James Bamford o kryzysie bez precedensu w stosunkach Niemcy-USA
Wydalenie głównego przedstawiciela służb wywiadu USA z Niemiec, kraju sojuszniczego, jest sytuacją niemal bez precedensu i bardzo poważną. To paraliżuje częściowo system wymiany informacji między wywiadami USA i Niemiec - ocenia ekspert ds. wywiadu James Bamford.
- To jest bardzo poważna sytuacja, która się prawie nigdy nie zdarzyła w relacjach z krajem, który jest zaprzyjaźniony z USA. Jest krajem sojuszniczym - powiedział publicznym radiu NPR Bamford, autor wielu książek poświęconych amerykańskiemu wywiadowi.
Jak dodał, wydalenie przez Niemcy głównego przedstawiciela służb wywiadowczych USA w Berlinie oznacza wręcz zamrożenie współpracy wywiadowczej między USA a Niemcami, dopóki USA nie znajdą nowej osoby na to stanowisko. - On nie tylko kierował CIA, ale wszystkimi służbami wywiadowczymi USA w Niemczech, w tym oddziałem Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA). Więc wyrzucenie go zaburzyło cały system wymiany informacji między USA a Niemcami - powiedział Bamford.
Tymczasem - zauważył - ta wymiana jest niezwykle ważna dla obu państw. - Niemcy czerpią ogromne korzyści z dzielenia się informacjami wywiadowczymi z Waszyngtonem. To obopólnie bardzo opłacalna współpraca, zwłaszcza po zamachach 11 września 2001 roku, gdyż okazało się, że wielu terrorystów powiązanych z tymi atakami żyło w Niemczech. Oba kraje bardzo blisko współpracują ze sobą w kwestiach związanych z walką z terroryzmem - powiedział ekspert.
Berlin wezwał w czwartek szefa komórki służb wywiadowczych USA w ambasadzie Stanów Zjednoczonych w Niemczech do opuszczenia kraju. Kilka dni wcześniej pracownik niemieckiej Federalnej Służby Wywiadowczej (BND) został aresztowany pod zarzutem sprzedania służbom USA w ciągu dwóch lat 218 dokumentów. W środę władze Niemiec poinformowały, że aresztowano kolejną osobę - urzędnika ministerstwa obrony, podejrzanego o działalność szpiegowską na rzecz USA.
Jak ocenia Bamford, sytuacja przypomina wydarzenia z połowy lat 80., gdy USA złapały izraelskiego szpiega Jonathana Pollarda, który pracował jako analityk w wywiadzie amerykańskiej marynarki wojennej. Został zatrzymany pod zarzutem przekazywania tajnych informacji wywiadowi izraelskiemu i skazany na karę dożywotniego więzienia.
- To spowodowało ogromny skandal i utratę zaufania w relacjach USA i Izraela, bo USA były oburzone, że zaprzyjaźniony kraj ma szpiega w jego wywiadzie - powiedział Bamford. - Czym innym są zarzuty w sprawie elektronicznej inwigilacji prowadzonej przez NSA, a czym innym planowanie szpiegowania w służbach wywiadowczych drugiego kraju, z czym mamy do czynienia tutaj - dodał.
Także "New York Times" zauważył w czwartek, że sytuacja jest prawie bezprecedensowa. W 1995 roku także Francja wyrzuciła z Paryża głównego przedstawiciela służb wywiadu USA oraz jego zastępcę i dwóch innych pracowników komórki wywiadu USA, gdyż mieli próbować przekupić francuskich agentów, by dostarczali informacje na temat stanowiska Francji w negocjacjach handlowych.
"Ale czwartkowe posunięcie Berlina jest potencjalnie bardziej znaczące, gdyż współpraca wywiadowcza między USA a Niemcami jest historycznie znacznie bliższa niż ta z Francją" - ocenia "NYT".