ŚwiatJakub T. czy Mr Hyde?

Jakub T. czy Mr Hyde?

Jest winny – orzekł sąd i całe 120‑tysięczne Exeter. Jest niewinny – wierzą rodzina, przyjaciele, znajomi.

11.02.2008 | aktual.: 11.02.2008 13:27

wielka Brytania

Sąd w Exeter, 28 stycznia. Przysięgli orzekają: Jakub T. jest winny gwałtu i umyślnego spowodowania poważnych obrażeń ciała 48‑letniej Jane H. w nocy z 22 na 23 lipca 2006 roku. Sędzia skazuje go na podwójne dożywocie. Obrońca mecenas Mariusz Paplaczyk zapowiada odwołanie, ale wie, że w Wielkiej Brytanii trudno wygrać apelację.

„Nie bronimy gwałciciela”

Jakub przyjmuje wyrok z kamienną twarzą, zaciśnięte ma tylko dłonie. Rodzice Lidia i Janusz płaczą. Mówią, że to farsa i manipulacja. Przed budynkiem sądu siostry Jakuba T. Kasia i Ola oraz przyjaciele obwieszczają na transparencie, że solidaryzują się z nim, i wkładają koszulki z napisem: „Wolność dla Jakuba”. – Skazano go dlatego, że nie jest stąd – twierdzi Ola.

Następnego dnia na pierwszej stronie lokalnego dziennika „Express & Echo” zdjęcie Jakuba i tytuł: „Kosz-mar wszystkich kobiet”. Rodzice zapytali syna tylko raz, więcej nie musieli. Przyjaciele nie pytali wcale. Nie przeszłoby im przez usta: zgwałciłeś? – Jakub? Wszyscy, ale nie on – zapewniają.

– Moją reakcją na werdykt nie był szok, raczej ból, jak po stracie bliskiego znajomego – mówi mi Wojtek Kolasiński, kolega Jakuba z liceum. – Nie mam pretensji do ławy przysięgłych, ale do brytyjskiego sądownictwa, do nieobiektywnych lokalnych dziennikarzy, do oskarżyciela i policji z Exeter.

– Wiemy o nim dużo, rosło w nas przekonanie, że jest niewinny. Bo to jest przekonanie – dodaje Kasia Wolska, która zna Jakuba T. od 10 lat.

– Niewinny – wyrokują jego znajomi z zespołu ludowego Poligrodzianie, z którymi przez lata tańczył. Podczas wyjazdów spędzał z nimi 24 godziny na dobę.

– To naprawdę ostatnia osoba, która mogłaby popełnić taki czyn. Chyba nigdy się nie zdarzyło, żeby tak wiele osób ręczyło za osobę z zarzutem brutalnego gwałtu. Nie sądzę, aby ktokolwiek z nas zmienił zdanie po wyroku. Nie bronimy gwałciciela. Bronimy niewinnego człowieka – mówi Wojtek. Ze znajomymi organizowali w obronie Jakuba T. manifestacje, słali listy do brytyjskich władz, zamawiali msze, założyli stronę internetową, jeździli do Exeter na proces.

– Kiedy zastanawiam się nad tym, jaki jest Kuba, od razu wyobrażam sobie jego uśmiechniętą gębę. Miał dobry humor i lubił pożartować. Dlatego łatwo zjednywał sobie ludzi – opowiada Wojtek. – Niejeden wieczór spędziliśmy razem przy piwku, winie, papierosach i mogę krótko powiedzieć, że po piwie wcale nie zamieniał się w diabła.

Makulatura wysokiej jakości

Listy. Jakub T. ma ich jakieś 500 sztuk. Chyba nikt w więzieniu HMP Long Lartin na South-Littleton - nie dostaje tylu listów. Paczka listów przychodzi do niego co tydzień. Nie nadąża z odpisywaniem. Kończy w nocy, boli go ręka.

Listy od przyjaciół nazywa „makulaturą wysokiej jakości”. W jednym z nich jest krzyżówka. Jakub T. rozwiązuje, hasło brzmi: „Zaraz będę”. „Nie wiem, jak to robicie, ale poprawiacie mi humor, który to ostatnimi czasy nie ma się za dobrze” – pisał do nich jesienią. Miesiąc później: „Ja teraz skupię się na styczniu i zakupie biletu lotniczego do Poznania”. List podpisuje: „Jeszcze tu, ale już niedługo”.

W poznańskim klubie Awaria lubią spotykać się studenci. Klub jest w piwnicy, można zamówić herbatę, kawę i piwo. Awaria zawsze była dla Jakuba T. ulubionym miejscem spotkań, zarówno gdy studiował fizykę, jak i podczas pierwszego roku prawa i administracji. Wspomina o niej w liście z 1 października: „Już mi się nie chce trzymać! Ja chcę już wrócić! Nie chcę odszkodowania, książek, filmów, wywiadów! Chcę sobie usiąść w Awarii przy barze i wypić piwko z wami. Chcę się budzić w swoim zielonym pokoju, chcę sam iść do sklepu i kupić sobie świeży chleb i kilo podwawelskiej! Chcę jechać na Mazury, chcę być na waszych ślubach, chcę...”.

– Nie wiemy, co teraz robić – mówi Kasia Wolska. – Wiem jedno: nie będziemy walić głową w mur. Jak się pozbieramy, wymyślimy co dalej. W piątek, 1 lutego wieczorem ona i reszta znajomych Jakuba T. mieli się spotkać w Awarii i omówić strategię. On sam akurat miał urodziny, skończył 25 lat. Gdy skończy 33, będzie mógł starać się o przedterminowe zwolnienie.

Judyta Sierakowska

Exeter. Noc z 22 na 23 lipca 2006 roku

Dowody: kamery i DNA
Jane H. zostaje brutalnie zgwałcona przy ulicy Redlands Close w Exeter i porzucona pod kołami zaparkowanego furgonu. Tam rano odnajdują ją przechodnie. Jest nieprzytomna. Ma ciężki uraz głowy i nic nie pamięta. Lekarze pobierają z jej ciała materiał genetyczny sprawcy gwałtu. Wydarzenia z feralnej nocy rejestrują kamery. Na pierwszym zapisie widać, jak Jakub T. odłącza się od grupy znajomych. Na drugim – jak ktoś przypominający go idzie za Jane H. Materiał genetyczny pobrany od Jakuba T. jest zgodny z DNA z ciała ofiary. Mężczyzna zostaje zatrzymany na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania i osadzony w Exeter. Jane H. do tej pory nie odzyskała pamięci.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)