Jakubowska kontra Śpiewak w sądzie
Aleksandra Jakubowska mówiła mi o "zleceniu
na Agorę" - potwierdza przed sądem prezes Agory Wanda Rapaczyńska.
"Nigdy tego nie mówiłam" - replikuje szefowa gabinetu politycznego premiera.
W środę Sąd Okręgowy w Warszawie kontynuował proces cywilny, jaki Aleksandra Jakubowska wytoczyła znanemu socjologowi Pawłowi Śpiewakowi za jego felieton związany z wątkiem afery Lwa Rywina, w którym - jej zdaniem - naruszono jej dobra osobiste.
Powodem procesu jest felieton w "Życiu Warszawy" z lutego tego roku, w którym Śpiewak opisywał swe refleksje po zeznaniach Rapaczyńskiej przed komisją śledczą, badającą aferę Rywina. Nawiązał do słów Rapaczyńskiej, że "minister Jakubowska bardzo mile mi powiedziała, że nie jest wrogiem Agory, że miała takie zlecenie przedtem, a teraz zlecenie się zmieniło i prosi mnie o to, żeby, prawda, jakoś współpracować przy autopoprawce".
Śpiewak przypomniał, że Rapaczyńska ujawniła, iż ktoś groził jej śmiercią. Konkluzja felietonu brzmiała: "To słówko 'zlecenie' - w ustach pani minister Jakubowskiej i rzekomego zabójcy brzmią tak zastanawiająco zbieżnie...".
Jakubowska zaprzeczyła, by mówiła Rapaczyńskiej, iż miała "zlecenie" wrogie wobec Agory. Pozwała Śpiewaka, domagając się od niego przeprosin w prasie oraz wpłaty 20 tys. zł zadośćuczynienia na cel dobroczynny.
Zeznając jako świadek (na żądanie adwokata powódki - po odebraniu przysięgi) Rapaczyńska potwierdziła, że w rozmowie z nią Jakubowska użyła słowa "zlecenie".
Adwokat Jakubowskiej mec. Piotr Świętanowski wniósł o przesłuchanie jej sekretarki - na okoliczność "konsekwencji życiowych" felietonu Śpiewaka dla Jakubowskiej. Stanie się to 12 grudnia, kiedy to też dojdzie do przesłuchania stron.
"Nie używam słowa 'zlecenie'" - oświadczyła w sądzie dziennikarzom Jakubowska. Dodała, że felieton Śpiewaka dotarł do jej wyborców na Opolszczyźnie, a jej sekretarka "odbierała telefony z bardzo różnymi nieprzyjemnymi uwagami". Podkreśliła, że była to pierwsza tego rodzaju publikacja na ten temat w związku ze sprawą Rywina i uznała, że "trzeba temu położyć tamę".
Prof. Śpiewak zapewnia, że nie naruszył dóbr osobistych Jakubowskiej. "Czuję się w jakimś sensie terroryzowany; bo to jest - moim zdaniem - forma terroryzowania ludzi straszeniem sądem, bez względu na wyrok" - powiedział dziennikarzom. "To jest rodzaj takiego, powiedziałbym, molestowania sądowego" - dodał Śpiewak. Jego zdaniem "Jakubowskiej chodzi o to, by ludzie się bali cokolwiek o niej napisać".
Śpiewak wyjaśnił, że pisząc felieton opierał się na złożonych pod przysięgą zeznaniach Rapaczyńskiej przed komisją. "To ja mam prawo czuć się obrażony, a nie Jakubowska. Dlatego, że ja nie życzę sobie, żeby urzędnik państwowy, i to na takim szczeblu, używał języka gangsterów" - dodał.
"Jeśli mowa odpowiada myślom, a chyba tak, to jest wedle filozofów, to nie chciałbym mieć urzędników państwowych, którzy mową, być może i myślą, wypowiadają zdania, które są obraźliwe dla mnie jako dla obywatela" - oświadczył Śpiewak. Podkreślał on, że to był felieton, "w którym można sobie na więcej pozwolić, a nie informacja dziennikarska".