Jakub Bierzyński: Paweł Adamowicz nie żyje. Nie chcę być cicho, nie będę cicho
Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz nie żyje. Padł ofiarą nożownika, który wdarł się na scenę "Światełka do nieba”. Zaraz po zamachu pojawiły się apele o wstrzemięźliwość, milczenie, modlitwę. Nie mam zamiaru milczeć. Wręcz przeciwnie, chce mi się krzyczeć!
14.01.2019 | aktual.: 18.03.2022 14:14
Atak na Pawła Adamowicza to akt stricte polityczny. Ofiarą jest czynny polityk. Zamachowiec w momencie ataku wykrzykiwał polityczne hasła. Hasła inspirowane polityczną propagandą.
Treść przekazów publicznej telewizji szkalujących ofiarę zamachu można wyliczać długo. Adamowicz w oficjalnym przekazie to aferzysta o nieudokumentowanym majątku: "CBA na tropie prezydenta Gdańska, "Prowokacje prezydenta Gdańska", "Gdańskie układy prezydenta Adamowicza", "CBA na tropie” itp.
Dzisiaj w obliczu tragedii Paweł Szefermaker, sekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji stwierdza: "Potrzebna jest propaństwowa dyskusja".
Trudno się z tą opinią nie zgodzić. To przecież państwo zamierzoną bezczynnością przez lata prowokowało do przemocy. Dzisiaj zbieramy gorzkie owoce tej polityki.
Do dzisiaj nie przedstawiono zarzutów ludziom, który symbolicznie wieszali europosłów Platformy Obywatelskiej w Katowicach.
Prokuratura nie dopatrzyła się przestępstwa w "akcie zgonu" Pawła Adamowicza jaki opublikowała Młodzież Wszechpolska. Wręcz odwrotnie, jej były szef dostaje ministerialną posadę. Uczestnicy marszów Niepodległości nawołujący do nienawiści rasowej i narodowościowej pozostali do dzisiaj bezkarni. Ci którzy pobili protestujące kobiety nie mają się czego obawiać. Prokuratura umorzyła śledztwo w ich sprawie.
Także to, w sprawie haniebnego, grożącego szubienicą transparentu jaki pojawił się na stadionie Legii w Warszawie.
Zamach na prezydenta Gdańska to sprawa polityczna, bo jest rezultatem wieloletniego przyzwolenia na przemoc symboliczną. Państwo pod wodzą Jarosława Kaczyńskiego zamiast chronić obywateli, sprawować odstraszającą funkcję dla wszelkiej maści przestępców wręcz odwrotnie, prowadziło politykę tolerancji dla nienawiści i przemocy. Każda przemoc zaczyna się w mowie, kończy fizycznym atakiem. Minister Ziobro bardzo dużo mówi o prewencyjnej roli służb i egzekwowania prawa. Szkoda, że robi to w tak wybiórczy sposób. Rola państwa w tej sprawie jest kwestią polityczną, bo kwestią polityczną jest jego naprawa. Im głośniej będziemy na ten temat krzyczeć, im bardziej otwarta dyskusja, tym większe szanse na przywrócenie standardów bezpieczeństwa w życiu publicznym. Standardów, które zostały zniszczone poczynając od przemocy słowa i przemocy symboli.
Mechanizm ten zadziałał w przypadku prezydenta Gdańska, ale może zadziałać też w przypadku innych szkalowanych publicznie osób. Po kłamliwej kampanii szkalującej sędziów przeprowadzonej przez Fundację Narodową, minister Suski mówi o złocie, które "niektórzy sędziowie mają zakopane w ogródkach". Dziś ukazuje się tygodnik Seci z sędziami na okładce. Twarze wykrzywione nienawistnym grymasem, w rękach karabiny maszynowe, granatnik, na szyi sznury amunicji. Podpis: "Rozgrzana kasta". Gdy jutro ofiarą będzie sędzia też będziecie jak minister Sellin całkowicie zaskoczeni? Znowu wezwiecie do modlitwy?
Modlitwa nie uratuje życia Pawłowi Adamowiczowi. Modlitwa też nie naprawi mechanizmów, które prowadzą do przemocy. Zamach na prezydenta Gdańska to drugi taki przypadek w wolnej Polsce. Modlitwa nie wystarczy jeśli chcemy, żeby nie był ostatni. Trzeba wzniecić polityczną dyskusję, bo polskie państwo wymaga naprawy, bo polskie życie publiczne wymaga naprawy, bo dyskusja publiczna wymaga naprawy. To nie są tematy wiary, które można rozwiązać modlitwą, lecz tematy stricte polityczne. Musimy jasno głośno i otwarcie domagać się rozliczenia tych, który zaniechaniem, pozwoleniem na przemoc dopuścili do tej zbrodni.
Za polskie państwo ktoś przecież ponosi odpowiedzialność. Za zamach w Gdańsku także.