum przebiegnie pomyślnie – otworzę butelkę szampana.
Serdecznie dziękuje Panu Ministrowi za rozmowę
Jan Kułakowski: Ja również dziękuję i pozdrawiam wszystkich internautów.
Agnieszka Anna Starewicz (WP)